Współczesny kapłan ma być dynamitem, a nie spolegliwym służką wobec wilków

Czytaj dalej
Fot. Archiwum prywatne
Łukasz Winczura

Współczesny kapłan ma być dynamitem, a nie spolegliwym służką wobec wilków

Łukasz Winczura

Ks. Janusz Królikowski, prof. i dziekan Wydziału Teologicznego w Tarnowie, mówi o maryjnej pobożności w diecezji i na Limanowszczyźnie oraz o tym, jaki powinien być kapłan XXI wieku.

To wprost niewiarygodne.

Co się stało?!

Niby tak chełpimy się pobożnością Maryjną, a tu się okazuje, że w Episkopacie nie było nawet Komisji Maryjnej. Dopiero niedawno ją utworzono.

Chwileczkę. Nie utworzono, tylko reaktywowano. Komisja Maryjna istniała do 1997 roku, ale ją zlikwidowano.

Czemu?

Bo ktoś w episkopacie uznał, że struktura komisji w polskim episkopacie ma być kalką kongregacji w Watykanie. A tam nie ma kongregacji maryjnej, więc komuś wpadło do głowy, by ją unicestwić w Polsce.

Ale w Rzymie działają akademie maryjne, nad którymi pieczę ma Watykan.

A u nas było Polskie Towarzystwo Mariologiczne, nad którym była właśnie Konferencja Episkopatu Polski. Ale to nie było to. Jako towarzystwo nie mieliśmy żadnej władzy. Upajaliśmy się własnym autorytetem, który nie wszystkim przypadał do gustu.

W sumie komisja nie działała 20 lat. Może trzeba już było tak zostawić?

Już panu odpowiem, jaki był efekt braku takiej komisji. Niestety, bardzo podupadła nasza pobożność Maryjna, ponieważ nie miała ona żadnego wsparcia. Widać to w wielu diecezjach, jak ta pobożność jest bardzo wątła.

Ale w naszej diecezji jest raczej dobrze, skoro biskup Andrzej Jeż został wybrany członkiem komisji, a ksiądz jej konsultorem. Tak przy okazji, według jakiego klucza osobowego dobierano skład?

Brali najpobożniejszych, więc padło na nas (śmiech). Ale rzeczywiście, w diecezji tarnowskiej z pobożnością Maryjną jest akurat dobrze. Z drugiej strony nie ma co tym faktem się zbytnio wachlować i popadać w samouwielbienie. Bo tę pobożność trzeba stale wzmacniać. Trzeba usilnie pracować nad pogłębioną duchowością.

Ogólnie powiedziane.

To powiem bardziej dosadnie i konkretnie. Mniej festynów i fajerwerków. Robić może trochę mniej, ale głębiej. Pobożność Maryjna nie jest dodatkiem do pobożności, tylko jej istotą.

Tylko, księże profesorze, pobożność Maryjna kojarzy się najczęściej z “pobożnością ludową”, nieco przaśną. Z przystrojoną kapliczką przydrożną i figurą niesioną na odpuście.

To, co pan mówi, jest czystym zbanalizowaniem tego typu pobożności. Czy pobożność ludowa, masowa to coś gorszego, czy manifestacja wiary poprzez strojenie kapliczek czy procesyjne niesienie figur tudzież pielgrzymowanie do sanktuariów to jakiś przejaw zaściankowości?! Otóż nie. Totalna bzdura! Podam panu prosty argument, który wytrąca oręż , którzy tak myślą.

Bardzo proszę.

Święty Jan Paweł II. To był papież Maryjny. Jego hasło ,,Totus Tuus” to najgłębsze i najkrótsze streszczenie jego pobożności i nabożeństwa do Matki Bożej. A wielokrotne zawierzenia świata opiece Maryi, a liczne dokumenty, w których na plan pierwszy wysuwa się Matka Najświętsza... Trzeba dalej wyliczać? Świętego Jana Pawła II nazywamy Wielkim właśnie dlatego, że był papieżem Maryjnym.

Zgoda. To wobec tego na czym polega coś, co nazwalibyśmy pogłębiona, a nie spłyconą pobożnością Maryjną?

Kiedy byłemna studiach w Rzymie wpajano nam do głowy kilka fundamentalnych zasad pobożności Maryjnej. Po pierwsze, oddawaj cześć Matce Bożej, po wtóre - miłuj Matkę Bożą, po trzecie - módl się jak najwięcej, po czwarte - naśladuj. I nie wahaj się okazywać umiarkowania uczuciowego.

Ks. Królikowski: Czasy, w których żyjemy, nie są przyjazne Kościołowi

Dobrze. Mamy Rok Maryjny - to chyba dobry czas, żeby o tym przypomnieć.

