Napadnięta studentka oczekiwała nie tylko fachowej interwencji i pomocy
Napadnięta studentka z Łodzi, swoją skargą na brak współczucia ze strony interweniujących policjantów i pracowników służby zdrowia, przykuła uwagę dziesiątek tysięcy osób. Może dlatego, że potrafiliśmy się wczuć w jej sytuację.
Policja w zasadzie stanęła na wysokości zadania. Bandzior, który w poniedziałek nad ranem zaatakował łódzką studentkę, już siedzi. W zasadzie. Bo wcześniej studentka poskarżyła się nie tyle na napad, co – mówiąc oględnie – chłód emocjonalny interweniujących policjantów, a także pracowników służby zdrowia.
To może być w dużej mierze kwestia odczuć dziewczyny zszokowanej napaścią. Ale czy tylko? Ktoś powie, że od policjanta, lekarza czy ratownika oczekujemy, by po prostu fachowo robił swoje, bo za przytulanie mu nie płacą. Pewnie, że tak.
Jest jednak cała reszta, której nie obejmują żadne kodeksy i procedury. Ta dziewczyna nie zgłaszała, że zgubiła klucze do mieszkania. Ją napadnięto. Policjanci i pogotowie zrobili swoje. Ale może za mało o tę jedną rzecz, którą nazywamy empatią.