Stefan Kraft dla „Gazety Krakowskiej”: Najlepsi kibice skoków są w Polsce

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Anna Jaskulska

Stefan Kraft dla „Gazety Krakowskiej”: Najlepsi kibice skoków są w Polsce

Anna Jaskulska

Austriacki skoczek to tegoroczny triumfator Pucharu Świata oraz zdobywca Małej Kryształowej Kuli za loty narciarskie. Podwójny mistrz świata z Lahti. Nowy rekordzista w lotach narciarskich. Pofrunął aż na 253,5 metra!

W tym sezonie byliśmy świadkami dwóch dużych imprez sportowych: mistrzostw świata w Lahti i pierwszej edycji Turnieju Raw Air. Która była dla Ciebie ważniejsza?

Dla mnie oczywiście najważniejszym wydarzeniem były mistrzostwa w Lahti, gdzie zdobyłem dwa złote medale. To było najważniejsze zwycięstwo w całej mojej karierze. Raw Air był dla mnie unikatowy ze względu na ustanowienie rekordu.

To wróćmy do dnia, w którym pobiłeś rekord w długości skoku. Spodziewałeś się, że to może być próba na miarę 253,5 metra?

Będąc na górze skoczni, widziałem lot Roberta Johanssona. Wtedy pomyślałem sobie, że jeżeli warunki na to pozwolą, będę mógł polecieć daleko. Wykonując skok minąłem linię 100 m, następnie 150 m i wtedy uświadomiłem sobie, że jest szansa na rekord.

Starałem się wyciągnąć jak najwięcej metrów. Za linią 250 metrów pomyślałem, że teraz trzeba tylko bezpiecznie wylądować i nie upaść.

Pewnie kochasz takie chwile?

Dla takich przeżyć zaczynasz trenować skoki narciarskie, a później ciężko pracujesz, żeby móc być dumnym z lotów takich jak ten w Vikersund. To była czysta przyjemność.

Za nami sezon zimowy. Jakie było Twoje samopoczucie podczas ostatnich konkursów w Planicy?

Pomimo końcówki sezonu nie czułem zmęczenia, które mogłoby przekreślić szansę na Kryształową Kulę. Zadbał o to cały sztab szkoleniowy. Planica jest miejscem, w którym zawsze dobrze się bawimy. Uwielbiam atmosferę, jaka towarzyszy konkursom na Letalnicy i nie wywieram na sobie większej presji.

Mimo wszystko z tyłu głowy miałeś świadomość, że walczysz tutaj o zwycięstwo w PŚ. Ciężko mi uwierzyć, że nie czułeś żadnego dreszczyku emocji.

Starałem się zachować wewnętrzną równowagę. Jednak praca skoczków polega na ciągłym byciu perfekcjonistą. W przeciwnym razie przygoda ze skokami może zakończyć się nieciekawie. Po wykonaniu próby nie możesz cofnąć się na belkę i skoczyć jeszcze raz. Tutaj każda szansa jest jedyną.

Jeżeli twój kombinezon jest perfekcyjny, narty są dobrze posmarowane, a twój team stara się tobie pomóc, możesz pozwolić sobie na relaks i skupienie na pracy, która należy już tylko do ciebie

Wszystkie skoki staramy się wykonywać najlepiej jak to możliwe. W trakcie trwania zawodów w Planicy starałem się podejść profesjonalnie do swojej pracy i cieszyć się dobrymi skokami.

Walczyłeś z Kamilem Stochem o wygraną w całym cyklu Pucharu Świata.

Zapewne dla fanów skoków było to ogromne show. Ze sportowego punktu widzenia można nazwać to walką. Skakaliśmy na tym samym poziomie. Jednak nadal pozostajemy z Kamilem przyjaciółmi. Wykonujemy tę samą pracę i czerpiemy z niej satysfakcję.

Widziałam Twoje przygotowania do sezonu podczas zgrupowania austriackiej drużyny w niemieckim Garmisch-Partenkirchen. Czy spodziewałeś się już wtedy, że to będzie dobry sezon?

Z moich skoków byłem zadowolony już latem. Nie miałem żadnego urazu, który mógłby pokrzyżować mój plan treningowy. Moim problemem był tylny wiatr, z którym nie radziłem sobie po wybiciu z progu.

