Są ludzie, którzy grają w Orkiestrze Świątecznej Pomocy od wielu lat

Czytaj dalej
Fot. GDK
Łukasz Koleśnik

Są ludzie, którzy grają w Orkiestrze Świątecznej Pomocy od wielu lat

Łukasz Koleśnik

Sztaby już działają, a finał coraz bliżej. Dla niektórych WOŚP to chleb powszedni oraz coroczny przyjemny obowiązek.

Rzadko zdarzają się większe miasta albo gmina, które w ogóle nie biorą udziału w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Warto przypomnieć, że dzięki akcji udało się doposażyć szpital w Krośnie Odrzańskim i jego oddziały.

W Krośnie Odrzańskim wolontariuszy dotychczas nie było wielu. - Sztab składał się z dziesięciu osób, z puszkami biegało 30 - wspomina szef tamtej ekipy Tomasz Browarczyk. I tak udało się zebrać imponującą kwotę (patrz: ramka).

W tegorocznej edycji spotkał nas spory zawód, bo nikt nie zgłosił żadnego sztabu. Tomasz przyznaje, że jedzie na finał do Warszawy. Zresztą w następnych latach również nie będzie tego robił, ponieważ się przeprowadza. Tym samym Krosno w tym roku nie gra. - Zakres pracy z każdym rokiem jest coraz większy. Kolejne miasta mają problem i niechętnie się dołączają, ponieważ do tych zadań potrzebni są ludzie, którzy pracowaliby przy tym jak na etacie - tłumaczy Tomasz Struk, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Pamiętam pierwszą akcję w latach 90. Wrzucaliśmy do puszki, zawijaliśmy, przywoziliśmy i tyle. Teraz papierologia zabija całe przedsięwzięcie - mówi.

Na ratunek Krosnu przybyła Osiecznica. Tam od 16 lat funkcjonuje sztab i finał co roku odbywa się w świetlicy wiejskiej. - Każdego roku bijemy swój rekord. Wszyscy tutaj mocno się angażują. Dzieci ze szkoły chętnie uczestniczą w wolontariacie - opowiada nauczycielka i radna wojewódzka Anna Chinalska. - W tym roku gramy razem z Krosnem Odrzańskim. To byłby spory skandal, gdyby w gminie nie było ani jednego sztabu - podkreśla. A. Chinalska działa w wolontariacie od samego początku. - To bardzo szczytna inicjatywa, nie wyobrażam sobie nie brać w niej udziału - przyznaje.

Tak samo myślą w Gubinie. Tam nad wszystkim co roku czuwa Marcin Gwizdalski z miejscowego domu kultury, który już po raz dziesiąty będzie brał udział w akcji. - Pomaganie ludziom, zwłaszcza tym potrzebującym, mam w genach. Tata był lekarzem, mama natomiast pielęgniarką. Poza tym to bardzo fajna idea, gdy wszyscy Polacy łączą się pod jednym szyldem. Całość hula już do ponad 20 lat, co też pokazuje, jak jest to potrzebne. Ważne jest, żeby każdy dał coś od siebie - podkreśla.

Marcin od czterech lat jest szefem sztabu, zawsze otacza go wiele aktywnych osób. - W tym roku, podobnie jak w poprzednim, jest 65 wolontariuszy - mówi Marcin. Przyznaje, że w tym roku będą robić swoje, ale własny rekord ciężko będzie pobić.
A pozostałe gminy w powiecie krośnieńskim? Też radzą sobie całkiem dobrze. Maszewo będzie chciało kontynuować dobrą passę z zeszłego roku. Wszystkim kieruje tam zastępca dyrektora zespołu szkół w Maszewie, Dorota Bąkowska. - Sztab WOŚP działa na naszym terenie od 2010 roku. Wcześniej graliśmy z Krosnem Odrzańskim. W pracę włączają się strażacy, nauczyciele, pracownicy urzędu gminy, radni, sołtysi, mieszkańcy sołectw, seniorzy, myśliwi. Są to ludzie dobrej woli, wielkiego serca - podkreśla pani Dorota.

Pozostałe gminy zbierają mniejsze kwoty, ale nie znaczy, że nie są zaangażowani. - Nic nie byłoby możliwe, gdyby nie praca nauczycieli, strażaków, rodziców. Wtym roku też damy z siebie wszystko - mówi Ewa Skóra ze szkoły podstawowej w Gronowie, która działa prawie od 10 lat jako szef sztabu w gminie Dąbie.

Ile udało się zebrać?
Poprzednia edycja WOŚP w powiecie krośnieńskim była naprawdę udana. Ile udało się zebrać poszczególnym sztabom podczas ostatniego finału?

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.