Śpiewająca (klasycznie) rodzina Kaczmarków

Czytaj dalej
Fot. archiwum rodziny Kaczmarków
Anna Gronczewska

Śpiewająca (klasycznie) rodzina Kaczmarków

Anna Gronczewska

Adama nazywają polskim Robertino Loretim. Jego występ w programie „Mam talent” obejrzało na YouTube ponad 10 milionów osób. Telewizyjny debiut Wojtka ma w internecie blisko 6,5 miliona wejść.

Pani Iwona, mama chłopców zaprasza do domu. Adama jeszcze nie ma. Razem z tatą Piotrem poszedł na trening. Trenują karate i inne sztuki walki. To dla nich znakomity przerywnik od muzyki i śpiewu, doskonały sposób na relaks.

- Ale to śpiewanie jest dla nas najważniejsze - zapewnia 17-letni Wojtek, uczeń drugiej klasy Liceum Ogólnokształcącego w Koluszkach, który jako pierwszy w rodzinie rozpoczął przygodę ze sportem. Zaczęło się od karate, a potem przyszły inne sztuki walki, w tym boks, MMA, kickboxing. - Dziś nawet jestem trenerem- dodaje Wojtek.

Po chwili do domu wraca 14-letni Adam z tatą. - Tata zaczął trenować dopiero dzięki nam, jakieś cztery lata temu- śmieją się bracia Kaczmarkowie. - Na treningach musimy uważać, bo przecież nie wypada potem stanąć na scenie z podbitym okiem.

Sport jest ważny, ale muzyka jeszcze bardziej, bo rodzina Kaczmarków to jedna z najbardziej umuzykalnionych polskich rodzin.

- Myślę, że jesteśmy jedyną taką rodziną, która śpiewa muzykę klasyczną - zapewnia Iwona Kaczmarek. - Śpiewają rodzice i dwoje dzieci. Nie ma drugiej takiej rodziny.

Zaczęło się od dziadka

Tradycje muzyczne w domu Kaczmarków są długie. Dziadek Iwony Kaczmarek, Stanisław Romański był w powojennej Polsce pierwszym solistą Opery Poznańskiej.

- Dramatycznym tenorem- dodaje jego wnuczka. - Jako pierwszy w Polsce śpiewał muzykę Wagnera. O moim dziadku pisałam pracę dyplomową.

Rodzice Iwony nie byli muzykami. Ale dziadek ze strony mamy grał na pianinie, skrzypcach. -Ja pochodzę ze Zgierza - mówi Iwona Kaczmarek. - Tata był wojskowym. Dziś mogę jednak powiedzieć, że w Koluszkach mieszkam dłużej niż w Zgierzu.

Iwona przyznaje, że muzyka towarzyszyła jej od dziecka, choć w wieku Adama jeszcze nie śpiewała.

- W moim domu słuchało się wspólnie płyt, śpiewało na imieninach, urodzinach, chodziliśmy do opery - zapewnia.

Piotr, mąż pani Iwony uwielbiał za to śpiewać od dziecka, choć w jego koluszkowskim rodzinnym domu nie było żadnych tradycji muzycznych.

- Gdy był chłopcem to stawiano go na krzesełku i śpiewał - śmieje się jego żona. - Rodzice Piotra nie chcieli żeby poszedł do szkoły muzycznej. Woleli, żeby wybrał jakiś konkretny zawód.

Tak więc po szkole podstawowej Piotr Kaczmarek poszedł do Technikum Kolejowego w Koluszkach. Został elektromonterem trakcji elektrycznej, trenował biegi przełajowe. Jednak ten śpiew cały czas w nim siedział. I postawił na swoim. Po maturze dostał się na wydział wokalno-aktorski łódzkiej Akademii Muzycznej.

Tam poznał Iwonę, która studiowała na tym samym roku.

- Na drugim roku już byliśmy małżeństwem - dodają Iwona i Piotr Kaczmarkowie. - Czasami myślimy, że spotkaliśmy się po to, żeby urodzili się Wojtek, Adam i Ania.

- Nasze dzieci śpiewają dziś milion razy lepiej niż my w ich wieku - stwierdza Iwona. - Te geny, talent skumulowało się w chłopakach, bo córka Ania, która na razie nie chce mieć nic wspólnego z muzyką.

On tenor, ona sopran

Iwona i Piotr sami zajmują się zawodowo śpiewem. Piotr był solistą w łódzkim Teatrze Muzycznym, potem na siedem lat związał się z Zespołem Reprezentacyjnym Wojska Polskiego. Tam też był solistą. Jeszcze na studiach razem śpiewali w chórze Filharmonii Łódzkiej. On jest tenorem, ona sopranem.