Na szczęście znaleźliśmy wyjście z sytuacji i dzięki treningom udało się przygotować moją formę. Tak, czułem, że to może być dobry sezon.

Zimą przeważnie byłeś liderem w cyklu PŚ. Czułeś presję?

Tak. Jednak moim marzeniem było zdobycie złotego medalu na mistrzostwach świata. Nie bywam zadowolony z czwartego czy piątego miejsca. Jak każdy sportowiec chcę stać na podium. Najlepsze skoki oddaję w momencie, kiedy czuję delikatną presję.

Na Twojej twarzy nigdy nie widzę stresu. Nawet przed zawodami można spotkać Ciebie uśmiechniętego. Czy to tylko Twój kamuflaż?

Możesz się uśmiechać i cieszyć ze skakania, kiedy jesteś w dobrej dyspozycji. Jeżeli twój kombinezon jest perfekcyjny, narty są dobrze posmarowane, a twój team stara się tobie pomóc, możesz pozwolić sobie na relaks i skupienie na pracy, która należy już tylko do ciebie. W tym momencie mogę się uśmiechać.

Zdarzało się podczas serii próbnych, że oddawałeś gorsze próby. Czy wtedy stres przed konkursem narastał?

W takim momencie szybko szukałem błędu i starałem się go wyeliminować podczas kolejnego skoku. Na całe szczęście to się udawało.

Który konkurs wspominasz najlepiej?

Jeżeli miałbym wybrać unikatową chwilę w minionym sezonie, to oczywiście jest to konkurs na dużej skoczni podczas mistrzostw świata.

Austriacki skoczek lubi w czasie konkursów delikatną presję
Bartek Syta / Polska Press Stefan Kraft w czasie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle w styczniu 2017 roku

Po wygraniu konkursu wiedziałem, że jestem podwójnym złotym medalistą. Kiedy poczułem, że mogę skoczyć ponad 130 metrów, wiedziałem, że istnieje możliwość zawalczenia o podium.

Skocznia w Lahti jest Twoją ulubioną?

Przed wyjazdem do Lahti miałem niepokój, ponieważ przed rokiem zawody na obiekcie Salpausselka nie były dla mnie udane. Nie potrafiłem się zaprzyjaźnić ze skocznią. W tym roku ku mojemu zaskoczeniu było inaczej.

W takim razie która skocznia należy do Twoich faworytek?

Oczywiście skocznia w austriackim Bischofshofen, gdzie co roku rozgrywany jest Turniej Czterech Skoczni, a także mamut w Planicy.

Rywalizację pod Tatrami musiałeś odpuścić ze względu na chorobę. Żałowałeś?

Byłem bardzo rozczarowany. Zawody obejrzałem siedząc przed telewizorem. Na weekend w Zakopanem czekam cały rok. To jedna z najlepiej przygotowanych imprez z całego cyklu Pucharu Świata.

Kibice zgromadzeni pod Wielką Krokwią tworzą nieziemską atmosferę. Kiedy odbijasz się z progu, a dookoła ciebie zgromadzony jest tłum ponad dwudziestu tysięcy kibiców, skandujący twoje imię, to wiesz, że skaczesz również dla nich.

Ta sama historia powtarza się w Wiśle. Uważam, że najlepsi fani skoków pochodzą z Polski. Podczas zawodów w Oslo czułem się jak w Polsce. Na trybunach zgromadziło się więcej polskich niż norweskich kibiców.

Kryształowa Kula jest Twoja. Czy czułeś, że trafi w Twoje ręce?

Wiedziałem, że ja i Kamil jesteśmy w stanie zdobyć trofeum. Rywalizacja z nim to zaszczyt. Nie byłem pewien, czy Kryształowa Kula trafi w moje ręce i szczerze mówiąc do tej pory ciężko mi w to uwierzyć. Jestem bardzo szczęśliwy.

Sezon już za nami. Jakie są Twoje plany na najbliższe tygodnie?

Najpierw czeka mnie wiele spotkań z przedstawicielami mediów. Następnie chcę odpocząć w towarzystwie rodziny, nadrobić spotkania z przyjaciółmi i wybrać się na zasłużone wakacje z dziewczyną.

Anna Jaskulska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.