Dni, które zmieniły kardynała Wojtyłę w papieża Jana Pawła II

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Paulina Piotrowska

Dni, które zmieniły kardynała Wojtyłę w papieża Jana Pawła II

Paulina Piotrowska

39 lat temu, jak teraz, 16 października wypadał w poniedziałek. To był ten dzień, który zmienił świat.

Mówiłem ci to już sto razy! Ciebie wybiorą na sto procent - powiedział ks. Mieczysław Maliński do Karola Wojtyły tuż przed jego wyjazdem na konklawe do Watykanu.

- Oj, Mietek, Mietek, ty wciąż swoje - odpowiedział mu wtedy przyszły papież.

Kardynał Karol Wojtyła w towarzystwie ks. Stanisława Dziwisza przyjechał do Rzymu na pogrzeb Jana Pawła I 4 października. Ma tu zostać do konklawe. Spóźniony rozpakowuje swoje rzeczy w jednym z pokoi w Collegio Polacco - domu studiujących w Rzymie polskich księży.

- Dzisiaj pogrzeb, ksiądz kardynał jest spóźniony - zwraca mu uwagę ks. rektor Józef Michalik. - Z Krakowa wyjechać nie tak łatwo - odpowiada Wojtyła.

***

- Wiemy dobrze, jaką rolę ma do odegrania każdy sobór. To nie dzieło w sobie zamknięte, ale to drogowskaz - wskazana droga, po której ma iść Kościół - mówił Karol Wojtyła w kościele św. Stanisława Biskupa przy via della Botteghe Oscure.

Po przemówieniu i adoracji Najświętszego Sakramentu dla polskich księży przygotowano poczęstunek. Między biskupem Szczepanem Wesołym a kardynałem Wojtyłą wywiązuje się krótka rozmowa na temat ewentualnych podróży nowego papieża po świecie. Nikt wtedy nie przypuszcza, że w przyszłości, już nie jako kardynał, ale jako papież Jan Paweł II, Wojtyła odwiedzi aż 129 krajów.

***

Oczekiwanie na konklawe mijało Wojtyle na rozmowach z innym kardynałami, modlitwie, spacerach po tarasie Kolegium. Mieszkało tam wielu młodych księży, którym kardynał z Krakowa imponował. Chcieli spędzać z nim czas, prosili o rozmowy. On nie odmawiał. Nawet kiedy ich propozycje dla innych duchownych mogłyby się wydawać niestosowne.

- A może byśmy zaproponowali księdzu kardynałowi, żeby zagrał z nami w siatkówkę? - zapytał jeden z młodych księży mieszkających w kolegium. Inny żachnął się: -Nie żartuj. Kardynał przed konklawe nie ma nic lepszego do roboty, tylko grać w siatkę...

Młody ksiądz nie daje za wygraną, puka do pokoju Wojtyły. Ten nie waha się, rzuca tylko, że musi się przebrać, ale zaraz dołączy. Mecz przerywa jednak telefon, po którym kardynał nie wraca już do gry.

14 października 1978 r. Sobota

W Kaplicy Sykstyńskiej rozpoczyna się konklawe. Kardynałowie powoli zajmują swoje miejsca. Rozmawiają, zastanawiają się, kto powinien zostać wybrany na papieża.

Włoskie media jako dwóch głównych kandydatów wymieniają kardynała Giuseppe Siriego, konserwatywnego arcybiskupa Genui, oraz liberalnego Giovanniego Benellego, arcybiskupa Florencji i bliskiego współpracownika zmarłego właśnie „uśmiechniętego papieża” Jana Pawła I.

Pod uwagę brany jest także Sebastiano Baggio.

Prymas Stefan Wyszyński od początku jest przekonany, że papieżem powinien zostać Włoch.

Po kilku pierwszych głosowaniach sytuacja wciąż nie jest jednak jasna, nie ma lidera, kogoś, kto pociągnąłby za sobą innych kardynałów.

- Wśród Włochów drugiego Lucianiego (Jana Pawła I), który by wszystkich pogodził, nie ma. Będą musieli sięgnąć po obcokrajowca - mówi do kardynała Karola Wojtyły prymas Wyszyński.

Po chwili do rozmawiających podchodzi kilku południowoamerykańskich kardynałów. Gratulują Karolowi Wojtyle coraz większej ilości oddawanych na niego głosów.

