Łukasz Koleśnik

Żart, który prawie odebrał wzrok burmistrzowi

zszyte oko  burmistrz Marek Cebula Fot. Archiwum prywatne Jedno ze zdjęć, które burmistrz wrzucił na Facebooka. Prawa powieka została zszyta, ale to lewe oko było w gorszym stanie.
Łukasz Koleśnik

Burmistrz Krosna Odrz. Marek Cebula ma uszkodzony wzrok, po tym jak strażacy oblali go wodą z armatki.

W czwartek burmistrz Marek Cebula opuścił mury szpitala wojewódzkiego w Zielonej Górze.

- Okres leczenia szpitalnego minął - opowiada włodarz. - Pani doktor stwierdziła, że nie ma już bezpośredniego zagrożenia pogorszenia stanu zdrowia, a leki mogę stosować w warunkach domowych. Trzeba jeszcze zdjąć szwy i czekać na poprawę stanu lewego, niedowidzącego oka. Obecnie o ośmiu różnych porach doby mam aplikowane medykamenty, lewe oko jest sprawne w 70 proc. Potrzebny jest czas - zaznacza Marek Cebula.

W trakcie pobytu szpitalu wykonano jeszcze badanie tomografem, aby upewnić się, czy nie doszło do jakiś innych uszkodzeń. Szczęśliwie nic nie wykryto, uszkodzone zostały tylko oczy. Burmistrz obecnie przebywa w domu. Lekarze przyznają, że trudno dokładnie określić, czy lewe oko wróci do pełnej sprawności. Mówią, że jest na to szansa, ale nie mają pewności.

A mogło być znacznie gorzej. Do niefortunnego zdarzenia doszło podczas festynu w Radnicy, który odbywał się w miniony weekend. Mieszkańcy zorganizowali obchody Nocy Świętojańskiej, jednak jeszcze przed puszczaniem wianków na wodzie odbywały się inne wydarzenia, w tym turniej siatkarski, w którym burmistrz Marek Cebula wziął udział.

To właśnie po finałowym spotkaniu doszło do wypadku. Strażacy ochotnicy z jednostki w Radnicy skierowali strumień wody z armatki prosto na twarz burmistrza. Jak podkreślali, to miał być żart, a skończyło się wizytą w szpitalu.

- Prawa powieka została zszyta - 3-4 szwy, prawe oko szybko dochodzi do siebie, chociaż boli, z lewym jest gorzej - krwotok wewnętrzny, zwichnięta soczewka, jaskra wtórna i związane z tym niedowidzenie - relacjonował za pośrednictwem Facebooka włodarz. - Bóle głowy jako naturalna konsekwencja silnego urazu oczu, związanego z uderzeniem rozpędzonego strumienia wody z armatki wodnej bojowego wozu strażackiego.

Według specjalistów Cebula miał sporo szczęścia.

- Taka armatka w ciągu jednej minuty wystrzeliwuje prawie 2 tys. litrów wody. To potężne ciśnienie i ogromna siła - podkreśla druh Edward Fedko, szef lubuskich OSP.

Dotarliśmy do strażaków z Radnicy, którzy w sobotę byli na festynie i uczestniczyli w felernym żarcie.

- Jest nam bardzo przykro - nie ukrywa Arkadiusz Nowak, wiceprezes i naczelnik OSP Radnica.

- Był to zbieg nieszczęśliwych okoliczności. Współczujemy głęboko burmistrzowi. W niedzielę próbowałem dodzwonić się do burmistrza. Później wysłałem wiadomość z przeprosinami. Chcieliśmy wybrać się z delegacją do pana burmistrza, jednak odmówił, ponieważ nie czuł się najlepiej.

Nowak przyznaje, że zarówno on sam, jak i inni strażacy przeżywają teraz trudne chwile.

- Czujemy się okropnie. Pan burmistrz jest dla nas osobą bardzo bliską. To niesamowity człowiek i nikt nie chciał mu zrobić krzywdy. Zasłużyliśmy na krytykę. Wielu z nas sobie z tym nie radzi. Osobiście nie mogę spać nocami - zauważa.

- W imieniu burmistrza mogę zapewnić, że jest on daleki od wyciągania konsekwencji wobec strażaków ochotników - zaznacza wiceburmistrz Grzegorz Garczyński i tłumaczy, dlaczego sprawą zajęła się prokuratura. - Był to wypadek w godzinach pracy, więc powołana została komisja powypadkowa, która ma zbadać sprawę. Z automatu powiadamiana jest też prokuratura - zaznacza.

- Prezes i naczelnik OSP Radnica oddali się do dyspozycji zarządu - mówi druh Edward Fedko, szef lubuskich ochotniczych straży pożarnych.

Dodaje, że 28 czerwca w Radnicy miał odbyć się zarząd zwołany w związku z wypadkiem na festynie. Do takiego spotkania jednak nie doszło. Zarząd został przeniesiony na wtorek.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.