Tomasz Mackiewicz, niezwykły chłopak, który kochał ludzi, góry i wolność

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Szymczak
Anna Gronczewska

Tomasz Mackiewicz, niezwykły chłopak, który kochał ludzi, góry i wolność

Anna Gronczewska

Rozmowa z Anną Solską-Mackiewicz, żoną Tomasza Mackiewicza, polskiego himalaisty, który zginął podczas tragicznej wyprawy na szczyt Nanga Parbat, który zdobywał z Élisabeth Revol. Autorem książki o wybitnym, ale kontrowersyjnym „łowcą” najwyższych szczytów jest Dominik Szczepański, autor książki „Czapkins. Historia Tomka Mackiewicza”.

Śni się pani czasem Tomek?
Anna Solska- Mackiewicz: Śni mi się dobrze, prosi bym się nie martwiła. Podtrzymuje mnie na duchu, dodaje otuchy. Czuwa z góry nade mną.

[/b]Jakim Tomek był to człowiekiem? [/b]
Dominik Szczepański: Był człowiekiem wolnym, nie chciał tej wolności zabierać innym. Dla niektórych mógł być niewygodny, bo wiele rzeczy kwestionował. Kwestionował zachowania innych, ale też swoje. Poszukiwał prawdy, nie lubił kłamstwa, hipokryzji. Był bardzo spokojny w stosunku do dzieci, ale potrafił stać się wybuchowy. Było w nim bardzo wiele różnych postaci.

Anna Solska- Mackiewicz: Na pewno był fascynującym człowiekiem. Pod każdym względem. Wielowymiarowym z niesamowitą wewnętrzną energią, twórczym ogniem. Jednocześnie potrafił być bardzo spokojny, opanowany. Przede wszystkim był głęboko dobrym człowiekiem. Ale potrafił też być wybuchowy, impulsywny, awanturniczy. Po prostu trudny. Tych jego twarzy było wiele. Miał też świadomość swojej mrocznej strony. Każdy z nas ją ma. A on był bardzo jej świadomy. Tę swoją bestię starał się trzymać w klatce, by nie dać jej ujścia. Był niezwykły.

Czy to prawda, że przyciągał do siebie zranionych ludzi i przytrafiały mu się niesamowite rzeczy?
A: Tak było. Pojawia się jednak pytanie dlaczego tak się działo? Sam zadawał sobie takie pytanie. Widać to pewna suma energii, może był potrzebny w określonym miejscu i czasie.

D: Jeśli jesteśmy wyczuleni na to, co dookoła to widzimy więcej. Tomek od dziecka był człowiekiem nadwrażliwym przez co cierpiał.
Co takiego dziwnego mu się przydarzało?

Dominik: W książce przykładów jest kilka. Kiedyś wracał do domu na rowerze. Był świadkiem wypadku samochodowego. Przez szybę z auta wypadło dziecko i spadło mu pod nogi. Czy też historia z Różą. Była autostopowiczką, którą podwiózł w 2010 roku. Dziewczyna miał bardzo trudną historię osobistą. Tomek postanowił się nią zaopiekować, znalazł jej pracę. Kiedy Róża zniknęła z jego życia dowiedział się, że jest oskarżona o współudział w potrójnym morderstwie.

Anna : Otaczali go różni ludzie. Od panów stojących przed sklepem, którzy często prosili Tomka o pieniądze na piwko, po ludzi, którzy zaczepiali go na ulicy, opowiadali historię swojego życia. Może wyczuwali w nim oparcie, wrażliwość na ludzką krzywdę. Ludzie bardzo szybko się przed nim otwierali, bo on był otwarty na nich.

Pamięta pani dzień, kiedy pierwszy raz zobaczyła Tomka?
Anna: Nie zapomnę go. Było lato, jechałam na ognisko i zgubiłam drogę. Było to pod Warszawą. Zadzwoniłam do Tomka i powiedziałam, że chyba pojechałam nie w tę stronę. Odpowiedział, że wyjedzie po mnie. Wyjechał swoim vanem. Pamiętam, że przez okno wystawił głowę, uśmiechnięty od ucha do ucha, promieniujący radością. Było to wspaniałe. Wiedziałam o górach. Na początku zafascynował mnie jako człowiek swoją niesamowitą osobowością. A czy od razu zaiskrzyło? Wszyscy, którzy poznali Tomka nie byli wstanie oprzeć się jego urokowi. Tak samo było ze mną.

Dominik : Poznałem Tomka w 2013 roku. Był po trzeciej wyprawie na Nanga Parbat. Takiej przełomowej. Dotarł na 7.400 metrów. Od 16 lat zimą nikt nie był tam tak wysoko. Przyjechałem do niego do Zalesinka pod Warszawą. Spotykaliśmy się dwa razy do roku, by porozmawiać przed kolejną wyprawą. Kiedy już wyruszał w Himalaje udawało nam się porozmawiać przez telefon. Nie była to jakaś bliska relacja. W Tomku fascynowało mnie to czego nie widziałem w wielu polskich podróżnikach i wspinaczach, czyli głębokiej refleksji nad tym co się robi. Wydawać się mogło, że Tomek zrobił coś z niczego. Jeśli jednak ktoś wgłębi się w jego historię to widzi, że były to lata ciężkiej pracy.

A: Pamiętam jak Dominik opowiadał mi, że rozmawiał z wieloma podróżnikami, ludźmi przygody, także tymi, którzy się wspinają. I spotkał zaledwie kilku, którzy mieli charyzmę, jakiś niezwykły urok i fascynującą osobowość. Był wśród nich Tomek.

Jego życie pokazuje, że wiele przeszedł, czasem z piekła do nieba. Problemy Tomka z narkotykami mogły wynikać z jego nadwrażliwości?
D: Używki dają ulgę w cierpieniu. Tomek wpadł w to, gdy przeprowadził się z Działoszyna do Częstochowy, do blokowiska.
Anna: Był samotnym, opuszczonym dzieckiem wyjętym z natury, które trafiło do ponurej cywilizacji. Został wyrwany z korzeniami z dzieciństwa nad ukochaną rzeką, z natury - pól, łąk, lasów. Zamieszkał blisko „Ostatniego Grosza”, nie cieszącej się dobrą opinią dzielnicy Częstochowy. Ale na tym „Ostatnim Groszu” znalazł akceptację. To jest paradoks. Wśród ludzi czasem po wyrokach, mających poplątane życia, ciężko doświadczonych przez los, czuł się dobrze. Znalazł jakąś przynależność. To poczucie wspólnoty odnalazł we wspólnym piciu. Zaczęło się od popijania taniego wina, a skończyło na heroinie.

Pozostało jeszcze 55% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Gronczewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.