- Nie powiem, że dramatycznym, ale barwa mojego głosu jest inna niż klasyczny, liryczny sopran - śmieje się Iwona Kaczmarek. - Zdecydowałam się studiować w Akademii Muzycznej, choć wiedziałam, że nie będzie łatwo. Dziadek powtarzał mi, że nie nadaje się do tamtego świata. Kiedy to mówił nie wiedziałam o co mu chodzi. Faktycznie, uwielbiam śpiewać, ale do tamtego świata rzeczywiście się nadaje.

Nic więc dziwnego, że muzyka od urodzenia towarzyszy dzieciom państwa Kaczmarków.

- Kiedy w programie „Mam talent” Agnieszka Chylińska zapytała Adama od kiedy śpiewa, odpowiedział, że od urodzenia - mówi Piotr Kaczmarek. - Tak było, odkąd tylko zaczął mówić, to już śpiewał.

Cała trójka lubiła stanąć na rozłożonej kanapie. Do rąk brali kręgle imitujące mikrofony. Stawiali jakieś pseudo reflektory i śpiewali. Całe dnie dawali takie koncerty.

- Razem z chłopcami śpiewała jeszcze Ania - tłumaczy Iwona Kaczmarek. - Jest rok młodsza od Wojtka, ale chodzą do jednej klasy. Ania poszła rok wcześniej do szkoły. Ona też bardzo ładnie śpiewała, takim czyściutkim, wysokim głosikiem. Ale w pewnym momencie uznała, że nie chce mieć nic wspólnego z muzyką. Zresztą to byłaby już chyba patologia, gdybyśmy śpiewali w piątkę.

Wojtek też śpiewał od zawsze, ale kryzys nadszedł w gimnazjum.

- Nie chciałem śpiewać, nawet słuchać muzyki klasycznej - wspomina. - Ale w pewnym momencie coś się we mnie obudziło. Zrozumiałem, że śpiewanie to jednak moja pasja.

Wojtek ma już za sobą mutację. Dopadła go w drugiej, trzeciej klasie gimnazjum. Zanim nadeszła nic nie wskazywało, że będzie śpiewakiem klasycznym. Zapowiadał się na dobrego piosenkarza estradowego.

- Po mutacji głos zmienił mu się diametralnie- zapewnia jego mama. - Śpiewa basem, barytonem. To głos klasycznego śpiewaka.

Z Adamem jest inaczej. On od początku zapowiadał się na śpiewaka klasycznego. Swój debiut sceniczny zaliczył, gdy miał trzy lata, razem z bratem i rodzicami śpiewał na koncercie kolędy.

14-letni Adam, uczeń drugiej klasy Gimnazjum nr 2 w Koluszkach mówi, że wyrastał wśród arii operowych, różnych patriotycznych piosenek, które ćwiczył tata, gdy był solistą Reprezentacyjnego Zespołu Wojska Polskiego. - Ja naprawdę uwielbiam śpiewać- zapewnia Adam.

Adam i Wojtek przyznają, że program „Mam talent” zmienił ich życie, choć nie doszli nawet do półfinału. Zaczęto jednak mówić o nich w całej Polsce, zaistnieli na YouTube.

Wszystko dzięki Ani

- Nie wystąpilibyśmy w tym programie, gdyby nie nasza siostra Ania - wyjaśnia Adam. - Wojtek to początkowo nawet nie chciał słyszeć o wyjeździe do Warszawy na nagranie. W końcu dał się namówić. Ja od początku byłem chętny, wiem co daje telewizja.

Iwona Kaczmarek wspomina, że zgłoszenie do programu „Mam talent” było wielką rodzinną tajemnica.

- Początkowo wiedziałam o tym tylko ja i Ania, nawet męża nie wtajemniczyłyśmy- śmieje się Iwona. - Ania wysyłała do programu po kilkanaście e-maili dziennie z nagraniami Wojtka i Adama. W końcu przyszło zaproszenie.

Wojtek pamięta, że przez osiem godzin czekali (nie mieli nawet, gdzie usiąść), żeby przez niecałe dwie minuty zaprezentować się przed Agnieszką Chylińską, Małgorzatą Foremniak, Agustinem Egurrolą oraz telewidzami.

- Gdy wystąpiliśmy w tym programie to zobaczyliśmy ile to nam dało, jaką siłę ma telewizja - twierdzi Adam. - Choć nie przeszliśmy dalej i nie wygraliśmy programu, to myślę, że jednak warto było wystąpić.

Występ Adama śpiewającego „Dilajlę” z repertuaru Toma Jonesa obejrzało na YouTube już 10,3 miliona ludzi. Wojtek zaprezentował „Can’t help falling in love” Elvisa Presleya. Ma na YouTube ponad 6 miliona odwiedzin.

- W internecie pod ich występami jest mnóstwo komentarzy - mówi Piotr Kaczmarek. - Cieszę się, że większość jest pozytywnych. Gdy pojawia się jakaś negatywna opinia, to zaraz taki internauta jest „zmiażdżony” przez innych.

