Łodzianie chętnie nam pomagają i przekazują odzież

Czytaj dalej
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz
Anna Gronczewska

Łodzianie chętnie nam pomagają i przekazują odzież

Anna Gronczewska

Rozmowa z Wielisławą Rogalską, prezesem łódzkiego Koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta

Ile lat działa łódzkie Koło Towarzystwa im. św. Brata Alberta?

W przyszłym roku skończymy 35 lat. Prowadzimy schroniska dla kobiet, mężczyzn, noclegownie. Schronisko i noclegownia dla bezdomnych mężczyzn znajduje się przy ul. Szczytowej, schronisko dla mężczyzn przy ul. Nowe Sady oraz schronisko dla bezdomnych kobiet i dzieci przy ul. Kwietniowej.

Liczyliście ilu osobom rocznie udzielacie pomocy?

Będzie to około sześciu tysięcy osób.

Łodzianie są ofiarni, chętnie pomagają?

Bardzo chętnie pomagają jeśli chodzi o darowizny rzeczowe. Najwięcej dostajemy ich w postaci odzieży, żywności. Tu łodzianie są bardzo hojni. Jeśli jednak chodzi o przekazanie jednego procenta czy środków finansowych to z tym jest już gorzej. Pieniądze daje się na dzieci, a na bezdomnych już nie wystarcza.

Problem bezdomności w Łodzi jest duży?

Niestety tak, dwa lata temu liczono bezdomnych. Wtedy wyliczono, że jest ich ponad 1000. Część jest w naszych placówkach, część poza nimi. Jednak według naszych obserwacji w Łodzi jest około 2000 bezdomnych. Nie wszyscy trafiają do naszych placówek, bo u nas nie można pić, są pewne rygory, które nie wszyscy akceptują. A bezdomnym dziś bardzo łatwo zostać. Niektórzy twierdzą, że mieszkają u nas alkoholicy, żebracy. Tak jednak nie jest. Wiele z tych osób po prostu znalazło się w takiej sytuacji, że nagle stracili dom, rodzinę, dach nad głową. Kolejne liczenie bezdomnych w Łodzi będzie miało miejsce w lutym przyszłego roku.

Czego najbardziej potrzebujecie przed zimą?

Przede wszystkim ciepłej odzieży, a więc kurtek, butów, a także kołder, materaców. Te rzeczy u nas bardzo szybko się zużywają.

A prezes łódzkiego Koła Towarzystwa Pomocy im. świętego Brata Alberta jest łodzianką?

Tak i od pokoleń. Moi dziadkowie mieszkali przy ul. Gdańskiej 6. W Łodzi wychowywała się moja mama. Wojna sprawiła, że znalazła się poza miastem. Ale w 1956 roku rodzina wróciła do Łodzi.

Anna Gronczewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.