„Podróż do przyszłości” i latające samochody. Niemożliwe? To się jeszcze okaże

Czytaj dalej
Bartosz Wojsa

„Podróż do przyszłości” i latające samochody. Niemożliwe? To się jeszcze okaże

Bartosz Wojsa

Zamiast samochodem, w kapsule hyperloop lub magrailem, a zamiast tramwajem - koleją jednoszynową, monorailem. A może zamiast taksówki, do celu dolecimy wiatrakowcem? A paczka zostanie nam przywieziona przez drona. Oto przyszłość, ale wcale nie tak odległa. Jak będzie wyglądał transport za kilkanaście lat? Kto wie, może będziemy jeździć samochodami wyciągniętymi rodem z „Łowcy Androidów” albo filmu „Piąty element”.

Latające samochody, autonomiczne pojazdy, samoloty zamiast taksówek. Czy to możliwe, że za kilka, kilkanaście lat, poczujemy się jak bohaterowie filmu „Łowcy Androidów”, „Faceci w czerni” czy „Powrót do przyszłości”? A może będziemy mogli utożsamiać się z bohaterami filmów fantastycznych, sunąć ponad drogą lewitującym samochodem, zamiast jechać nim po jezdni. Takie środki transportu przyszłości zastąpią obecną komunikację, a firmy już teraz wprowadzają futurystyczne rozwiązania.

Podróż w kapsule, koleją jednoszynową czy małym samolotem, zamiast zwykłą taksówką, zdaje się wcale nie być aż tak odległa. Podobnie jak wykorzystanie dronów w pracy kurierów. Drony miałyby zrzucać paczki z nieba wprost w nasze dłonie. Pierwsze próby nad wykorzystaniem ich w takim charakterze zostały już przeprowadzone przez firmę Amazon. Firma ma także siedziby w województwie śląskim. I te próby powiodły się.

Kolej wisząca, czyli pierwszy monorail w Polsce i na Śląsku
Zacznijmy od jednoszynowej, wiszącej kolei monorail. Co to jest? To kolej szynowa, której pojazdy poruszają się po jednej szynie. Szyna jest najczęściej prowadzona ponad ziemią na specjalnej estakadzie. Koncert Bombardier planuje zbudować taką w województwie śląskim i byłby to pierwszy monorail w naszym kraju. Zgodnie z planem, kolej miałaby łączyć centra Katowic i Sosnowca z lotniskiem w Pyrzowicach. Przypomnijmy, że od kilkunastu lat trwa planowanie tradycyjnej kolei na lotnisko, i wciąż połączenia nie ma. Monorail ma być jednak uzupełnieniem systemu.

- Nasza metropolia mierzy się z wielkimi wyzwaniami: zapchane ulice, niedostatek przestrzeni do budowy miejsc do parkowania i nowych linii tradycyjnych środków transportu publicznego, wydłużający się czas podróży, zanieczyszczone powietrze, ochrona klimatu - mówi Sławomir Nalewajka, szef Bombardiera w Polsce. - Dlatego namawiamy do budowy systemu lekkiego metra, wyniesionego ponad poziom dróg. W naszym wykonaniu jednoszynowego, będącego znakomitym uzupełnieniem istniejącej już infrastruktury komunikacyjnej. Tu kryje się potencjał do zmiany zasadniczej naszych zachowań i komfortu życia - dodaje.

Zarząd Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii zamówił, a Politechnika Śląska opracowała Koncepcję Kolei Metropolitalnej. Wskazuje ona szereg wariantów i kierunków działania w tym zakresie. - Rewitalizacja istniejących szlaków kolejowych i tramwajowych wydaje się programem obowiązkowym - mówi Nalewajka. - Ocena istniejących i przyszłych potoków pasażerów wskazuje, że kluczowymi arteriami komunikacyjnymi są linie Wschód-Zachód (Dąbrowa Górnicza – Gliwice) oraz Północ-Południe (Tarnowskie Góry –Tychy).

W koncepcji znalazła się sugestia, że te arterie zasługują na poważne rozpatrzenie budowy lekkiego metra. Poza tym koncepcja zaleca też połączenie Katowice-Sosnowiec-Siemianowice-Czeladź-lotnisko Pyrzowice za pomocą systemu monorail. O tym, którędy dokładnie będzie przebiegać trasa lekkiego metra nadziemnego, zdecydują oczywiście władze i mieszkańcy - podkreśla.

Jak ocenia, pomysł ten ma szansę na szybką realizację. Budowa miałaby potrwać maksymalnie 4 lata od podpisania umowy. - W idealnych warunkach już na przełomie 2021/2022 roku mógłby zostać rozpisany przetarg, a od 2022/2023 mogłaby się zacząć budowa. Czyli do ok. 2027 pierwszy odcinek monorail mógłby zacząć nam służyć - mówi Sławomir Nalewajka.

I choć zalet zrealizowania tego typu projektu jest mnóstwo, to - jak przyznaje szef Bombardiera - wady też są.

