Z Tuszyna do królewskich pałaców

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Gałasiński
Anna Gronczewska

Z Tuszyna do królewskich pałaców

Anna Gronczewska

W pracowni w Tuszynie Dariusz Bergier tworzy unikatowe meble. Jego prace stoją w domach znanych Polaków, ale też wędrują za granicę, do Anglii, USA, Kanady

Dariusz Bergier słyszał, że do Polski w lipcu ma przyjechać brytyjska para książęca: książę William i księżna Kate. Gdy siedem lat temu brali ślub, artysta - stolarz z Tuszyna-Lasu pod Łodzią, zrobił meble dla ich weselnych gości. Potem wysłał parze książęcej kołyskę dla ich pierworodnego syna, księcia Jerzego. Czy teraz też przygotuje niespodziankę dla książęcej pary?

- Chętnie zaproszę ich do mnie, do Tuszyna na herbatę - śmieje się Dariusz Bergier.

W Tuszynie od 1885 roku

Dariusz Bergier prowadzi od lat jedną z najbardziej uznanych nie tylko w Polsce pracowni, w której wykonuje kopie mebli historycznych. Zajmuje się także ich konserwacją i rekonstrukcją. W przestronnej pracowni stoi wielki, kilkumetrowy stół z XV wieku. Jego renowacja została już zakończona. Pan Dariusz kupił go dla swojego klienta na jednej z aukcji we Francji. Trwa teraz praca nad wykonaniem trzynastowiecznej kopii ramy do obrazu. Na stole stoi skarbczyk. Wygląda jakby miał kilkaset lat, a wykonany został niedawno...

Dariusz Bergier zapewnia, że praca jest jego pasją.

- Praca mnie nie nuży, nie odczuwam przy niej innego zmęczenia oprócz fizycznego - dodaje.

Jego rodzina w Tuszynie-Lesie mieszka od 1885 roku, a na pobliskich ziemiach od XIV wieku. Dariusz Bergier mówi, że najwięcej zawdzięcza swojemu dziadkowi Franciszkowi, który był znanym w okolicy cieślą. Jako mały chłopiec podpatrywał jego pracę. Z podziwem patrzył na to, co robi dziadek. Wspomnienie dziadka utkwiło mu wyraźnie w pamięci, choć miał zaledwie 7 lat, gdy dziadek zmarł.

- Byłem pod wielkim jego wrażeniem - wspomina Dariusz Bergier. - Kiedy więc wujek ścinał lipę, która stała przed domem, wziąłem kawałek drzewa, wysuszyłem i wykonałem swoją pierwszą rzeźbę. Był to portret dziadka Franciszka. Miałem wtedy 11 lat.

Już wtedy wiedział, co chce robić w życiu. Rzeźbieniu poświęcał każdą wolną chwilę. - Dziś rzeźbię nie tylko w drzewie, ale i w kamieniu - dodaje mieszkaniec Tuszyna.

Gdy skończył szkołę podstawową, nie miał wątpliwości, co dalej robić. Wyjechał do Chełmży koło Torunia. Była tam szkoła, w której mógł się nauczyć zawodu stolarza mebli stylowych. Po jej ukończeniu pojechał do Gdańska, gdzie zaczął pracę w Przedsiębiorstwie Państwowe Pracownie Konserwacji Zabytków.

- Miałem 17 lat i zostałem najmłodszym w historii pracownikiem tego przedsiębiorstwa - wyjaśnia Dariusza Bergier. - Nie miałem technikum, studiów, ale z łatwością przychodziło mi rzeźbienie, odtwarzanie rzeźb, ornamentów. Dostałem się tam, bo byłem zdolny.

W Gdańsku pracował przy rekonstrukcji Dworu Artusa, rekonstruował też meble, które stoją dziś w gdańskim ratuszu. Pracował również przy renowacji bocznego ołtarza w katedralnej bazylice Mariackiej w Gdańsku.

Jego przygoda z Gdańskiem trwała siedem lat. Zakończyło ją powołanie do zasadniczej służby wojskowej.

