Radni pójdą do prokuratury?

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Paweł Nijaki

Radni pójdą do prokuratury?

Paweł Nijaki

"Część radnych bierze pieniądze i to się nazywa korupcja". Jaka jest reakcja na ten poważny zarzut? Nie jestem skorumpowany - mówi każdy radny. A czterech myśli, czy wystąpić na drogę prawną.

Każdy z 25 radnych miejskich mówi nam, że nie jest skorumpowany. Ale tylko czterech zastanawia się, czy oddać sprawę do prokuratury. Chodzi o zarzut, jaki padł 15 lutego na spotkaniu radnych z mieszkańcami. Dyskusja była burzliwa, bo deweloper, który kupił działkę po dawnej Aquarenie (teren za Centrum Rekreacyjno-Sportowym), chce zmiany planu zagospodarowania, by mógł postawić tam także bloki. A mieszkańcy protestują.

Adam Fularz z Wydawnictwa Merkuriusz Polski oświadczył: „Część radnych bierze pieniądze, a ta, która nie bierze, jest autowana. To nam powiedziało nasze źródło. Mamy nagrania i jak kiedyś będzie trzeba, to je ujawnimy. Po prostu część radnych bierze pieniądze i to się nazywa korupcja, proszę państwa”. W tym momencie niektórzy radni ostentacyjnie opuścili salę. Rozległy się gwizdy i okrzyki: „Złodzieje! Złodzieje!”.

„Jedno wielkie kłamstwo”

Na wtorkowej sesji zapytaliśmy wszystkich radnych, czy są skorumpowani i czy zamierzają oddać sprawę do prokuratury.
- Oczywiście, że nie jestem skorumpowany - to reakcja Roberta Górskiego. - Ten pan (Fularz - dop. red.) to generalnie bardzo barwna postać. Zastanawiam się, czy jest do końca zdrowy psychicznie. Stawia zarzuty bez zaprezentowania jakichkolwiek dowodów. Naraża się tym samym na proces o zniesławienie. Jeśli ktoś powie, że ja jestem złodziejem, to oczywiście może spodziewać się procesu. Jak będzie miał zapłacić na hospicjum 10.000 złotych, to myślę, że szybko zmieni zdanie.

Nie poczułem się urażony. Jako radni musimy być odporni na tego typu ataki

- Oczywiście, że czuję się skorumpowany. Moja córka codziennie korumpuje mnie, uśmiechając się i mówiąc, żebym zrobił to lub tamto - stwierdza żartobliwie Andrzej Brachmański. A już na poważnie dodaje: - Wypowiedź pana Fularza jest dla mnie skandaliczna. Jeżeli ktoś wie coś na temat korupcji, to ma obowiązek zawiadomić organy ścigania. Między innymi po to piszemy oświadczenia majątkowe, żeby każdy zobaczył, czy się jakoś wzbogaciliśmy. Przez 25 lat bycia w polityce nie było sytuacji, żeby ktoś przyszedł i chciał mnie skorumpować. Poważnie rozważam wystąpienie na drogę prawną przeciwko panu Fularzowi. Nie może być tak, że ktoś wstaje i opowiada podobne bzdury.

- Trzeba pamiętać, że osoba, która ma informacje na temat korupcji, powinna to zgłosić do prokuratury. Inaczej staje się również uwikłana w to przestępstwo - przyznaje Filip Gryko. I zaznacza: - Ja po konsultacji z prawnikami podejmę decyzje, co dalej zrobić z tą sprawą.

- Podczas spotkania zaczęto nas obrażać i pomawiać o branie łapówek. To jakieś jedno wielkie kłamstwo. Nie wiem, skąd pochodzą takie rewelacje. Mieszkańcy muszą się zastanowić, do czego ma to doprowadzić - mówi Grzegorz Hryniewicz. - Jestem otwarty na wszelkie formy dialogu, ale nie na to, żeby ktoś mnie obrażał. W tym momencie zastanawiałem się, co z tą sprawą zrobić. Jeszcze będę rozmawiał ze swoją prawniczką, jakie kroki można podjąć w tej sytuacji.

„Nie chcę ujawnić”

Pozostali radni zapewniają, że nie są skorumpowani i bagatelizują zarzut Fularza.
- Takie oskarżenia traktuję zawsze z przymrużeniem oka - mówi Paweł Wysocki. - Uważam, że stwierdzenie tego pana o korupcji było bardzo niefortunne. Oczywiście nie poczułem się urażony. My jako radni musimy być odporni na tego typu ataki. Zawsze można zarzucić komuś podobne rzeczy, ale bez twardych argumentów to chyba nie ma sensu. Nie zamierzam się tłumaczyć, bo nie jestem winny i zawsze postępuję zgodnie z własnym sumieniem.

Jestem otwarty na wszelkie formy dialogu, ale nie na to, żeby ktoś mnie obrażał

Jeszcze dalej idzie Piotr Barczak: - Znam Adama Fularza od lat. Wielokrotnie postulował legalizację narkotyków. Nie wiem, czy nie był w trakcie spotkania pod ich wpływem.

Sam Fularz na razie nie zamierza ujawniać tajemniczych nagrań. - Była to część wywiadu, jaki przeprowadziłem na temat Zielonej Góry. Nie chcę ujawnić jego treści, bo zdradziłaby tożsamość mojego rozmówcy, a na to nie mam zgody - komentuje. A kiedy pytamy, czy nakłaniał swojego rozmówcę do złożenia zawiadomienia w prokuraturze, zaprzecza.

Kontaktujemy się z prokuraturą. - Prokurator rejonowy nie zajmuje się tą sprawą. Do tej pory nie dotarły do nas żadne materiały z tego spotkania - informuje Alina Dobrowolska, naczelnik Wydziału I Organizacyjnego Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze. - Gdy pan Adam Fularz pojawi się w prokuraturze, to na pewno zostanie przesłuchany.

Paweł Nijaki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.