Tak, będzie specjalny list episkopatu i centralne uroczystości na Krzeptówkach.

To nie na Jasnej Górze? Paulinom to raczej nie w smak.

Nie wnikam w jakąś rywalizację między zakonami (śmiech). Matka Boża jest jedna u wszystkich. Taka sama u pallotynów w Zakopanem, i w Częstochowie, i w Gietrzwałdzie.

O, widzi pan, Komisja Maryjna też przyda się do tego, by koordynować tego typu działania. Bo jest nad czym pracować i jest co odbudowywać.

Wróćmy do naszej diecezji. Z tą pobożnością Maryjną jest u nas - jak ksiądz mówi - dobrze.

Tak. Co nie znaczy, że nie może być lepiej. Kto staje w miejscu, ten się cofa.

W porządku. Co nas wyróżnia na tle innych diecezji?

Sam fakt, jak wiele kościołów ma wezwania Maryjne. Cieszymy się na przykład bogate życie sanktuaryjne, ilość koronowanych obrazów czy figur...

Ma ksiądz na myśli Limanową?

Na przykład. Tu trzeba koniecznie wspomnieć o biskupie Piotrze Bednarczyku. On nie tylko krzewił kult Piety limanowskiej poprzez homilie czy publikacje, ale przede wszystkim tą pobożnością żył na co dzień. W życiu już tak jest, że słowa uczą, a przykłady pociągają. Ale mówiąc o ważnych sanktuariach, nie mogę nie wspomieć na przykład o Bochni i kilka innych ważnych miejscach.

A propos sanktuariów. Znam zacnego kapłana, który kazał klerykom pisać taką oto definicję: ,,Sanktuarium jest to przekuwanie łaski Bożej na pieniądze”.

Znam ten kawał i tego kapłana. Na szczęście dzisiejszy pątnik jest bardziej wymagający. Pielgrzymowi nie wystarczy jedynie udział we mszy, wysłuchanie mniej lub bardziej łzawej homilii, pobożne przejście wokół ołtarza i ewentualne zasilenie skarbony sanktuaryjnej. Poszukuje czegoś więcej. Zatem przy sanktuariach tworzą się centra duchowości, zaplecze teologiczne, naukowe i historyczne. Dzisiejsze dobre sanktuarium staje się także centrum szeroko pojmowanej kultury. Bo taka jest potrzeba czasów i takie są oczekiwania pielgrzyma, który chce odebrać pociechę duchową w wielu wymiarach.

Od kilkunastu lat zajmuje się ksiądz pracą naukową i dydaktyczną, między innymi wśród kleryków. Jaki jest dziś poziom kształcenia w seminariach?

Niestety, niekiedy daje się zaobserwować marazm wychowawczy. Ale nie dotyczy to tylko seminariów, ale uczelni w naszym kraju w ogóle. Szczególnie na polu humanistyki. Ale teologii również. Proszę mi pokazać uznanego w świecie teologa z naszego kraju. Kiedyś bardzo mocno krwawiło mi serce, kiedy naocznie przekonywałem się o upadku jakości kształcenia...

To znaczy, że już nie krwawi?

Krwawi, tylko już nieco mniej. Faktem jest, że dzisiejszy czwórkowy student czy kleryk miałby jeszcze dziesięć lat temu problemy ze zdaniem u mnie egzaminu. Ale to nie nasza wina. Pracujemy ze studentami, którzy przybyli z konkretnych liceów, jakoś zdali tę maturę. My ten materiał mamy oszlifować. A zapewniam pana, że czasem łatwiej jest wycisnąć łzę z kamienia.

Niedługo w naszej diecezji święcenia kapłańskie. Jaki powinien być kapłan na obecne czasy?

Pobożny, wykształcony i otwarty wobec świata.

Oj, księże profesorze, to akuratnie to oczywista oczywistość.

Dobrze, no to wyrazisty wobec świata. Na przykład wyrazisty dla tych, którzy co prawda wierzą, ale w sytuacji publicznej, gdy tę wiarę trzeba zademonstrować stosują metodę ,,na strusia”, czyli chowają głowę w piasek. Czyli niech ten kapłan będzie umiał stawić czoła liberałom czy masonom. Bo czasy, w których żyjemy, nie są przyjazne Kościołowi.

Papież Franciszek mówi, że dobry duszpasterz musi pachnieć zapachem swoich owiec.

Papież Franciszek ma bardzo obrazowy język, który łatwo zapada w pamięć. To ja też na koniec spróbuję być nieco oryginalny. Niech współczesny kapłan będzie dynamitem, który rozsadzi panoszące się zło. A na pewno niech nie będzie kimś w rodzaju spolegliwego służki, który idzie między wilki w owczej skórze.

Łukasz Winczura

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.