Komunikacyjna rewolucja MPK. Dziś już drożej, ale nadal dłużej i gorzej

Czytaj dalej
Fot. Paweł Łacheta, Krzysztof Spychała
Krzysztof Spychała

Komunikacyjna rewolucja MPK. Dziś już drożej, ale nadal dłużej i gorzej

Krzysztof Spychała

57 i tak się spóźnia, nawet poza godzinami szczytu 85 stoi w korkach na ul. Franciszkańskiej.

Koniec trzydniowej komunikacyjnej laby, czyli jeżdżenia za darmo, by poznać nowy układ i rozkłady miejskiej komunikacji. Od dzisiaj już kasujemy bilety. Przypominamy, że są one droższe: za bilet normalny 20-minutowy zapłacimy teraz 2,80 zł (ulgowy 1,40), za 40-minutowy 3,60 (ulgowy 1,80), za 60-minutowy 4,40 (2,20).

Jeśli komuś zostały jeszcze bilety o starych nominałach, w kioskach i biletomatach powinien bez problemu, jak zapewnia MPK, dokupić uzupełniające. Bilet ze starą ceną nie upoważnia bowiem do przejazdu według nowej taryfy. Ale migawki wykupione przed podwyżką opłat za bilety zachowują ważność i nie trzeba do nich dopłacać.

59, 73 i 79 inaczej, ale od... poniedziałku

Zarząd Dróg i Transportu informował dwa dni temu, że autobusy linii 59, 73 i 79 nie będą skręcać z ul. Zachodniej w Legionów, by dojechać do pl. Wolności. Na tym skrzyżowaniu tworzyły się gigantyczne korki. Z ul. Zachodniej miały więc od dziś, czyli od środy 5 kwietnia, pojechać ul. Ogrodową do Nowomiejskiej i pl. Wolności. Ale tę zmianę wczoraj odłożono do poniedziałku, 10 kwietnia. W tym czasie mają powstać autobusowe przystanki dla tych linii na ul. Zachodniej na wysokości Manufaktury, by ułatwić przesiadanie się z i do tramwajów jadących trasą ŁTR. I to na razie jedyna zmiana w komunikacyjnej siatce. Na setki, jeśli nie tysiące innych postulatów płynących od pasażerów włodarze odpowiedzialni za funkcjonowanie transportu zbiorowego w Łodzi pozostają głusi.

Dłużej, drożej, niedogodnie

Być może łodzianie przełknęliby podwyżkę cen biletów, konieczność przesiadania się, zmianę tras lub godzin kursowania, gdyby zamiast komunikacyjnej rewolucji dokonano sensownej ewolucji. Słowem: korekt, a nie wywalania wszystkiego do góry nogami.

Przykład - jeden z wielu - pana Pawła z Janowa.

- Do pracy na ul. Piotrkowską niedaleko katedry jeździłem autobusem 55. Między 8.30 a 10 już właściwie nie było korków i podróż zajmowała mi 25 do 35 minut. W każdym razie 40-minutowy bilet na tej trasie z powodzeniem mi wystarczał. Teraz, żeby dojechać w to samo miejsce, muszę się przesiadać. Najpierw z ul. Hetmańskiej jadę 96; fakt, autobus jest stosunkowo często. Ale na Przybyszewskiego przy Rydza-Śmigłego muszę wsiąść w „trójkę”. Ta dla odmiany kursuje dużo rzadziej: w poniedziałek czekałem na nią pięć minut, wczoraj dziesięć. I już na samej przesiadce tyle tracę. A poza tym „trójkę” na Przybyszewskiego już przed Kiliń-skiego zaczynają blokować samochody - aż do pl. Reymonta. Światła jedne, drugie... Tak tam było zawsze i nic na tej trasie z okazji komunikacyjnej rewolucji się nie zmieniło. Bilet 40-minutowy nie wystarcza, muszę kasować godzinny. Jeszcze gorzej jest w drodze powrotnej, po południu. Trójka jedzie z Wycieczkowej przez całe miasto i przy katedrze, np. zamiast o 16.10, jest dziesięć, a nawet dwadzieścia minut później!

Niech wróci 57!

Jedną z linii, w sprawie której odebraliśmy najwięcej telefonów, jest 57, łącząca do niedawna południe miasta (ul. Karpacka) z Bałutami. Biegła przez całe miasto i pozwalała z obu krańców dotrzeć do zlokalizowanych na trasie licznych szpitali: od dziecięcego przy ul. Spornej poczynając, poprzez MSW przy ul. Północnej, kolejny przy ul. Sterlinga, św. Rodziny (przy Wigury), Stację Pogotowia Ratunkowego, szpital Pirogowa oraz im. Kopernika (rondo Lotników Lwowskich). W nowym układzie autobus 57 dojeżdża tylko do dworca Łódź Fabryczna. Dzięki temu, jak argumentują w Zarządzie Dróg i Transportu, kursuje punktualniej.

To nie do końca prawda: wczoraj, co sprawdziliśmy, na przystanek Radwańska przy Wólczańskiej zamiast o 10.32 podjechał pięć minut później. Czyli na trasie, którą zgodnie z rozkładem powinien pokonać w 16 minut, załapał blisko 30-procentowe spóźnienie, którego do dw. Fabrycznego już nie nadrobił, mimo że o tej porze na ul. Sienkiewicza korków nie było. To spowodowało, że pasażerowie, którzy przy dworcu mieli się przesiąść w 85 A, by dojechać na Marysin, już nie zdążyli na kurs tej linii o godz. 10.58 i musieli czekać 20 minut na kolejny autobus.

I choć generalnie mieszkańcy tego osiedla chwalą sobie, że do autobusu mają teraz bliżej (wyjąwszy lokatorów z ul. Szklanej, którym zlikwidowano miejsca parkingowe przed blokami), to zgodnie twierdzą: 57 musi wrócić, nawet jeśli miałoby się spóźniać. Bo i tak jadą dłużej, a nie musieliby się przesiadać, co dla starszych ludzi podróżujących np. do szpitala Kopernika jest naprawdę uciążliwe. A najlepiej by było, gdyby 57 wróciło, a 85 zostało, choć na Franciszkańskiej stoi w korkach. Ale czy mogą liczyć na taką wspaniałomyślność łódzkich urzędników? Sami w to wątpią...

Krzysztof Spychała

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.