Rodzić po ludzku - raport o porodówkach w okolicznych szpitalach

Czytaj dalej
Izabela Ossowska

Rodzić po ludzku - raport o porodówkach w okolicznych szpitalach

Izabela Ossowska

Każda ciężarna kobieta chce, żeby jej poród przebiegł sprawnie, a najchętniej - bezboleśnie. I każda ma dylemat: który szpital wybrać, by uzyskać jak najlepszą opiekę dla siebie i maleństwa.

- Bałam się bólu, generalnie wszystkiego, co wiązało się z porodem - przyznaje Marlena Majk z Dylewa. - Podczas porodu towarzyszyła mi położna, która bardzo mi pomogła. Mimo że poród miałam ciężki, to jednak dobrze go wspominam. Obawiałam się rodzenia bez znieczulenia zewnątrzoponowego, ale dałam radę. Dostałam gaz rozweselający. Nie żałuję, że wybrałam szpital w Ostrołęce.

Pytane przez nas kobiety były bardzo zadowolone z opieki na ostrołęckiej porodówce. Żałują tylko, że nie ma już możliwości znieczulenia dolędźwiowego.

- Pierwszą córkę rodziłam z tym znieczuleniem i poród poszedł dość gładko. Znieczulenie dało mi sporą ulgę w bólu - wspomina Małgorzata Milewska z Ław. - Z drugim dzieckiem męczyłam się kilka godzin bez znieczulenia. I to naprawdę była duża różnica. Ostatecznie skierowano mnie na cesarkę, bo okazało się, że dziecko było duże. Na stole operacyjnym zasypiałam. Byłam wykończona wcześniejszymi bólami.

Jak po porodzie?

Dla kobiet, oprócz przebiegu porodu, ważna jest także opieka poporodowa.

- Jestem bardzo wdzięczna lekarzom z oddziału neonatologicznego ostrołęckiego szpitala za opiekę nad moimi bliźniakami, które urodziły się jako wcześniaki - mówi pani Marta z Ostrołęki (nazwisko do wiadomości redakcji). - Zajęli się nimi bardzo troskliwie i profesjonalnie.

Pani Katarzyna z Ostrołęki zdecydowała się rodzić w szpitalu w Przasnyszu.

- Powodów było kilka. Jednym z nim była oczywiście renoma szpitala, ale najważniejsze było dla mnie to, że w Przasnyszu mam rodzinę, a w tamtejszym szpitalu pracuje moja krewna. Wiedziałam, że będę mogła na nich liczyć i się nie zawiodłam - zaznacza.

Samego porodu pani Kasia miło nie wspomina z wiadomych względów: ból był niesamowity.

- Bardzo jestem jednak zadowolona z pracy lekarzy - podkreśla. - W sytuacji kryzysowej podjęli szybką decyzję o cesarce i wszystko poszło dobrze. Źle natomiast wspominam opiekę po narodzinach dziecka. Wcześniej opiekowały się mną sympatyczne i pomocne położne, ale gdy zeszły z dyżuru, zastąpiły je inne, mniej wrażliwe panie. Nie oczekiwałam, że będą się ze mną pieścić, że będą na mnie skupiać całą swoją uwagę: przecież musiały zajmować się też innymi kobietami, a i ich praca do łatwych nie należy. Ale na odpowiednie wsparcie liczyć nie mogłam. Miałam problem z karmieniem dziecka. Od jednej z położnych usłyszałam..., że jak tak dalej będzie, to podłączą mojemu dziecku kroplówkę. Kiepski sposób na zmotywowanie i uspokojenie matki, która jest obolała po cesarce, właśnie urodziła pierwsze dziecko i wszystko jest dla niej nowe: karmienie, zajmowanie się noworodkiem. Po takich słowach tylko bardziej się jeszcze stresowałam i martwiłam. Panie, na które akurat trafiłam, były moim zdaniem po prostu wypalone zawodowo. Dlatego też, mimo że rodzina namawiała mnie do pozostania w szpitalu, zdecydowałam się na jak najszybszy powrót do domu. I zrobiłam dobrze.

Co oferują szpitale?

Jedynymi szpitalami w okolicy, które proponują rodzącym znieczulenie zewnątrzoponowe są szpitale w Ostrowi Mazowieckiej i w Wyszkowie.

Kobiety rodzące w Ostrowi Mazowieckiej i w Wyszkowie mogą także skorzystać ze znieczulenia wziewnego Entonoxu, który jest mieszaniną gazów: tlenu i podtlenku azotu.

