Kamienica Amber Gold pod młotek. Miliony złotych dla ofiar parabanku

Czytaj dalej
Fot. Przemek Świderski
Jacek Wierciński

Kamienica Amber Gold pod młotek. Miliony złotych dla ofiar parabanku

Jacek Wierciński

Prawie 3 mln zł za siedzibę fatalnej gdańskiej spółki to kropla w morzu długów

Do niedawna charakterystyczny czarny niedźwiedź nad drzwiami i rzeźbione napisy „Amber Gold” z logo piramidy finansowej witały przechodniów na ulicy Stągiewnej w centrum Gdańska. Dziś znalazł się tajemniczy kupiec gotów za każdy metr kwadratowy kamienicy - symbolu imperium Marcina i Katarzyny P. - zapłacić niemal 13,5 tysiąca złotych.

Oferowana kwota 2,7 mln zł ma zasilić konta kilkunastu tysięcy poszkodowanych po upadku parabanku i sprawić, że pula pieniędzy do podziału sięgnie 63 mln zł, a na tym nie koniec.

- Złożyłem do sądu 1800 powództw z tytułu oczekiwanego zwrotu pożyczek udzielonych przez spółkę na łączną sumę 32 milionów złotych. Z tego 800 jest już egzekwowanych przez komorników po uzyskaniu tytułu wykonawczego - zastrzega Józef Dębiński, syndyk masy upadłościowej Amber Gold, który liczy, że kolejne co najmniej 2,2 mln zł pozyska dzięki sprzedaży swojej tymczasowo „odziedziczonej” po spółce małżeństwa P. siedziby.

Jednak - nawet zakładając pełen sukces likwidatora bałaganu po AG - między dawnych klientów rozdzielone zostanie zaledwie około 100 milionów złotych, niemal 6 razy mniej niż wynoszą ich szacunkowe straty.

Licząca 201 m kw. prestiżowa siedziba gdańskiej spółki, położona przy ul. Stągiewnej, poszła pod młotek za zawrotne 2,7 mln zł. Pieniądze mają zasilić pulę ponad 60 mln zł już zgromadzonych, by spłacić tysiące poszkodowanych przez Amber Gold. Ale żeby zasypać dziurę w portfelach klientów, potrzeba niemal 10-krotnie więcej.

- Oficjalnie wpłynęła tylko jedna oferta, choć zapytań ofertowych było znacznie więcej. Proponowana cena jest wyższa od wywoławczej o około 100 tys. zł i wynosi ok. 2,7 mln zł. Przetarg został pozytywnie rozstrzygnięty, co zaakceptował sędzia komisarz i w ciągu czterech miesięcy powinienem zawrzeć umowę sprzedaży - mówi Józef Dębiński, syndyk masy upadłościowej Amber Gold.

Syndyk tłumaczy, że dopóki postanowienie sądu się nie uprawomocni, nie będzie informował o tym, kto jest szczęśliwym kupcem budynku. Dodaje jedynie, że oferent, przystępując do przetargu, wpłacił wadium w wysokości 10 procent ceny wywoławczej, stanowiącej ok. 2,6 mln zł, a pozostałe 90 procent dopłacić powinien do września.

Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że atrakcyjną nieruchomość na Wyspie Spichrzów chce kupić spółka zarejestrowana na jednej z sąsiednich ulic.

Kamienica Amber Gold pod młotek. Miliony złotych dla ofiar parabanku
Przemek Świderski

Kamienicę chce kupić spółka zarejestrowana... na jednej z sąsiednich ulic

Druga część tego samego budynku, położona w głębi na wyższych kondygnacjach, warta według szacunków ok. 2,2 mln zł, jest dziś siedzibą biura Dębińskiego i ma zostać sprzedana, gdy lista wierzytelności się uprawomocni. Ostatnie sprzeciwy do listy będą rozpatrywane na początku czerwca. Do tego pozostaje jeszcze oczekiwanie na prawomocny wyrok w postępowaniu, w którym ZUS domaga się 2 mln zł oraz starania o 1,65 mln zł, jakich syndyk domaga się od fiskusa z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych, zapłaconego od zarobków Marcina i Katarzyny P. - małżeństwa twórców potęgi Amber Gold.

Złożyłem do sądu 1800 powództw z tytułu oczekiwanej windykacji pożyczek udzielonych przez spółkę na łączną sumę 32 milionów złotych.

Największy kawałek wielomilionowego tortu stanowiącego masę upadłościową słynnej gdańskiej piramidy finansowej wciąż znajduje się jednak w kieszeni pożyczkobiorców: - Złożyłem do sądu 1800 powództw z tytułu oczekiwanej windykacji pożyczek udzielonych przez spółkę na łączną sumę 32 milionów złotych. Z tego 800 jest już egzekwowanych przez komorników po uzyskaniu tytułu wykonawczego - zastrzega syndyk.

Zakładając pełne powodzenie misji Józefa Dębińskiego, kwota zgromadzona w poczet wierzytelności po piramidzie finansowej może przekroczyć 100 mln złotych. Tymczasem dla wyrównania krzywd ok. 18 tysięcy poszkodowanych przez AG potrzebne byłoby niemal sześć razy więcej pieniędzy - kwota zaległości finansowych pozostałych, gdy spółka legła w gruzach w 2012 roku, szacowana jest na około 584,5 miliona złotych.

Dlatego wiele wskazuje, że ofiary liczyć będą mogły jedynie na odzyskanie kilkunastu procent kwot umieszczonych na lokatach w parabanku obiecującym potężne zyski z inwestycji w szlachetne kruszce. Nic więc dziwnego, że powodzeniem cieszą się pozwy cywilne przeciw państwowym instytucjom, które dopuściły do powstania imperium małżeństwa P. W środę Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosić ma wyrok w sprawie wytoczonej prokuraturze przez Angelikę M. - mieszkankę Starogardu Gd., która od Skarbu Państwa domaga się 105 tys. zł zadośćuczynienia za zaniedbania w postępowaniu dotyczącym Amber Gold. Kobieta twierdzi, że skuteczniejsza praca śledczych uchroniłaby ją przed stratą dorobku życia umieszczonego na lokacie kilka miesięcy przed spektakularnym upadkiem piramidy finansowej.

Odrębną kwestią jest proces karny Marcina i Katarzyny P. Dwojgu twórcom AG prokurator zarzuca m.in. oszustwa i pranie pieniędzy, za co grozić może do 15 lat więzienia. Tę samą sprawę bada również sejmowa komisja śledcza.

Jacek Wierciński

Zajmuje się głównie tematyką kryminalną. Relacjonuje procesy sądowe. Pisze przeważnie na temat śledztw prokuratury i spraw karnych, choć zdarza mu się opisywać także prywatne pozwy i cywilne rozprawy. Wie, że rzeczywista zbrodnia bardzo rzadko przypomina tę, o której czytamy na kartach powieści sensacyjnej czy kryminalnej. Chętnie wertuje akta starych spraw i skurzone materiały, które odleżały już swoje w archiwach. Niestety, ze względu na tryb i specyfikę pracy w "wydarzeniówce", często brakuje mu na to czasu.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.