Dziś Adam i Wojtek mają już swojego menadżera. Występują razem, śpiewają w duecie, ale też z rodzicami.

- Na razie w duecie z Adamem śpiewamy tylko jedną piosenkę, ale niedługo pojawią się kolejne - zapewnia Wojtek.

Mają już na koncie pierwszą płytę. Rodzina Kaczmarków nagrała między innymi wiązankę włoskich i hiszpańskich przebojów. Choć dopiero niedawno umieścili ją na YouTube, to ma już ponad 200 tysięcy odwiedzin.

- Jest potrzeba słuchania rodzinnego śpiewania - twierdzi Piotr Kaczmarek. - Widać to na naszym koncertach. Mamy 1,5 godzinny program. Ludzie bawią się z nami, śpiewają.

Adam jak Loreti

Prawdziwą furorę robi Adam. Nazywa się go polskim Robertino Loretim. Loreti był cudownym włoski dzieckiem, które zaczęło śpiewać mając 10 lat. Najpierw we włoskich barach, restauracjach, gdzie został dostrzeżony. Jako 12-latek był już znany nie tylko we Włoszech jako wykonawca takich przebojów jak „O sole mio”, „Santa Lucia”czy „Wróć do Sorento”. - Gdy Adam pojawia się na scenie od razu „kupuje” publiczność - mówi jego mama. - Wystarczy, że zacznie tylko śpiewać... To taka nasza „perełka”.

Adam przyznaje, że lubi występy. Cieszy się, że ma już zaplanowane koncerty razem z bratem i rodzicami do końca roku. Między innymi w Wilanowie, na otwarcie szkoły im. Lecha Kaczyńskiego, w pałacu u państwa Olewników, w Noc Świętojańską.

- W ubiegłym roku tam śpiewałam - wspomina Iwona Kaczmarek. - Podszedł do mnie jeden pan i zapytał czy jestem mamą Adama. Goście znali go z występu w „Mam talent”. I w tym roku on wystąpi...

Kaczmarkowie żałują tylko, że nie doceniają ich władze rodzinnych Koluszek. Nie zapraszają na koncerty choćby z okazji z dni miasta. A Adam i Wojtek gdziekolwiek występują podkreślają, że są właśnie z Koluszek. Rodzina Kaczmarków w rodzinnym mieście organizuje sama koncerty.

- Sala jest zawsze pełna - zapewniają.

Adam mówi, że bardzo lubi występować na scenie, choć przed występem ma tremę.

- Szybko mija, gdy zaczynam śpiewać - śmieje się. Ze zdenerwowaniem trudniej radzą sobie rodzice za kulisami.

- Obserwujemy Adama i Wojtka z boku i musimy przyznać, że bardziej się denerwujemy niż oni - dodają Kaczmarkowie. - Cieszymy się, że przerośli nas swoim talentem...

Co dalej będzie z głosem?

Adam nie przeszedł jeszcze mutacji. Trochę się martwi co będzie potem. Na razie wie, że z jego głosem nic nie można robić, uczyć techniku śpiewu. Jest na to za młody.

- Wojtek z powodu mutacji nie śpiewał przez rok - przypomina Adam. - Jest strach co będzie po niej. Wiem, że przez pewien czas nie będę mógł śpiewać. Na razie nie wyobrażam sobie tego. Tym bardziej, że rodzice, brat będą jeździć na koncerty, a ja zostanę w domu. Nie wiem jak to będzie. Śpiewanie, występy są bardzo uzależniające. Lubię to, są moją pasją.

Przed mutacją Adama rodzina Kaczmarków chce nagrać jeszcze jedną płytę. A na wakacje wybiera się do Bułgarii, do światowej sławy tenora Kaludi Kaludova, który ma za sobą występy w mediolańskiej La Scali.

- Jest zachwycony głosem Wojtka, więc na pewno będą podczas tych wakacji pracować - dodaje Iwona Kaczmarek.

Wojtek nie myśli już o występach w telewizyjnych programach typu „Mam talent”. Natomiast Adam tego nie wyklucza.

- Przekonałem się jaką siłę ma telewizja - tłumaczy. - Najważniejsze jest jednak to, że by całej rodzinie dopisywało zdrowie i szczęście.

Adam i Wojtek chcą swoje życie związać ze śpiewaniem. Marzą o tym, by iść śladami rodziców i studiować na wydziale wokalno-aktorskim akademii muzycznej. Adam ma jednak plan zapasowy. Bardzo lubi przyrodę. Gdyby nie dane mu było zostać śpiewakiem, to może zostanie... leśnikiem.

Anna Gronczewska

Jestem łodzianką więc Kocham Łódź. Piszę o historii mojego miasta, historii regionu, sprawach społecznych, związanych z religią i Kościołem. Lubię wyjeżdżać w teren i rozmawiać z ludźmi. Interesuje się szeroko pojmowanym show biznesem, wywiady z gwiazdami, teksty o nich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.