Jerzy Filipiuk

Miał tylko poprawić tapety, drobiazg. Zginął w zamachu

Norbert Szurkowski. Tak niewiele brakowało, żeby tego ranka nie wszedł do budynku WTC... Fot. Archiwum Norbert Szurkowski. Tak niewiele brakowało, żeby tego ranka nie wszedł do budynku WTC...
Jerzy Filipiuk

Tuż przed 11 września powrócił z Polski. W poniedziałek po południu dowiedział się, że rano ma przyjść na 104. piętro północnej wieży WTC i wykonać drobne roboty w firmie Cantor Fitzgerald

Norbert Szurkowski mieszkał z żoną Urszulą na nowojorskim Brooklynie. W 1999 roku przeprowadzili się do Bensonhurst. Kilkupokojowe mieszkanie wynajmowali od włoskiego kamienicznika. Norbert pracował w warsztacie samochodowym i dorabiał sobie w firmie remontowo-budowlanej.

W poniedziałek, 10 września, po południu dowiedział się, że następnego dnia rano ma przyjść na 104. piętro północnej wieży WTC, by poprawić tapety w biurze Cantor Fitzgerald. Miał tam być tylko kilkanaście minut. Chciał wyjść jeszcze przed otwarciem biur o godzinie 9. O 10. miał się zjawić w warsztacie samochodowym.

Żeby wejść do WTC, trzeba mieć dowód tożsamości. Bez niego do budynku nie mógł się dostać nawet jego właściciel. Tego dnia dowód tożsamości, prawo jazdy Norberta, zabrała ze sobą Urszula. Opowiadała potem, że wsiadała już do samochodu, gdy w ostatniej chwili przybiegł z domu jej mąż. Gdyby się z nią minął, nie wszedłby do WTC...

Gdy krótko po godzinie dziewiątej Urszula włączyła telewizor, zobaczyła wieże, w które wbiły się samoloty. Usiłowała się połączyć telefonicznie z mężem. - Co chwila dzwoniłam, modląc się, żeby odebrał ten telefon - wspominała. Ale telefon milczał. Wcześniej, gdy jej teściowa Ewa w rozmowie telefonicznej opisała, co widzi w telewizji, Urszula krzyknęła: „Norbert tam jest!”.

Co chwila dzwoniłam, modląc się, żeby odebrał ten telefon

Syn mistrza kolarstwa

Ojcem Norberta był Ryszard Szurkowski, do dziś uważany za najlepszego polskiego kolarza w historii. Norbert też jeździł na
rowerze, ale nie poszedł w ślady sławnego ojca. - To był wspaniały, wesoły, uczynny, lubiany przez kolegów chłopak. Nie wywyższał się, dla niego wszyscy byli równi. Traktowałam go tak, jakby był moim synem - wspomina Halina Szczepańska, siostra byłego kolarza, która ma dwóch własnych synów. - Norbert bardzo lubił przyjeżdżać do mnie do Świebodowa (wsi liczącej dziś ok. 250 mieszkańców, należącej wtedy administracyjnie do województwa wrocławskiego; to w niej urodził się Szurkowski senior - przyp. red.). Z Warszawy jechał motorem. Miał tu kolegów. Dobrze się czuł u nas. Są tu piękne tereny, wokoło lasy.

Po rozwodzie rodziców znalazł się w USA. W 1992 roku podczas wieczoru sylwestrowego na Brooklynie poznał Urszulę Leśniak. On studiował wtedy w college’u, ona - 15-latka - chodziła do ogólniaka. Zakochali się. - On był człowiekiem, który cieszył się z życia, każdego dnia - wspominała męża Urszula.

Z żoną pielęgniarką

Trzy lata później wzięli ślub w Nowym Jorku. Prawdziwe uroczystości odbyły się jednak w Polsce, z którą Norbert był bardzo związany. Urodziła się im Aleksandra. W sierpniu 2001 roku Norbert był w Gorzowie Wielkopolskim na ślubie Barbary - córki brata pani Haliny i Ryszarda Szurkowskiego. Czuł się znakomicie, tańczył. Ubrany był w jasnoszarą marynarkę i koszulę w paski.

