Listopad 1918 roku był wielkim początkiem wolności [ROZMOWA]

Czytaj dalej
Fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych
Anna Gronczewska

Listopad 1918 roku był wielkim początkiem wolności [ROZMOWA]

Anna Gronczewska

Z Konradem Czernielewskim, starszym kustoszem Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, rozmawia Anna Gronczewska.

11 listopada 1918 roku, w Łodzi i innych miastach naszego regionu, wszystko rozegrało się bardzo szybko, w ciągu kilku, kilkudziesięciu godzin. Dlaczego tak się stało?
W Łodzi te listopadowe wydarzenia trwały dobę. Rozpoczęły się 10 listopada wieczorem, od akcji rozbrajania Niemców na obrzeżach miasta, a już w nocy z 11 na 12 listopada Łódź już była wolna. Niemcy przegrywały wojnę. Żołnierz byli zdemoralizowani. W Łodzi działała rada żołnierska. Nawiązało z nią kontakt kilka łódzkich organizacji politycznych. Szczególnie udany był kontakt z PPS. Niemieccy żołnierze martwili się tym, co dzieje się w ich kraju. Dochodziły do nich sygnały o niepokojach, zamieszkach wewnątrz Niemiec. Miały miejsce bunty marynarzy w Hamburgu, bunty w Berlinie. Działał Związek Spartakusa. Wielu z niemieckich żołnierzy zrywało dystynkcje swoim oficerom, przypinali do mundurów czerwone wstążki. Łatwiej było z nimi rozmawiać. Pojawił się tylko jeden problem.

Listopad 1918 roku był wielkim początkiem wolności [ROZMOWA]
Krzysztof Szymczak Konrad Czernielewski, starszy kustosz Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Jaki?
Oni chcieli wrócić do Rzeszy z bronią w ręki. A jadąc do kraju, choćby z Łodzi, musieliby przejeżdżać przez Wielkopolskę. A Polakom zależało, by przez te tereny nie przejeżdżały dodatkowo uzbrojone oddziały. Udało się tę sprawę rozwiązać. Było to nasze łódzkie osiągnięcie. Akcja rozbrojenia odbyła się niemal bezkrwawo. Pochłonęła osiem ofiar.

A jak wyglądała sytuacja w innych miastach naszego regionu?
Tam było łatwiej. Łódź była dużym miastem, drugim co do liczby mieszkańców w kraju. Tu znajdował się ważny węzeł kolejowy, prowadzący chociażby z Warszawy do Poznania. Najłatwiej było w Piotrkowie czy Opocznie. W tych miastach stacjonowały bowiem oddziały austro-węgierskie. Na południe od Łodzi przebiegała linia rozgraniczająca okupację niemiecką, bardziej srogą, od tej lżejszej, austro-węgierskiej. Dzięki działaniom Polskiej Organizacji Wojskowej, taki Piotrków już w dniach 2-5 listopada był pozbawiony żołnierzy austro-węgierskich. Jeszcze łatwiej poszło w Opocznie, choć miasto stało się wolne dopiero 12 listopada.

W Opocznie wyróżnił się Stefan Janas, jeden z dowódców POW i działacz PPS...
Rzeczywiście. Rok później został burmistrzem miasta. Tam sytuacja była o tyle ciekawa, że w garnizonie opoczyńskim służyli głównie Czesi. Nie chciało się im ginąć za Austro-Węgry. Sami liczyli, że będą mieli niepodległe państwo. Inaczej to wyglądało w miasteczkach znajdujących się pod panowaniem niemieckim. Choć tam też poszło wszystko bezkrwawo. Na przykład w Zgierzu stacjonował Batalion Pospolitego Ruszenia. Było to wojsko drugiego, trzeciego sortu. Tu znów o wszystkim zadecydował rozsądek Polaków. Umieli się dogadać z Niemcami. W Zgierzu szczególnie zasłużyli się Oskar Gerlicz, burmistrz tego miasta i dyrektor miejscowego gimnazjum, Stefan Pogorzelski. Podobnie było w Koluszkach. Tam stacjonował Batalion Pospolitego Ruszenia Rybnik. Służyli w nim Ślązacy. Też szybko zostali rozbrojeni.

A jak w listopadzie 1918 roku wyglądała sytuacja w Tomaszowie Mazowieckim?
Tam stacjonowała kompania obrony terytorialnej. Oni byli dość mocno uzbrojeni. Gdyby chcieli się bronić, to doszłoby do masakry atakujących. Po negocjacjach działaczy PPS i „Peowiaków: niemiecki garnizon w Tomaszowie skapitulował. W Pabianicach aktywnie działał Henryk Świetlicki, który potem został podpułkownikiem Wojska Polskiego, był również oficerem naszego 28. Pułku Strzelców Kaniowskich. Potem został pancerniakiem, stracił nogę pod Monte Casino. A więc ludzie, którzy rozbrajali Niemców w 1918 roku, potem dalej walczyli o niepodległość kraju.

