Aleksandra Suława

Koreańskie „dziady” w Łaźni. Zagraniczne spektakle to w Krakowie rzadkość. Jeden z nich zobaczymy w Nowej Hucie

„Cho-Hon” był artystyczną i estetyczną rewolucją w Korei Fot. Fot. materiały prasowe „Cho-Hon” był artystyczną i estetyczną rewolucją w Korei
Aleksandra Suława

„Cho-Hon” można by przetłumaczyć na język polski jako „dziady”. Jest to bowiem obrzęd polegający na przyzywaniu duchów zmarłych, które wędrując poprzez kolejne stany przejściowe, zrywają w końcu więź ze światem żywych.

W spektaklu, który wkrótce zobaczymy na scenie Łaźni Nowej, dusze te należą do „pocieszycielek” - koreańskich kobiet, które w czasie II wojny światowej były zmuszane do seksu z japońskimi żołnierzami. - W 1980 r., kiedy „Cho-Hon” miał swoją premierę, ich historie wciąż stanowiły tabu - mówi Paweł Klica z Teatru im. Dormana, który uczestniczył w projekcie sprowadzenia spektaklu do Polski. - Podjęcie tego tematu na scenie było naprawdę odważnym krokiem.

- Do rewolucyjnej treści reżyser, Minsoo Ahn, dobrał awangardową formę. Na scenie pojawiły się iluminacje, elektronika, wielkie ekrany. Twórca zrezygnował również z klasycznych dialogów - dodaje mieszkający w Polsce Koreańczyk, prof. Chang Il You.

W dalszej części tekstu dowiesz się:

  • W jaki sposób udało się sprowadzić „Cho-Hon” do Krakowa?
  • Kiedy spektakl będzie można zobaczyć w Łaźni Nowej?
Pozostało jeszcze 67% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Aleksandra Suława

Reporterka Działu Kultury "Dziennika Polskiego" i "Gazety Krakowskiej".

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.