W szpitalu w Łomży dla rodzących przygotowano jako znieczulenie gaz Entonox oraz prądy Tens.

W szpitalu w Ostrołęce lekarze oferują dwa rodzaje łagodzenia bólu porodowego: farmakologiczne (anelgezja wziewna, czyli znieczulenie gazem i dożylne lub domięśniowe stosowanie opioidów) oraz niefarmakologiczne (techniki oddechowe i relaksacyjne, masaż, ciepłe lub zimne okłady w okolicach odczuwania bólu, imersja wodna, przyjmowanie pozycji zmniejszających ból, metody fizjoterapeutyczne).

W ostrołęckiej lecznicy nie jest już dostępne znieczulenie zewnątrzoponowe, choć w ubiegłych latach było. Standardy, zawarte w rozporządzeniu ministra zdrowia przewidują, że bezpośrednio po podaniu znieczulenia rodząca musi znajdować się pod nadzorem anestezjologa przynajmniej przez 30 minut. Następnie powinien on oceniać jej stan nie rzadziej niż co 1,5 godziny.

- W naszym szpitalu jest za mało anestezjologów, by móc zastosować te przepisy w praktyce - mówi Włodzimierz Kucharski, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala w Ostrołęce.

Z informacji podawanych przez NFZ wynika, że mimo programu dopłat do procedury porodowej ze znieczuleniem, dostaje je zaledwie 7,1 proc. Polek.

Szpital w Ostrołęce nie jest jedynym, w którym nie ma mowy o znieczuleniu zewnątrzoponowym do porodu naturalnego.

Anna Marchewka, rzecznik prasowy szpitala w Przasnyszu wyjaśnia, że brak dostępności znieczulenia dolędźwiowego w tymże spowodowane jest brakami kadrowymi lekarzy anestezjologów i położnych, a szpital oferuje w zamian metodę bezpiecznego i skutecznego uśmierzania bólu podczas porodu, tzw. znieczulenie wziewne.

- Mieszanina gazowa Entonox jest powszechnie stosowaną, bezinwazyjną alternatywą dla znieczulenia zewnątrzoponowego - przyjazną zarówno dla matki, jak i dziecka - podkreśla. - Działanie gazu powoduje rozluźnienie i odprężenie. Pozwala ponadto kobiecie rodzącej na zachowanie kontroli nad własnym organizmem przy jednoczesnym zmniejszeniu poczucia lęku. Kobieta rodząca ma możliwość korzystania z pozycji wertykalnych oraz immersji wodnej. Pacjentki mają możliwość zachowania pełnej swobody poruszania się w czasie porodu - tłumaczy.

W makowskim szpitalu pacjentki także nie mogą liczyć na znieczulenie dolędźwiowe podczas porodu naturalnego.

- To oczywiście ze względu na braki anestezjologiczne - wyjaśnia Mariola Tarasewicz, kierownik oddziału położniczego. - Niestety ten problem w szpitalach jest bardzo częsty. Szpitale, zwłaszcza powiatowe, zwykle mają zbyt mało anestezjologów i po prostu nie można jednego dziennie oddelegować do rodzących. Nie może być też sytuacji, że anestezjolog kogoś znieczuli i pójdzie robić coś innego, on musi być przy pacjentce cały czas - wyjaśnia pani kierownik.

Makowski oddział wyróżnia się wśród innych pewną kameralnością. Tu nie jest tłoczno, zwykle jest cicho i spokojnie.

- Panie, które u nas rodzą, ten spokój doceniają. Szczególnie dotyczy to mam, które rodziły wcześniej w dużych szpitalach. U nas, dzięki temu, że oddział nie jest duży, nie ma takiej, że tak powiem, „taśmowości”. Do każdej rodzącej możemy podejść indywidualnie i tak staramy się robić - mówi nam Mariola Tarasewicz. - Pozwalamy też paniom decydować, jak poród ma przebiegać. Są takie mamy, które nie chcą wychodzić z wody, inne chcą leżeć, a jeszcze inne siedzieć i my nie mamy nic przeciwko - dodaje.

- Do porodów, które odbywają się siłami natury mamy w szpitalu salę podzieloną na pojedyncze boksy. Każdy jest wyposażony w sprzęt do KTG, w każdym jest butla z gazem do oddychania. Wszystko, łącznie z obsługą porodu, jest oddzielne. Sala, w której wykonywane są cięcia cesarskie, jest zaraz przy sali porodowej, więc kiedy sytuacja wymaga natychmiastowego rozwiązania, przewiezienie pacjentki trwa dosłownie chwilę - wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Panie, które rodzą naturalnie, mogą korzystać ze wszystkich dostępnych w szpitalu urządzeń przeznaczonych do łagodzenia bólów porodowych.

