Kraksa świętego Pawła, czyli jak mały naród dorobił się tożsamości

Czytaj dalej
Fot. Wikipedia
Sławomir Sowa

Kraksa świętego Pawła, czyli jak mały naród dorobił się tożsamości

Sławomir Sowa

Data 10 lutego nie kojarzy się w Polsce z niczym specjalnym, za to na Malcie to wielkie święto, wpisujące się w proces potwierdzania tożsamości narodu, który własne państwo ma dopiero od pięćdziesięciu kilku lat.

Co to za święto? Dzień św. Pawła Rozbitka. W roku 60 święty Paweł przez władze rzymskie w Palestynie został uznany za buntownika i wysłany statkiem do Rzymu. 10 lutego podczas sztormu statek rozbił się u brzegów Malty. Paweł spędził tam trzy miesiące, upowszechniając nową, chrześcijańską wiarę.

Malta zawsze była „czyjaś”, więc nic dziwnego, że tak celebruje te momenty w historii, które dają jej poczucie odrębności. Jak wszystkie kraje wokół Morza Śródziemnego była częścią Imperium Rzymskiego, później Bizancjum, by na 200 lat znaleźć się pod panowaniem arabskim. Po Arabach przyszli Normanowie, a po Normanach Malta stała się częścią Królestwa Sycylii. Największy ślad odcisnęły na Malcie jednak rządy zakonu znanego później jako maltański, którzy przybył tu w 1530 roku. Potężne fortyfikacje to dzieło kawalerów maltańskich, a stolica przez nich wybudowana, La Valetta, nosi imię swojego założyciela wielkiego mistrza Jeana de la Valette. I to się pewnie nie zmieni. Ale w innych przypadkach Maltańczycy powoli próbują wracać do starego nazewnictwa. Miasto naprzeciwko La Valetty joannici przechrzcili z Birgu na Vittoriosę, ale dziś znów jest to Birgu.

To samo dzieje się z dziedzictwem brytyjskim. Brytyjczycy zawładnęli wyspą w roku 1800. Pod koniec XIX wieku Rabat, główne miasto wyspy Gozo, Brytyjczycy na cześć swojej królowej nazwali Victoria i taka nazwa funkcjonuje do dziś. Ale na miejscu w rozkładach jazdy autobusów widać znów Rabat, a Victoria pojawia się w nawiasie.

Brytyjczycy, paradoksalnie, przyczynili się jednak do wzmocnienia tożsamości narodowej Maltańczyków. Aby zastopować silne wpływy włoskie na wyspie, mocno wspierali rozwój lokalnego dialektu i dopomogli w opracowaniu jego formy pisanej. Czasem widać i słychać, jak słownictwo włoskie mocno obecne w maltańskim, ma jednak inną wymowę lub pisownię. Przybysze wolą jednak drugi oficjalny język Malty - angielski. I trudno się dziwić. Kto zrozumiałby napis na wyświetlaczu w autobusie „Il-waqfa li jmiss” (następny przystanek)?

Sławomir Sowa

Jestem dziennikarzem w redakcji Dziennika Łódzkiego, zajmuję się m.in. problematyką wojskową, biznesem i polityką, ale lubię zanurkować w historię, zarówno tę lokalną, jak i powszechną, żeby poszukać punktów odniesienia i zdobyć dystans do tego, co dzieje się na bieżąco. Zainteresowania? Te zawodowe wyrastają z osobistych.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.