Ogromna trema i... radość [ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Fot. Natalia Dyjas
Natalia Dyjas-Szatkowska

Ogromna trema i... radość [ZDJĘCIA]

Natalia Dyjas-Szatkowska

Rodzice przedszkolaków z Chynowa postanowili uczcić Dzień Dziecka nietypowo, bo spektaklem-niespodzianką. Ileż było emocji!

Jak sprawić, by nasze pociechy na długo zapamiętały Dzień Dziecka? Można wpaść na taki świetny pomysł jak rodzice i wychowawcy z Miejskiego Przedszkola nr 12 w Zielonej Górze Chynowie i... stworzyć dla swoich dzieci piękny spektakl. I zachować tajemnicę, by najmłodsi myśleli, że idą na przedstawienie teatralne grane przez aktorów a nie przez własnych rodziców. Bo wtedy niespodzianka jest jeszcze lepsza!

Najmłodsi mieszkańcy, wraz z rodzicami, odwiedzili naszą redakcję, by opowiedzieć o tej przygodzie, która była tak samo emocjonująca zarówno dla aktorów jak i małych widzów.

Słodka tajemnica i wielka niespodzianka

- Rodzice zagrali dla nas spektakl - mówi Fabian z grupy Tygrysków.

I, jak mówią, z całkowitą szczerością dzieci z MP nr 12, to była dla nich... - ...przyjemność! - stwierdzają zgodnie. - I niespodzianka!

Bo rodzice do końca nie zdradzili tajemnicy, że przygotowują dla swoich dzieci „Kopciuszka”. Gdy wychodzili na próby, to mówili, że idą na zebranie. W końcu dzieci zauważyły, że tych zebrań jakoś dziwnie w przedszkolu dużo...

Ale tajemnica została zachowana i maluchy poszły do kina „Newa”, myśląc, że zobaczą spektakl w wykonaniu profesjonalnych aktorów. A tuż po rozpoczęciu przedstawienia zobaczyli swoje mamy i taty. W roli dam dworu, ochmistrza, księcia. I okazało się, że zabawa jest jeszcze lepsza niż na najlepszym przedstawieniu w teatrze zawodowym. Bo i stroje były profesjonalne - specjalnie wypożyczone z teatru, i scenografia przygotowana z dużą starannością przez nauczycielki.

A kto został tytułowym Kopciuszkiem?

- Pani Angelika - mówią zgodnie przedszkolaki. A pani Angelika Niekraszewicz, to jedna z przedszkolanek, odpowiedzialna za grupę.
- Była super i miała piękną suknię - mówią małe Tygryski.

A kto wcielił się w rolę niezbyt miłej macochy?

- Paaaani Mariola - dodają ze śmiechem przedszkolaki. Okazuje się, że pani Mariola, to nikt inny, tylko Maria Drużyńska, jedna z przedszkolanek z grupy „Tygrysków”.

- A moja mama to była siostrą - mówi Emilka. I potwierdza, że jak tylko zobaczyła mamę we wspaniałym stroju, to bardzo się śmiała.

- I moja też grała siostrę - dodaje Antoś.

- Moja to była królową - mówi Kornelia.

- A mój tata był strażnikiem - dodaje Tobiasz. - I na poduszce miał pantofelek.

A królewicz to nawet śpiewał i tańczył. I zakochał się w Kopciuszku, ale tylko w spektaklu.

No dobrze, ale o czym w ogóle jest ta cała bajka?

- O Kopciuszku - mówi wprost Fabian. I wszystko jasne... A dziewczyna była nieszczęśliwa, bo ciągle musiała sprzątać. Ale i dlatego, że siostry były dla niej niemiłe.

- A warto być dobrym - mówią przedszkolaki z Miejskiego Przedszkola nr 12 w Zielonej Górze Chynowie. - Bo potem odbywa się bal. I wszystko szczęśliwie się kończy...

Na nasze pytanie, co się dzieciom najbardziej w spektaklu podobało, te odpowiadają szczerze, że... ich mama i tata, i jeszcze trochę Kopciuszek w pięknej sukni.

Radość dzieci była dla nas najważniejsza

Godziny prób, spotkań, nauki na pamięć tekstu i wreszcie przychodzi moment, że to, wyjątkowo, nie dzieci przed rodzicami, ale rodzice przed dziećmi prezentują się na scenie.

- Emocje były od pierwszej chwili - mówi pan Daniel. - Te uśmiechy, zdziwienie... To była dla nas najlepsza zapłata.

- To było też świetne doświadczenie dla rodziców, ciekawy sposób na integrację - dodaje pani Agata, mama Leona.

- Na początku rodzice mówili, że to jest trudne, ale potem się spięli i to, co wyszło, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania - mówi Maria Drużyńska. - Zaangażowanie było wielkie. Rodzice przychodzili na próby, a w ich trakcie, było też sporo śmiechu i radości... Tyle, ile się pośmialiśmy na próbach, to nigdy w życiu radości nie mieliśmy!

- Teraz zaczyna nam brakować tych cyklicznych spotkań - śmieje się pani Agata. - Wiadomo, że każdy z nas ma mnóstwo zajęć popołudniu. Ale teraz czegoś brakuje. Jakiegoś kolejnego projektu! Przychodzi dzień próby i jest jakaś... pustka! Warto występować dla swoich dzieci. A trud i stres, tylko mobilizuje.

Spotkanie ze sztuką nie musi być nudne

Emocje u rodziców i dzieci to jedno, a drugie to, w jaki sposób teatr może rozwijać najmłodszych widzów?

- To przecież spotkanie ze sztuką. Ale niekonwencjonalne - zauważa Angelika Niekraszewicz, która na co dzień opiekuje się grupą Tygrysków. - Dziecko może zobaczyć rodzica w roli aktora- amatora. To jest niezapomniane przeżycie.

- Ważna jest też ta więź, która łączy dziecko z rodzicem - dodaje Maria Drużyńska. - Dzieci mogły wyrazić swój zachwyt, wdzięczność, ale i miłość.

Ale teatr może być też sposobem na... radzenie sobie ze stresem.

- Mówiłam rodzicom: zobaczycie swoje dziecko w roli widza, to wtedy na pewno będzie trema - śmieje się pani Maria. - Dlatego wiedzieliśmy, że musimy się spiąć. A emocje rodziców, udzieliły się i mnie.

- Ale jeden z rodziców powiedział mi, że robimy to wszystko dla naszych dzieci - dodaje pani Angelika. - To trema odpuściła.
Nauczycielki mówią, że osób, które zaangażowały się w spektakl, było mnóstwo. Niektórzy pomogli z muzyką, inni ze scenografią czy rekwizytami. Albo też, jak pan Daniel czy pani Agata, mobilizowali innych do prób. Nawet wtedy, gdy zmęczenie brało górę...
Ta mobilizacja rodziców zachwyciła nauczycielki . Dlatego chcą znów stworzyć spektakl. Bo teatr może być świetną lekcją. Dla dużych i małych.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.