Krzysztof Strauchmann

Kosiarki niosą śmierć młodym zwierzętom

Opieka nad dzikimi zwierzętami jest możliwa tylko dzięki prywatnym darczyńcom. Na zdjęciu - zajączek ze Strzelec. Fot. Marta Węgrzyn Opieka nad dzikimi zwierzętami jest możliwa tylko dzięki prywatnym darczyńcom. Na zdjęciu - zajączek ze Strzelec.
Krzysztof Strauchmann

Przez tydzień powstrzymajcie się od większych prac w ogrodach - apelują obrońcy zwierząt. - Możecie mieć tam np. gniazdo zajęcy.

W ciągu ostatnich dni pracownicy nyskiej przychodni weterynaryjnej Arka, która specjalizuje się w pomocy dzikim zwierzętom, trzy razy zajmowali się malutkimi zającami i sarnami, które właśnie urodziły się w czyimś prywatnym ogrodzie. Cztery jednodniowe zajączki znalazł pracownik firmy pod Strzelcami Opolskimi w trakcie koszenia posesji. Już po fakcie zorientował się, że wjechał kosiarką spalinową w gniazdo małych zajączków. Ranne zwierzątka zawiózł do lekarza weterynarii.

- Jeden z nich miał zgruchotaną kość udową. Z bólem serca musieliśmy zdecydować o jego eutanazji - opowiada Marta Wegrzyn z Arki. - Dwa są całkiem zdrowe, a trzeci ma obcięte uszy, ale już doszedł do siebie.

Malutką, dwudniową sarenkę znaleźli w trawie w ogrodzie mieszkańcy wioski pod Opolem. Myśleli, że matka porzuciła zwierzę, więc zabrali sarenkę do domu i dziwili się, że nie chce pić mleka od ludzi. Po dwóch dniach bezradni odwieźli sarenkę do przychodni weterynaryjnej i tak trafiła do Arki w Nysie, gdzie powoli dochodzi do siebie i niebawem będzie mogła wyjść na wybieg. Kolejną małą sarenkę kilka dni temu znaleziono w Otmuchowie na prywatnej posesji. Tym razem pracownicy nyskiej przychodni pojechali na miejsce i sami odnieśli zwierzę na miejsce, gdzie matka zrobiła gniazdo.

- Na południu naszego województwa właśnie w tych dniach przychodzą na świat dzikie ssaki, zające i sarny - mówi Marta Wegrzyn z Arki. - Ich matki zostawiają je same na całe dni i wracają tylko do karmienia. Tak małe zwierzęta nie mają nawet zapachu, więc są niewyczuwalne dla drapieżników.

W tej sytuacji większym zagrożeniem, często nieświadomie staje się człowiek. Coraz bardziej zagospodarowujemy przestrzeń, więc coraz częściej dzikie zwierzęta zbliżają się do naszych domów, zakładają gniazda w trawie, w ogrodach, na zarośniętych posesjach.

- Dla małych zwierząt najtrudniejszy jest pierwszy tydzień życia. Potem będą w stanie iść za matką - tłumaczy Marta Wegrzyn. - Powstrzymajmy się w tym czasie z koszeniem trawy albo przynajmniej sprawdźmy dokładnie ogród przed pracą. Tam naprawdę mieszka mnóstwo zwierząt. A jeśli już znajdziemy młode, to zostawmy je na miejscu. Matka powróci do swojego dziecka.

Krzysztof Strauchmann

Jako dziennikarz zajmuję się wszystkimi wydarzeniami związanymi z powiatem nyskim i prudnickim. Piszę reportaże o ciekawych ludziach, interesuję się życiem społecznym i gospodarczym, zachęcam do uprawniania turystyki. Interesuję się historią regionu, zwłaszcza tą najnowszą. Staram się dostrzegać przemiany we współczesnym świecie. Zależy mi na tym, aby dotrzeć do dociekliwego Czytelnika z interesującym tematem w ciekawej formie.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.