- W wojsku nie byłem jednak długo - śmieje się pan Dariusz. - Namalowałem „Przymierze ziemi z wodą” Petera Paula Rubensa i dostałem zwolnienie do cywila.

Wrócił do rodzinnego Tuszyna-Lasu. Był rok 1993. Założył Pracownię Konserwacji Zabytków i Rekonstrukcji Mebli PORTAL.

- Gdy zaczynałem, miałem 15 dłut, żebym mógł pracować w garażu, tata musiał wystawiać samochód - mówi o swych początkach Dariusz Bergier.

Barokowa jadalnia dla rodziny Pendereckich

Dziś są firmą znaną nie tylko w Polsce. Wykonują meble dla ludzi z pierwszych stron gazet. Między innymi dla państwa Pendereckich, Janusza Palikota, popularnych piosenkarzy, aktorów.

Dla państwa Pendereckich wykonali jadalnię w stylu barokowym, klasycystyczne łóżka, renesansowy mebel na dokumenty. Wszystkie stanęły w dworku Elżbiety i Krzysztofa Pendereckich w Lusławicach.

Do pałacu Janusza Palikota w Lublinie zrekonstruowali renesansowe meble: do jadalni dwa rzeźbione stoły na balaskowych nogach, dwadzieścia cztery krzesła z dekoracją rzeźbiarską na podłokietnikach, a także fotel Dantego, pulpit do pisania i czytania z litego orzecha z sepetem na blacie.

- Odtwarzamy meble, które kiedyś były, ale zaniknęły - tłumaczy pan Dariusza.

Bywa, że ktoś ma jedno oryginalne krzesło, a chciałby mieć jeszcze trzy czy pięć. W pracowni Dariusza Bergiera zostaną odtworzone z wielkim pietyzmem. Będą wyglądały jak oryginał. Gdy gospodarza odwiedzą goście, to z pewnością żaden nie zauważy, które z krzeseł zostało wykonane w XIX wieku, a które w XXI wieku w Tuszynie.

Meble miały być przygotowane na ślub. Wtedy dowiedziałem się, że na ten ślub, czyli Williama i Kate.

- Potrafimy odtworzyć meble z każdej epoki - zapewnia Dariusz Bergier. - Tak samo jak zamki, okucia. Wszystko wykonujemy w naszej pracowni.

Złoto na targach

Pracownia Dariusza Bergiera współpracuje ze znanymi firmami, które projektują dla takich gwiazd, jak Bono czy Enya.

- Przysyłają nam projekty, a my wykonujemy meble - mówi pan Dariusza.

Ale o firmie z Tuszyna zaczęło być głośno, gdy ślub brała para książęca - William i Kate. Wszystko rozpoczęło się od Międzynarodowych Targów Meblowych w Birmingham. Firma Dariusza Bergiera zdobyła na nich złoty medal, choć była jedną z 1500 wystawców. Po tych targach pan Dariusz otrzymał e-mail z Irlandii.

- Przysłali mi projekt, pytali, ile kosztowałoby wykonanie mebli - opowiada Dariusz Bergier. - Dokonałem wyceny. Potem przyszły kolejne projekty, znów poproszono mnie o wycenę. W końcu zapytałem się, czy są jakieś szanse na realizację projektów, bo tracę czas na wykonywanie kosztorysów. Po tym dostałem informację, że mam wykonać projekt. Zaakceptowali moją cenę.

Na wykonanie pracy pan Dariusz i jego pracownicy dostali dwa miesiące. Nie ukrywali, że czasu było mało. Mieli przecież wykonać dwie konsole w stylu orientalnym, komodę i olbrzymi, 4,5-metrowy stół z dwoma stanowiskami do pracy. Meble miały być zrobione w stylu Thomasa Chippendale’a. To znany angielski stolarz, który żył w XVIII wieku. Stworzył on charakterystyczny, ale też cieszący się dużą popularnością styl w meblarstwie zwany chippendale. Był stolarzem posiadającym wybitne umiejętności i kunszt. W swojej pracy stosował tak wyszukane techniki zdobienia mebli, jak intarsja, inkrustacja i markieteria. Chippendale był pierwszym producentem mebli, który wydał swój katalog.

