Skromny król kebabów

Czytaj dalej
Bartosz Nowakowski

Skromny król kebabów

Bartosz Nowakowski

Ibrahim Alawieh w Skierniewicach mieszka od 2007 roku. Otworzył tu restaurację z kebabem. Przepisem na sukces według Syryjczyka z Damaszku jest szczery uśmiech i rozmowa.

- Jestem skromną osobą. Nie lubię o sobie mówić, ponieważ uważam, że nie jestem jakimś przykładem czy wzorem. Poza tym nie lubię robić czegoś na pokaz - mówi Ibrahim Alawieh, właściciel restauracji orientalnej Salam w Skierniewicach.

Ibrahim pochodzi z Syrii, wychowywał się w ogarniętym obecnie wojną Damaszku. Od trzech lat posiada polskie obywatelstwo. Pokochał Skierniewice i, jak sam twierdzi, nie chciałby mieszkać nigdzie indziej.

Polskiego można się nauczyć

Zanim Ibrahim trafił do Skierniewic, przez siedem lat mieszkał w Warszawie. Przez ten czas uczył się języka polskiego. Jak sam przyznaje, podczas konwersacji nie ma problemu. Gorzej, jeśli sprawa dotyczy pisania i czytania.

- Do Polski przyjechałem w 2000 roku. Na początku handlowałem na stadionie Dziesięciolecia.

To były ciężkie chwile. Do Skierniewic trafiłem 7 lat później. Ponieważ było to mniejsze miasto kebab nie był wtedy tak popularny. Postanowiłem otworzyć restaurację i trzeba przyznać, że trafiłem z biznesem w dziesiątkę - opowiada o swoich początkach Ibrahim.

Syryjczyk zakochał się w Skierniewicach. Mniejsze miasto zdecydowanie bardziej odpowiada mu niż Warszawa.

- W dużym mieście wszyscy są anonimowi i mam wrażenie, że mniej mili. W Warszawie też pracowałem w restauracji i przychodzący tam ludzie rzadko się uśmiechali. Inaczej jest Skierniewicach, tutaj klienci przychodzą, wymieniają się swoimi spostrzeżeniami. Taka praca przynosi mi satysfakcję - dodaje Ibrahim Alawieh.

Polacy uwielbiają mięso

Dlaczego kebab przyjął się w prawie każdej polskiej miejscowości? Zdaniem Ibrahima kluczem do sukcesu jest fakt, że kebab jest potrawą mięsną.

- Polacy uwielbiają potrawy mięsne! Odnoszę wrażenie, że im więcej mięsa, tym lepiej. Wcale mnie to nie dziwi, ponieważ w Polsce jest umiarkowany klimat, stąd też takie, a nie inne zapotrzebowanie - mówi Syryjczyk.

Ibrahim na początku swojego pobytu nad Wisłą był zdziwiony, że Polacy jedzą tak mało warzyw. Dopiero teraz ta tendencja wyraźnie się poprawia.

- Jeszcze 10 lat temu takie warzywa jak bakłażan, bataty czy cukinia w Polsce nie były popularne. Teraz zaczyna robić się na to moda. W moim ojczystym kraju stawia się przede wszystkim na warzywa, dlatego być może w przyszłości będę mógł serwować więcej arabskich potraw - śmieje się Ibrahim Alawieh.

Wielu klientów chętnie powraca do restauracji Ibrahima nie tylko ze względu na jedzenia, ale także na miłą atmosferę.

- Ibrahim lubi porozmawiać, a także pożartować. Jest po prostu ludzki

- nawet próbuje układać wiersze... - mówi Marcin, jeden z klientów, który często odwiedza restauracje przy ulicy Jagiellońskiej.

Kawałek artystycznej duszy Syryjczyka możemy znaleźć na stronie internetowej restauracji. Wierszyk autorstwa Ibrahima brzmi następująco: „Kebaba zjesz dobrego w Salam, ten kebab zawsze nawychwalam, sosa tutaj bardzo dużo, mięso też bardzo dużo” (zachowana oryginalna pisownia).

Czasem tęskni za Damaszkiem

Ibrahim na dobre zakorzenił się w Skierniewicach. Jest szczęśliwy, ponieważ tutaj poznał swoją żonę. Mówi, że nie wyobraża sobie życia gdzie indziej. Większość czasu pochłania mu praca, ale w wolnych chwilach myśli o rodzinie i Syrii.

- Często myślę o moich rodzicach, a także rodzeństwie. Ostatnio poleciałem do Egiptu, ponieważ dowiedziałem się, że mój tata przebywa tam w szpitalu. Ma już 80 lat, ale chociaż przez chwilę mogłem z nim pobyć i zamienić słowo - opowiada Syryjczyk.

Miło też wspomina dzieciństwo w Damaszku, gdzie w wolnych chwilach chodził na siłownię albo na basen. W Polsce Ibrahimowi czasem trudno przyzwyczaić się do pogody. Cieszy się, że ostatnie zimy są łagodniejsze...

- Bo do wszystkiego można się przyzwyczaić. Przyznam szczerze, że temperatury poniżej zera były dla mnie nowością. Na szczęście pracuję przy kuchniach, przy których zawsze jest ciepło - żartuje Ibrahim Alawieh.

Pomysłów bez liku

Właściciel restauracji Salam niezmiernie cieszy się, że otrzymał polskie obywatelstwo, które ułatwia wiele spraw.

- Bez obywatelstwa nie mogłem załatwić mnóstwa formalnych spraw w instytucjach. Zarabiam uczciwie, chcę się nadal rozwijać, dlatego jestem z tego zadowolony - przyznaje Ibrahim Alawieh. Czy spotyka się z przejawami rasizmu? - Owszem, ale tak jest wszędzie na świecie, bo ludzie są różni - podkreśla.

Syryjczyk ma wiele pomysłów na rozwój, ale nie chce dzielić się przedsięwzięciami.

- Uwierzcie, jestem bardzo skromną osobą - kwituje z uśmiechem Ibrahim Alawieh.

Bartosz Nowakowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.