Równo dwa lata temu polscy siatkarze zostali mistrzami świata

Czytaj dalej
Fot. Sylwia Dąbrowa
Pawel Hochstim

Równo dwa lata temu polscy siatkarze zostali mistrzami świata

Pawel Hochstim

21 września 2014 roku późnym wieczorem polscy siatkarze zostali mistrzami świata. Od tego czasu w polskiej siatkówce zmieniło się wiele - m.in. prezes, drużyna, a za chwilę zmieni się i trener.

To był najpiękniejszy wieczór w polskiej siatkówce od wielu lat, pewnie od lipcowej nocy w 1976 roku, gdy w Montrealu biało-czerwoni ograli w olimpijskim finale Związek Radziecki. Polski zespół stanął na najwyższym stopniu podium mundialu, w dodatku rozgrywanego w Polsce.

Być może w Warszawie jest ktoś, kto 21 września 2014 roku będzie kojarzył z ostatnim seansem w kultowym kinie "Femina", ale Polska raczej powie co innego. Nie może być zresztą inaczej, skoro mecz finałowy w telewizji oglądało ponad 17 milionów ludzi, czyli o pięć milionów więcej, niż rozegrany dwa miesiące wcześniej finał piłkarskiego mundialu. Krótko mówiąc prawie połowa kraju siedziała wtedy przed telewizorami.

A przecież Mistrzostw Świata nie było łatwo obejrzeć, bo właściciel praw - telewizja Polsat - zakodował większość meczów, co oczywiście miało wpływ na zainteresowanie imprezą przez kibiców. Ale finał telewizja pokazała w otwartym kanale, dzięki czemu zanotowała rekordową oglądalność.

Mistrzostwa Świata to była naprawdę magiczna impreza, która, z różnych powodów, na zawsze przejdzie do historii polskiego sportu. Biało-czerwoni wychodzili z olbrzymich tarapatów, wygrali wszystkie cztery tie-breaki w meczach, które mogły kosztować ich stratę szans na awans do fazy finałowej. Tworzyli niezwykłe i dramatyczne widowiska.

Mundial w 2014 roku miał pchnąć polską siatkówkę do przodu, na już najwyższą półkę, ale już kilka minut po zakończeniu spotkania z Brazylią wielka radość mieszała się z żałobą, bo w telewizyjnych wywiadach kolejni gracze ogłaszali odejście z reprezentacji - najpierw Mariusz Wlazły, po nim Paweł Zagumny, Michał Winiarski, czy Krzysztof Ignaczak. I rzeczywiście, żaden z nich od tego czasu w reprezentacji już nie zagrał, co niestety odbiło się na wynikach. Dziś mamy słabszy zespół, niż wtedy, a jedyną pozycją, która nie ucierpiała jest pozycja libero. Atak, przyjęcie, rozegranie - tu poziom spadł.

Ignaczak jest jedynym z mistrzów świata, który zakończył już sportową karierę, co oficjalnie ma ogłosić w przyszłym tygodniu podczas specjalnej konferencji prasowej w Warszawie. W kadrze nie grają też Wlazły, Zagumny, Winiarski i rezerwowy w trakcie mistrzostw Andrzej Wrona, a na igrzyska do Rio nie pojechał też Marcin Możdżonek, co jasno zostało ocenione jako błąd trenera.

poprzedni następny pomoc

Właśnie, trenera...

Równo dwa lata temu Stephane Antiga był bohaterem narodowym, człowiekiem, który wprowadził polskich siatkarzy na tron, a żaden z działaczy Polskiego Związku Piłki Siatkowej nawet nie mógł myśleć o jego dymisji. Po dwóch latach w tym samym gronie właściwie nie ma ani jednego, który chciałby przedłużyć mu kontrakt. Bo też i sam trener się zmienił.

Dwa lata temu Antiga, podobnie jak cała drużyna i sztab, został odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Razem z nim odznaczenie odbierał też prezes PZPS Mirosław Przedpełski, ale niespełna dwa miesiące później trafił na kilka miesięcy do aresztu z zarzutami korupcyjnymi, związanymi właśnie z organizacją mundialu. Przedpełski zapewnia, że jest niewinny, zrezygnował z funkcji prezesa PZPS, ale w siatkówce działa będąc wysoko w strukturach Europejskiej Federacji Siatkarskiej. 7 października w Warszawie rozpocznie się jego proces.

Lada chwila kadra będzie miała nowego trenera - najpewniej będzie nim Raul Lozano, choć sytuacja jest dynamiczna, a w PZPS ścierają się różne opcje - i nowy sztab, choć nie można wykluczyć, że część jego członków nadal będzie pracować dla reprezentacji.

Kadra będzie miała nowego szefa, a już od roku ma nowego lidera, bo Wlazłego zarówno w tej roli, jak i na pozycji atakującego zastąpił Bartosz Kurek. W ogóle trzon drużyny się posypał, bo w ostatnim sezonie, z różnych powodów, Z podstawowego składu na mundialu pozostali tylko Mateusz Mika, Karol Kłos i Paweł Zatorski.

Niestety, ostatnie dwa lata nie są dobrym okresem dla polskiej siatkówki i to nie tylko sportowo. Reprezentacja Polski bez sukcesu zakończyła dwie kolejne Ligi Światowe, Puchar Świata, Mistrzostwa Europy i Igrzyska Olimpijskie, na które zresztą dostała się szczęśliwe, bo była bardzo blisko odpadnięcia w Europejskim Turnieju Kwalifikacyjnym. Do tego w trakcie ostatniej Ligi Światowej okazało się, że zbyt wysokie ceny biletów sprawiły, iż po raz pierwszy od wielu lat reprezentacja grała w Polsce w pustawych halach. Oby mecz pożegnalny Zagumnego, który odbył się niedawno w Katowicach był dowodem na to, że kibice nie odwrócili się od siatkówki, a jedynie uznali, że ceny biletów zostały ustalone na zbyt wysokim poziomie.

W przyszłym sezonie polski zespół będzie miał dobrą okazję, by wrócić do ścisłego topu, bo zagra w Krakowie w Mistrzostwach Europy. Rola gospodarza, jak pokazały wydarzenia sprzed dwóch lat, i nowy trener potrafią czynić cuda...

Pawel Hochstim

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.