Kilka dni przed zamachem w WTC bawił się z córką Aleksandrą w parku podczas festynu dożynkowego w Świebodowie. Jego żona - dyplomowana pielęgniarka - była wtedy w ciąży. Rodzina miała się powiększyć we wrześniu. Planowali, że jeśli urodzi się chłopiec, będzie mieć na imię Ryszard (jak dziadek), a jeśli na świat przyjdzie dziewczynka - to Klaudia (bo piękne). - Norbert nigdy nie zobaczył Klaudii, która jest dziś śliczną dziewczyną. Mówi po polsku i angielsku – zaznacza pani Halina.

Norbert nigdy nie zobaczył Klaudii, która jest dziś śliczną dziewczyną

Dzień po festynie Norbert z Aleksandrą pojechali do rodziny do Warszawy, skąd polecieli do Nowego Jorku. Pierwszego dnia po powrocie do domu Norbert poszedł do pracy. I już nie wrócił...

Rodzinny temat tabu

- Nie ma takich pieniędzy, które złagodzą ból po stracie syna - to jedna z nielicznych wypowiedzi ojca Norberta po śmierci syna. Ryszard Szurkowski do dziś przeżywa traumę i nie chce publicznie się wypowiadać o tej tragedii. To jest dla niego temat tabu. Nie starał się nawet o odszkodowanie, które przysługiwało rodzinom ofiar.

Po rozstaniu ze swą pierwszą żoną Ewą, Szurkowski senior najpierw związał się z Izabelą Gumowską, z którą ma 22-letniego syna Wiktora, a potem - przed czterema laty - z o 27 lat młodszą od siebie Iwoną Arkuszewską (jest informatykiem ekonomicznym, menedżerem w sklepie rowerowym kolarskiego mistrza w stolicy i autorką... komiksu o nim). Szurkowski rzadko bywa w sklepie, lubi samotność, rowerowe przejażdżki...

Życie od nowa ułożyła sobie także żona Norberta, choć po zamachu długo nie wierzyła w jego śmierć. Łudziła się, że któregoś dnia ujrzy męża po powrocie do domu, że usłyszy, jak mówi jak zwykle „No, cześć”. W końcu wyszła za innego Polaka, Piotra, urodziła córkę Emilię, mieszka na Florydzie.

Urna z prochami z WTC

Ciało Norberta nigdy nie zostało zidentyfikowane. Jego żona otrzymała od miasta certyfikat zgonu męża i urnę z prochami z WTC. Norbert nie miał pogrzebu i nie ma grobu.
Na cmentarzu parafialnym w Wierzchowicach - siedzibie parafii pod wezwaniem Narodzin Najświętszej Maryi Panny, do której należy Świebodów - znajduje się rodzinny grobowiec Szurkowskich, gdzie spoczywają dziadek, pradziadek i prababcia Norberta. Jest usytuowany około 30 metrów od wejścia na cmentarz. Wisi tam tabliczka z datami urodzin i śmierci Norberta.

Rok po zamachu wieloletni proboszcz w parafii w Wierzchowicach Julian Marut odprawił mszę za duszę syna Szurkowskiego. - Norbert często przyjeżdżał do pobliskiego Świebodowa, do swej ciotki i dziadków. Nie znałem go - znałem natomiast Ryszarda - i na prośbę jego rodziny odprawiłem nabożeństwo żałobne. Było sporo osób - wspomina 76-letni dziś ks. Marut, który po prawie trzech dekadach pobytu we wspomnianej parafii, od trzech lat mieszka w Domu Księży Emerytów im. Jana XXIII we Wrocławiu. W 1987 roku był w Nowym Jorku. Podziwiał miasto m.in. z tarasu World Trade Center.

Autor: Jerzy Filipiuk

Jerzy Filipiuk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.