- Największą wadą jest fakt, że takich innowacyjnych systemów w Polsce (ani w Europie) jeszcze nie ma. Są w Ameryce Północnej i Południowej, Azji oraz w krajach arabskich - mówi. Monorail zaprojektowany został z myślą o ochronie środowiska (energia, emisja, hałas). Lekkie pojazdy to mniej energii kinetycznej. Lżejsze podpory (dzięki lekkości pojazdów) to mniej strat w produkcji i transporcie prefabrykowanych elementów konstrukcyjnych, mniejsze zapotrzebowanie na miejsce.

Mały samolot jak taxi. Czy to jest w ogóle możliwe?
W wizję zmian dotyczących transportu wpisują się również wiatrakowce, które w Polsce stają się coraz bardziej popularne. Zdaniem przedstawicieli Małej Polskiej Floty Powietrznej, wiatrakowce mogłyby stać się alternatywną dla taksówek.

- Można byłoby za ich pomocą przewozić ludzi z gminy do gminy - mówi Wojciech Lempart z Małej Polskiej Floty Powietrznej. Nie byłaby to jednak tania przyjemność, bo za godzinę lotu zapłacilibyśmy około 800 złotych. Wiatrakowce można bowiem kupić, ale także wynajmować na loty turystyczne lub biznesowe, z pilotem lub bez, jeśli sami mamy licencję pilota, która jest wymagana.
Firma z Katowic zajmuje się wynajmem małych samolotów, śmigłowców i wiatrakowców, serwisem ultralekkich samolotów oraz budową małych lądowisk dla firm i gmin. Do startu i lądowania wystarczy niewielkie, nawet prywatne lądowisko. Docelowo, jak mówi Lempart, MPFP chciałaby, żeby małe lotniska dla ich wiatrakowców powstały w każdej gminie. Na tego typu działania otrzymali nawet dofinansowanie z ministerstwa.

- Mała awiacja to przyszłość, to kierunek, w którym pójdziemy. Jak inaczej będziemy się przemieszczać, jak ma wyglądać transport przyszłości? Drogi już teraz są zakorkowane i właściwie jakakolwiek inna komunikacja lądowa jest obciążona – mówi Jolanta Reisch z Małej Polskiej Floty.

Jak twierdzi, przyszłość jest ponad naszymi głowami. - Tam nad nami, na górze, rozpościera się wielopoziomowa autostrada, na której nie ma korków i którą można się przemieszczać, niemal w linii prostej, z jednego miejsca na drugie - tłumaczy.

Wiatrakowce nie są jednak tanie. Węgierski Apollo, który jest na stanie Małej Polskiej Floty Powietrznej, kosztuje ponad 300 tys. zł. Drugi, również na stanie floty, kosztuje zaś ponad 400 tys. zł. Maszyny są dwuosobowe.

Aby wzbić się takim w powietrze, potrzeba 200 metrów rozbiegu. Zasięg takiej powietrznej taksówki to około 500 kilometrów, a prędkość – w zależności od obciążenia – około 120 kilometrów na godzinę. - To wydaje się niewiele, ale biorąc pod uwagę, że leci się w linii prostej i nie hamuje, to wystarczająca i bezpieczna prędkość, by dotrzeć do miejsca docelowego – wyjaśnia Jolanta Reisch.

Plusem jest to, że nie trzeba spełnić wielu formalności, by latać wiatrakowcem. Wystarczy wejść na stronę internetową, na której rejestruje się lot, w tym godzinę i punkty startu oraz lądowania. Nie jest wymagana żadna zgoda.

Co istotne, loty wiatrakowcem nie zakłócają ruchu lotniczego, bo ten odbywa się na znacznie większej wysokości. Natomiast wysokość lotu wiatrakowców to od 30 do nawet 2 tys. metrów.

Podróż w superszybkiej kapsule. Nawet do 415 km/h
Hyperloop, czyli supernowoczesny system transportu wykorzystujący kapsuły do przewożenia ludzi, miał powstać w Jaworznie. Ale do testów. Pomysł upadł, ale firma Hyper Poland nie zwalnia tempa, więc być może hyperloop jeszcze do nas dotrze.

O co tu dokładnie chodzi? Hyperloop to pierwotnie projekt nowego środka transportu pasażerskiego i towarowego finansowany przez miliardera Elona Muska.

Głównym jego celem jest stworzenie systemu transportowego, który byłby szybki jak transport lotniczy i tani jak drogowy. Według założeń, kapsuła zabierająca do 28 osób poruszałaby się w specjalnej rurze z obniżonym ciśnieniem (do 1 proc. ciśnienia atmosferycznego), co zmniejszyłoby opory powietrza i pozwoliłoby osiągnąć prędkość dźwięku (do 1200 km/h).

Testy prowadzone przez Hyper Poland jeszcze nie dały tak spektakularnych efektów, ale pod koniec października tego roku firma w Warszawie zademonstrowała jeszcze nowszą technologię - magrail, wykorzystującą założenia hyperloop w nieco innej odsłonie.