- Jak tak dalej pójdzie, możemy mieć niespodziankę: papieża Polaka - mówi jeden z nich.

15 października. Niedziela

W niedzielę konklawe nie obraduje. Kardynałowie mają czas na modlitwę, przemyślenia i budowanie koalicji.

16 października. Poniedziałek

Poranek. Kardynałowie przystępują do kolejnego głosowania.

Najpierw odmawiają wspólną modlitwę, później jeden z prałatów rozdaje pozostałym kartki. Znów nie udało się wyłonić nowego papieża.

Przychodzę z radą, żeby ksiądz kardynał nie przyjął godności papieskiej, gdyby został wybrany

Z komina snuje się czarny dym.

- Żaden z kandydatów nie otrzymał wymaganej większości głosów - mówi znowu kardynał przewodniczący.

W Kaplicy Sykstyńskiej słychać coraz głośniejsze rozmowy, wielu kardynałów przychodzi do Karola Wojtyły, składa mu gratulacje. Czyżby wszystko było już przesądzone? Jeszcze nie, choć jest blisko.

Przerwa. Gdy Wojtyła wrócił do swojej celi, do jej drzwi zapukał jeden z włoskich kardynałów.

- Ja z taką delikatną sprawą… - usłyszał z jego ust Wojtyła. - Przychodzę z radą, żeby ksiądz kardynał nie przyjął godności papieskiej, gdyby został wybrany - kontynuował Włoch. Nie chciał, by na papieża wybrano „obcokrajowca”, konkretnie nie-Włocha.

Karol Wojtyła odpowiedział mu ze spokojem, że dziękuje i wierzy, że miał jak najlepsze intencje.

Po tej rozmowie metropolita krakowski wstępuje do kaplicy. Gdy ma już wracać, widzi idącego w jego kierunku prymasa Wyszyńskiego.

Właśnie wtedy, zaledwie kilka godzin przed, jak się później okazało, ostatnim głosowaniem, Wojtyła opowiedział prymasowi jak przyjacielowi o spotkaniu z kardynałem z Włoch.

Zwierzył mu się również ze swoich obaw. - Udowodniono mi, że otoczenie włoskie mnie zniszczy, gdy przyjmę godność papieską, że zagryzie mnie samotność - miał powiedzieć.

***

Popołudnie. Do Kaplicy Sykstyńskiej wchodzi Karol Wojtyła, jak zawsze w towarzystwie Wyszyńskiego. Słyszą oklaski, wzrok zebranych skierowany jest na dwóch Polaków. Podchodzi do nich kardynał Villot, mówiąc, że wybór nowego papieża mógłby odbyć się przez aklamację.

- Formalności stać się jednak musi zadość - kwituje z uśmiechem.

Zaczyna się ósme głosowanie. Po chwili głosy zostają zliczone..

- Mamy papieża - mówi przewodniczący konklawe i dodaje: Jest nim kardynał Wojtyła.

***

- Czy przyjmujesz godność namiestnika Chrystusowego?

- Przyjmuję.

- Jakie przybierasz sobie imię?

- Jan Paweł II.

Nad Kaplicą Sykstyńską pojawia się dym. Najpierw ciemnoszary. Po chwili jednak zrywają się na placu św. Piotra oklaski - bo dym zmienia kolor na biały.

Jest godzina 18.44, na balkonie Bazyliki Watykańskiej pojawia się kardynał protodiakon Pericle Felici.

Przez głośniki rozlegają się na pl. św. Piotra słowa: „Habemus papam! Zwiastuję wam radość wielką: mamy papieża - w osobie najdostojniejszego i najczcigodniejszego Pana, Karola, kardynała świętego Kościoła rzymskiego, Wojtyły, który przybrał sobie imię Jan Paweł II”. Na balkonie pojawia się nowy papież. Wzruszony, ze łzami w oczach. Wyciąga w górę ręce i błogosławi zebranych.

***

Jan Paweł II był pierwszym papieżem Polakiem. W chwili wyboru ma 58 lat.

Umrze 2 kwietnia 2005 roku w wieku 85 lat. I zostanie ogłoszony świętym.

Przy powstawaniu tekstu korzystałam m.in. z książki „Dwa dni życia Karola Wojtyły” ks. Mieczysława Malińskiego (Znak 1998).

Paulina Piotrowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.