- Mamy na sali worki sako, piłki, krzesło porodowe, brodzik do ciepłej kąpieli. Jest też dostępne, wspomniane już wcześniej, znieczulenie tzw. gazem rozweselającym, mamy też opracowaną procedurę znieczuleń farmakologicznych. Paniom, które chcą z niego skorzystać, wcześniej wyjaśniamy na czym polega to znieczulenie i jak wpłynie na ich samopoczucie, czy na dziecko - mówi Mariola Tarasewicz.

Można wspólnie

W szpitalu przeprowadzane są już bardzo popularne porody rodzinne.

- Z reguły zgadzamy się na jedną osobę, dlatego że sale są małe, więc nie chcemy rodzącej zabierać za dużo tlenu. Z paniami przychodzą tatusiowie, siostry, mamy. Jeśli osoba towarzysząca dzielnie wytrzyma do końca porodu, w nagrodę może przeciąć pępowinę, co szczególnie dla ojców jest silnym przeżyciem.

Co czeka w makowskim szpitalu na panie, które już urodziły?

- Od razu po urodzeniu, nawet po cesarskim cięciu, dajemy dziecko mamie, by był zachowany kontakt skóra do skóry. Mama ma malucha na brzuchu, a my możemy dziecko obejrzeć, czy wszystko jest w porządku, czy nie ma obrażeń. Potem dziecko bada pediatra i maluszek z powrotem wraca do mamy. Po urodzeniu dziecka panie spędzają dwie godziny na łóżku przy sali porodowej, byśmy mogli je obserwować, a potem trafiają na sale położnicze, gdzie są już do końca pobytu - opowiada.

Sale poporodowe są w makowskim szpitalu dwuosobowe.

- Do dyspozycji pacjentek jest poradnia laktacyjna, z której skorzystać mogą również panie, które już opuściły oddział. Kobiety po cięciach cesarskich mają zakładane z reguły szwy rozpuszczalne, których nie trzeba potem zdejmować, więc nie ma dodatkowego bólu. Co więcej, oddział zapewnia ubranka dla dzieci, więc mamy muszą pamiętać jedynie o pampersach, chusteczkach nawilżanych i ubranku dla dziecka na wyjście ze szpitala - dodaje.

Uczą, jak rodzić

By dobrze przygotować się do porodu, kobiety mogą chodzić, same lub z partnerami, na zajęcia w ramach szkoły rodzenia. Takie szkoły funkcjonują przy szpitalach.

Szkoła rodzenia, działająca w szpitalu Ostrowi Mazowieckiej, nie narzeka na brak chętnych. Zajęcia są bezpłatne. To nie jest jedyny przywilej. Każda pacjentka może (również bezpłatnie) skorzystać z opieki okołoporodowej, czyli pomocy położnej, która poprowadzi ją przez ciążę, przygotuje do porodu i odwiedzi po porodzie w domu, aby sprawdzić stan pacjentki i nowonarodzonego dziecka. Warto też dodać, że mamy, które mają pytania lub problemy z karmieniem niemowlęcia, mogą skorzystać z bezpłatnej porady w poradni laktacyjnej

- Narodziny dziecka są jednym z najradośniejszych wydarzeń w życiu rodziny - mówi Wioletta Pieńkowska, położna prowadząca ostrowską Szkołę Rodzenia. - Jednak poród, poza radością „spotkania” z dzieckiem, jest dla kobiety trudnym doświadczeniem.

Zajęcia w szkole rodzenia to cykl spotkań prowadzonych przez wykwalifikowane położne z wieloletnim doświadczeniem: Małgorzatę Grunwald i Wiolettę Pieńkowską. Tematyka spotkań obejmuje wszystko, co przyszli rodzice powinni wiedzieć, aby przygotować się na przyjście na świat potomka. Sam poród jest tylko jednym z wielu poruszanych tematów.

W czasie spotkań w szkole rodzenia pacjentki odwiedzają salę porodową oraz oddział neonatologiczny i położniczy, poznają ćwiczenia relaksacyjne i techniki oddychania przydatne podczas ciąży i porodu, a także dowiadują się, jak radzić sobie z bólem i stresem podczas porodu i połogu. Dzięki temu mogą m.in. efektywniej współpracować z lekarzem i położną na sali porodowej, co sprawia, że poród przebiega szybciej. Ponadto na zajęciach poruszany jest temat karmienia naturalnego, pielęgnacji noworodka oraz odżywiania. Pacjentki dowiadują się też, czym jest depresja poporodowa, jak ją rozpoznać i gdzie szukać pomocy.