- Ta demonstracja jest tak naprawdę tylko niewielką próbką tego, na czym polega technologia magrail. Po pierwsze, w trakcie początkowego przyspieszania pojazd porusza się na kołach, a gdy osiągnie prędkość przelotową, zaczyna lewitować. Dlatego przez większość czasu koła nie są używane. Podczas hamowania pojazd ponownie ląduje na kołach - mówi Natalia Strawa, inżynier specjalista ds. dynamiki pojazdu w Hyper Poland. Magrail jest systemem kolei magnetycznej, który wykorzystuje istniejące korytarze transportowe kolei konwencjonalnych. Zarówno pociągi konwencjonalne, jak i pojazdy lewitujące magnetycznie mogą używać tego samego toru kolejowego wymiennie. System magrail może być w pełni zintegrowany z istniejącą infrastrukturą kolejową bez konieczności wprowadzania zmian w klasycznym taborze kolejowym.

Na czym miałoby to polegać? Otóż Na liniach kolejowych, gdzie pociągi są w stanie poruszać się z prędkością do 160 km/h, pojazdy typu magrail są w stanie osiągnąć prędkości niemal dwukrotnie wyższe (do 300 km/h), a na liniach Kolei Dużych Prędkości do 415 km/h.

- Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu lewitacji magnetycznej, silnika liniowego, specjalnego mechanizmu przechylnia, stosunkowo niskiej wysokości i małej masy - mówią przedstawiciele Hyper Poland. W drugiej połowie 2020 roku w Żmigrodzie na terenie Instytutu Kolejowego rozpocznie się budowa pełnowymiarowego toru testowego systemu magrail, unikalnego projektu Hyper Poland. Na ten cel w maju tego roku firma pozyskała grant od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w wysokości 16,5 mln złotych.

Dron zamiast kuriera doręczy paczki, gdziekolwiek jesteśmy
Przyszłość ma przynieść zmiany nie tylko w kwestiach transportu dla ludzi, ale również w sprawach związanych z transportowaniem przedmiotów i przesyłek, w tym pracy kurierów.

Firmy kurierskie i transportowe testują bowiem najnowsze rozwiązania związane z wykorzystaniem dronów, które mogłyby zrzucać paczki wprost w nasze ręce, niezależnie od tego, gdzie będziemy się znajdować - byle miało to miejsce na otwartej przestrzeni, a nie w budynku.

Amazon, mający siedzibę między innymi w województwie śląskim, jest jedną z firm, która bada tego typu technologię. Projekt nazywa się Amazon Prime Air.

- Jest on transportem przyszłości, dzięki któremu dostarczymy nasze przesyłki do klienta w 30 minut, przy użyciu dronów - mówi nam Marta Rzetelska, PR Manager Amazon Poland. - Z Prime Air tworzymy system, który jest bezpieczny, wrażliwy na środowisko, a do tego usprawnia usługi, które już dziś świadczymy milionom klientów na całym świecie. Obecnie jesteśmy w fazie testów, które są przeprowadzane w naszych nowoczesnych ośrodkach badawczych - zdradza.

Implementacja Prime Air zajmie jeszcze trochę czasu, ale pewnego dnia widok paczek dostarczanych przez bezzałogowe statki powietrzne ma być - według założeń pomysłodawców - tak samo zwyczajny, jak widok dzisiejszych ciężarówek.

Jeden z pomysłów przedstawionych już kilka lat temu przez to amerykańskie przedsiębiorstwo dotyczy sterowca, który spuszczałby drony z paczkami nad miastami, w których pojawiły się zamówienia od klientów. Pomysł doczekał się nawet wizualizacji w postaci wideo, które można znaleźć na stronie Amazona. Sterowiec nosi nazwę Airborne Fulfillment Center.

Oczywiście tego typu pomysł rodzi mnóstwo pytań, jak chociażby te dotyczące tego, jak zabezpieczyć drony i paczki przed kradzieżą, jak omijałyby one przeszkody w postaci komunikacji publicznej czy budynków na dużych odległościach, co w sytuacji, w której klient nagle wejdzie do jakiegoś budynku i wiele, wiele innych. Na razie to za wcześnie, by udzielić odpowiedzi na te pytania, ale Amazon przekonuje, że przyszłość z wykorzystaniem dronów w pracy kurierów nie jest wcale tak odległa, jak mogłoby się wydawać. Trwają testy.

Jedno jest pewne: usprawnienia w wielu obszarach naszego życia codziennego, w tym właśnie w transporcie publicznym, są projektowane na bieżąco, więc niewykluczone, że nie zdążymy się spostrzec, aż zostaną wprowadzone. Tym bardziej że niektóre z nich funkcjonują już w innych krajach i sprawdzają się wyśmienicie.

Czy obudzimy się kiedyś w uniwersum filmu „Piąty element” albo może na innej planecie? Nawet bardzo abstrakcyjnych dziś pomysłów nie można wykluczać.

Bartosz Wojsa

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.