Między torami: Na Tomaszewskiego wylali beton
Miejskich radnych rozgrzała ostatnio tematyka korka. Nie korka drogowego po opadach śniegu. Nie korka od szampana po imprezach sylwestrowych.

Chodzi o korek betonowy z trasy W-Z, czyli o tony betonu, którego nie wylano, ale miasto za to zapłaciło. Radny Włodzimierz Tomaszewski uważa, że miasto zapłaciło o 30 mln zł za dużo i postanowił przepchnąć przez komisję rewizyjną stanowisko, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Komisja nie podzieliła jego stanowiska, bo większość ma tam koalicja PO-SLD, która uparcie wzbrania się przed skierowaniem sprawy do zbadania przez prokuraturę. Radny Kamil Deptuła przekonywał, że nie może zająć stanowiska w tej sprawie, bo nie zna treści umowy na budowę W-Z, chociaż Tomaszewski twierdził, że ją udostępnił. Radny Sylwester Pawłowski twierdzi, że Tomaszewskiemu chodzi tylko o to, żeby gonić króliczka. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie chce oddać sprawy prokuraturze i uciszyć pogoń za króliczkiem. Radny Mateusz Walasek porównywał korek do 60 gazet (zaznaczając, że nie chodzi o DŁ). Jego zdaniem wykonawca uznał, że przed zimnem lepiej chronić będzie sweter niż gazety, więc wykonawca kupił sweter. Radny nie wie, czy gazety były droższe od swetra o 30 mln zł, ale woli nie powiadamiać o tym prokuratury.
Gdy pojawiły się kontrowersje dotyczące możliwości przepłacenia za parklet przy Struga czy katalpy przy Piotrkowskiej, to zrobił się harmider. Gdy chodzi o 30 mln zł na trasę W-Z - być może przepłacone - to zrobiło się cichutko.