Polacy nie atakowali przypadkowych obiektów?
Oczywiście. Na przykład w Łodzi zaatakowano prezydium policji. Celem były również łódzkie dworce - Widzew i Karolew. Zdobycie stacji Karolew zablokowało Łódź Kaliską, a Widzewa - Łódź Fabryczną. Obydwa największe łódzkie dworce atakowano dwukrotnie. A jeden z pierwszych ataków miał miejsce na niemiecką bazę samochodową przy ulicy Emilii, czyli dzisiejszej ulicy biskupa Tymienieckiego.

Jak wyglądało uzbrojenie Polaków?
Mieli trochę broni palnej, głównie broni krótkiej. A pistolet czy rewolwer jest skuteczny w walce na krótkich odległościach, 30-40-metrowych. Mieliśmy trochę karabinów, ale nie posiadaliśmy broni maszynowej. Trzeba też pamiętać, że rozbrajanie Niemców miało za cel zdobycie broni dla tworzących się pułków terytorialnych. Jeszcze na początku listopada 1918 roku podjęto decyzję o przystąpieniu do tworzenia Wojska Polskiego. I na przykład 28. Pułk Strzelców Kaniowskich został utworzony już 11 listopada, w Łodzi i Pabianicach. W Łodzi były kłopoty z aprowizacją, kwaterunkiem. Koszary znajdowały się w fatalnym stanie. Dlatego z tego powodu ten łódzki pułk formował się też w Pabianicach. Głównie w oparciu o kadrę Polskiej Organizacji Wojskowej.

W jego skład wchodzili głównie łodzianie?
Różnie z tym było. Powstał jako 28. Pułk Piechoty. Gdy sformowano jakiś batalion, to zaraz kierowano go na front. Na przykład 2. Batalion skierowano na Śląsk Cieszyński, gdzie walczono z Czechami o Cieszyn. Inny pomaszerował na Ukrainę. Walczył z Ukraińcami o Wołyń. W zasadzie wszystkie bataliony zebrały się w okolicy Stanisławowa, latem 1919 roku. Tam doszło do połączenia 28. Pułku Piechoty z 13. Pułkiem Strzelców, który przyszedł z generałem Lucjanem Żeligowskim z Odessy. Zachowano łódzki numer pułku, a ze względu na tradycję walk pod Kaniowem, przybrał miano Strzelców Kaniowskich. Ta nazwa - 28. Pułk Strzelców Kaniowskich funkcjonowała aż 1939 roku. Zresztą wszystkie pułki naszej łódzkiej 10. Dywizji Piechoty miały w nazwie kaniowskie. Również pułk artylerii polowej, od 1932 roku nazywanej lekką, także tak się nazywał. Był to 10. Kaniowski Pułk Artylerii Lekkiej. Stacjonował przy ulicy świętego Jerzego w Łodzi.

Wracając do wydarzeń z listopada 1918 roku. Po rozbrojeniu Niemców zaczęły się formować organy polskiej władzy?
Polacy się do tego dłuższy czas przygotowywali. Była odpowiednia kadra. Już w październiku widać było, że władza okupanta słabnie. Polska siła zbrojna została rozproszona po różnych organizacjach. Był to Związek Byłych Legionistów, Polska Organizacja Wojskowa, bojówki Polskiej Partii Socjalistycznej, Organizacja Wojskowa Narodowego Związku Robotniczego, Związek Dowborczyków. Ponadto przygotowywano się do tworzenia polskiej administracji polskiej, policji państwowej. Jednym z pierwszych zarządzeń zastępcy komendanta policji Zbrożka było to, by jak najszybciej pozdejmować wszystkie obcojęzyczne szyldy: rosyjskie i niemieckie. Tworzono organizacje paramilitarne. 12 listopada Łódź była wolna. Wywieszono w mieście biało-czerwone flagi.

Walka o niepodległość nie skończyła się jednak w listopadzie 1918 roku?
Rzeczywiście. Rok 1918 to był dopiero początek odbudowy państwa polskiego. 12 listopada wolne stały się Warszawa, Łódź, okoliczne miasta, Kraków. Trwały jednak ciągle walki o Lwów, Śląsk Cieszyński, walki z Ukraińcami na Wołyniu. Potem przychodzi wojna 1920 roku. Mają miejsce Powstania Wielkopolskie, Powstanie Śląskie. To był skomplikowany proces, który jednak przyniósł nam pełną wolność.

Anna Gronczewska

Jestem łodzianką więc Kocham Łódź. Piszę o historii mojego miasta, historii regionu, sprawach społecznych, związanych z religią i Kościołem. Lubię wyjeżdżać w teren i rozmawiać z ludźmi. Interesuje się szeroko pojmowanym show biznesem, wywiady z gwiazdami, teksty o nich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.