Dariusz Bergier i jego pracownicy zaczęli realizować zamówienie. Pojawił się jednak problem. Stół miał być pokryty 8-milimetrową szybą, ale uginał się pod własnym ciężarem.

- Poprosiłem, by przedłużono mi termin wykonania pracy - wspomina Dariusz Bergier. - Wtedy okazało się, że jest z tym problem, bo meble miały być przygotowane na ślub Williama i Kate.

Potem pan Dariusz dowiedział się, że wykonane przez niego w Tuszynie meble stanowiły wyposażenie pokoi w londyńskim hotelu Stafford. Mieszkali w nim goście panny młodej, czyli księżnej Kate...

Po tym Dariusz Bergier poszedł ciosem. Postanowił przygotować prezent dla księcia i jego żony. Wykonał kołyskę dla dziecka Williama i Kate. Robiąc ją, inspirował się, jak mówi, katedrą w dojrzałym angielskim gotyku. Kołyska była filigranowa, drewno pokryte zostało białą patyną, a następnie brązową, co licznym detalom nadało głębi.

Kołyska z Tuszyna została wysłana do Londynu. Potem trafiła przed oblicze Królewskiej Komisji ds. Prezentów. Ta skierowała ją na aukcję. Dochód z niej był przeznaczony na hospicja dla dzieci, którym opiekuje się księżna Kate.

- Podczas tej aukcji najwięcej pieniędzy zebrano za brylant podarowany przez szwajcarskich jubilerów - opowiada Dariusz Bergier. - Drugie miejsce zajęła nasza kołyska. Za nami znalazła się bransoletka księżnej Kate.

Kołyskę na aukcji w Londynie kupił pewien bogaty Amerykanin.

- Nasze prace są dziś nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale też w Anglii, Francji czy Kanadzie - dodaje pan Dariusz.

Niedawno pan Dariusz i jego pracownicy skończyli prace nad krzesłami i fotelami wykonanymi w technice kurdybanu (to zanikająca technika rzeźbienia, a raczej wytłaczania w skórze).

Pan Dariusz i jego pracownicy dumni są też z zamówienia, jakie dostali od łódzkiej lekarki. Mieli wykonać pokój dziecięcy w stylu gotyckim. Zrobili między innymi kołyskę, fotel z podnóżkiem i komodę.

- Meble są wykończone w ten sam sposób, w jaki wykończona była kołyska dla potomka księcia Williama i Kate Middleton, czyli polichromowana i patynowana - wyjaśnia Maria Krzysztofek, która prowadzi dziś firmę z panem Dariuszem i jest w niej projektantką. - Zostały one pomalowane na ten sam pastelowy kolor oraz wykończone brązową patyną. Na kołysce oraz łóżeczku widać lwy strzegące dziecka, symbol siły, fotel do karmienia, do którego dołożony jest podnóżek, zdobią motywy aniołów.

Jak zapewnia pani Maria, komplet mebli jest w pełni funkcjonalny, dostosowany do standardowych wymiarów, jakie stosuje się w meblach dla dzieci. Można łatwo dobrać do nich np. przewijak czy materac.

- Łóżeczko wykonane jest w ten sposób, by jego boki były wymienialne, tak by łóżeczko „rosło” razem z dzieckiem, a na końcu było dobre również dla już nastoletniego chłopca - zapewnia Maria Krzysztofek.

Meble są wielką pasją Dariusza Begiera, ale nie tylko. Jest też wielkim fanem samochodów, quadów i ekstremalnych podróży.

- Im trudniej, tym lepiej - zapewnia Bergier. - Podczas takich wypraw nie myślę o meblach. Wtedy najważniejsze jest, by znów uruchomić samochód, wydobyć go z piachu, błota.

Anna Gronczewska

Jestem łodzianką więc Kocham Łódź. Piszę o historii mojego miasta, historii regionu, sprawach społecznych, związanych z religią i Kościołem. Lubię wyjeżdżać w teren i rozmawiać z ludźmi. Interesuje się szeroko pojmowanym show biznesem, wywiady z gwiazdami, teksty o nich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.