- Zdecydowana większość uczestniczek szkoły rodzenia to pierworódki, ale nawet jeśli jest to kolejna ciąża, warto przyjść na zajęcia i sprawdzić swoją wiedzę - przekonuje Wioletta Pieńkowska. - Wszystko wygląda inaczej niż jeszcze kilka lat temu, a poza tym nauka idzie do przodu, zdobywamy nowe doświadczenia i informacje, którymi warto się podzielić.

W zajęciach mogą brać udział nie tylko kobiety, ale także osoby towarzyszące. To głównie mężczyźni, którzy wkrótce zostaną ojcami. Oni uczą się, jak pomóc partnerkom podczas porodu i dowiadują się, na czym polega pielęgnacja noworodka. Zajęcia pozwalają im też przygotować się na zmiany, które zachodzą w organizmie kobiety i zrozumieć, skąd biorą się problemy w relacjach pomiędzy małżonkami w pierwszych miesiącach po porodzie.

Spotkania cieszą się dużym powodzeniem, co oznacza, że rodzice podchodzą poważnie do nowej roli, która ich czeka. Przyszłe mamy, które chciałyby wziąć udział w zajęciach mogą zadzwonić pod nr 29-746-37-11 (wew. 145) w poniedziałki (godz. 8.00-14.00), środy (17.00-19.00) i czwartki (11.00-19.00).

W Przasnyszu istnieją dwie szkoły rodzenia, jedna z nich funkcjonuje przy szpitalu. W 2016 r. w zajęciach z zakresu edukacji przedporodowej wzięło udział 37 kobiet. W spotkaniach uczestniczyć mogą partnerzy lub dowolnie wybrane przez ciężarne osoby.

Druga ze szkół jest praktyką położnej Katarzyny Żuchniewskiej, prowadzącej Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej „Centrum Kobiet”, który istnieje niecałe trzy lata. Dzięki kontraktowi z Narodowym Funduszem Zdrowia położna oferuje bezpłatne wizyty patronażowe, zajęcia indywidualne w ciąży zagrożonej, zajęcia grupowe w edukacji przedporodowej, poradnictwo laktacyjne, opiekę po zabiegach ginekologicznych, zapisy KTG oraz bezpłatną szkołę rodzenia.

- Do tej pory wyedukowałam ponad 170 ciężarnych, ponadto odbyłam wiele wizyt patronażowych po porodach. W dzisiejszych czasach o macierzyństwie można przeczytać wszędzie - mówi Katarzyna Żuchniewska. - Jest fachowa literatura, internet i czasopisma, ale nic nie zastąpi uczestnictwa w szkole rodzenia - przekonuje.

W Ostrołęce również działają szkoły rodzenia, oferując fachową pomoc w przygotowaniu do porodu. Najdłużej działa ta w szpitalu. Wykłady prowadzą lekarze oddziału neoantologicznego, a szkołę rodzenia prowadzą dwie położne. Zapisać można się, dzwoniąc pod nr tel. 29-766-75-60.

We wrześniu rusza również pierwsza w Ostrołęce Katolicka Szkoła Rodzenia. Pisaliśmy o niej w 33 numerze TO.

S potkania z przyszłymi rodzicami będą się także odbywały w zakrystii przy parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny (fara), przy ulicy Szwedzkiej (pisaliśmy o tym niedawno w TO). Organizatorkami zajęć przygotowujących do przyjęcia dziecka na świat są Katarzyna Kęsicka i Monika Janczewska.Organizatorki przewidują, m.in. spotkania z neonatolgiem, doulą (osoba, która towarzyszy podczas porodu - red.), doradcą chustową. Nie zabraknie też porad doświadczonej położnej.

Izabela Ossowska

Ryszard Kapuściński uważał, że być reporterem to przede wszystkim szanować drugiego człowieka, cenić prywatność, osobowość oraz wartości, które on wyznaje. Życie oraz owoce jego pracy zależą przecież od tego, co usłyszy, od tego, co inni dla niego zrobią. Takimi m.in. wartościami staram się kierować na co dzień również ja. W zawodzie jestem od 10 lat. Moimi zawodowymi "konikami" są: służba zdrowia, edukacja, tematy społeczne oraz wszystko, co związane jest z publikowaniem treści online.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.