Już dziś z Łodzi można polecieć na kawę do Wiednia

Czytaj dalej
Fot. Materiały prasowe Bartolini
Marcin Bereszczyński

Już dziś z Łodzi można polecieć na kawę do Wiednia

Marcin Bereszczyński

Bartolini Air oferuje prywatne podróże powietrznymi taksówkami. Firma tworzy również centrum lotów biznesowych. Baza lotnicza ma pełne zaplecze hangarowe i serwisowe, a jej atutem jest lokalizacja w Łodzi, czyli w centrum Polski.

Łódzka firma Bartolini Air jest znana z największego ośrodka szkolenia pilotów w Europie centralnej. W tym roku otwiera nowe kierunki rozwoju. Pierwszy dotyczy taxi air. To loty lokalne niewielkim samolotem i loty większym po Europie. Druga gałąź rozwoju to baza dla lotnictwa biznesowego. Bartolini Air chce również przejąć dawny terminal nr 1 Portu Lotniczego w Łodzi.

Polski rynek lotniczy stale się rozwija. To zasługa głównie linii rejsowych, ale również tzw. general aviation, czyli lotnictwa ogólnego, na które składają się m.in. prywatne podróże powietrzne. Bartolini Air wchodzi na ten rynek.

Do Wiednia na kawę

Z Łodzi można polecieć taksówką powietrzną do jednego z 86 lotnisk lub lądowisk w całym kraju. W podróż zabierze chętnych dwusilnikowy samolot Tecnam P2006T. Kto chce wybrać się w dalszą drogę, może polecieć odrzutowym Cessna Citation Jet. Tego typu samolot może startować i lądować na piętnastu polskich lotniskach cywilnych i polecieć bezpośrednio na dowolne z tysiąca lotnisk w Europie.

Dwusilnikowe samoloty Tecnam P2006T mogą zabrać trójkę pasażerów i zawieźć na jedno spośród 86 lotnisk lub lądowisk w kraju. Mały, lekki samolot potrzebuje niewielkiego, 600-metrowego pasa, który może być trawiasty. Do Gdańska można dolecieć tym samolotem w godzinę. Tyle samo trwa podróż do Suwałk. Lot do Giżycka trwa 50 minut. Nieco dłużej, bo półtorej godziny, leci się do Jastarni, Atłamowa, Nowego Targu czy Jeleniej Góry. Najdłuższa podróż, do Kołobrzegu, trwa niespełna dwie godziny.

Cena usługi obliczana jest jeszcze przed podróżą. Nie zmieni się, nawet jeśli w rzeczywistości lot będzie dłuższy, choćby z powodu niesprzyjającej pogody. Na cenę podróży taksówką powietrzną składa się czas lotu i liczba lądowań. Podróż trzyosobowej grupy to wydatek 7-10 tys. zł, czyli 2-3 tys. zł za osobę. Koszt nowego samolotu Tecnam P2006T to 420 tys. euro. Warto zwrócić uwagę, że Bartolini Air dysponuje dwusilnikowym samolotem, co pozwala na lot nocą lub w trudnych warunkach. Większość usług taxi air oferuje lot samolotem jednosilnikowym, co uniemożliwia latanie w takich warunkach.

- Przeciętnego przedsiębiorcę na pewno stać na taką podróż - powiedział Bartłomiej Walas, założyciel i prezes Bartolini Air. - Nowa oferta odpowiada na potrzeby szybkich, ale jednocześnie rozsądnych cenowo lotów, proponując podróż, na którą stać będzie wielu Polaków.

- Dla biznesu czas to pieniądz - dodała prezydent Hanna Zdanowska, gdy firma Bartolini Air otrzymała certyfikat przewoźnika lotniczego. - Taksówki powietrzne to świetna propozycja dla tych, którzy muszą się szybko przemieszczać. Łódzkie lotnisko stanie się potrzebne dla biznesu, a dzięki biznesowi się rozwinie. Nowa propozycja Bartolini Air i lotniska sprawi, że dostęp inwestorów do naszego miasta będzie szybszy, a naszym, łódzkim, przedsiębiorcom ułatwi kontakty z partnerami biznesowymi

Bartolini Air oferuje też loty biznesowe większym samolotem - odrzutowym Cessna Citation Jet, który kosztuje 4 mln dolarów. Podróżni będą mogli startować i lądować na 15 polskich lotniskach cywilnych i polecieć bezpośrednio na dowolne z tysiąca lotnisk w Europie. Samolot może zabrać 6 pasażerów, a lot nim do Gdańska trwa zaledwie 20 minut. Za podróż zagraniczną klienci zapłacą około 6-8 tysięcy złotych za osobę. To mniej niż w przypadku większości innych operatorów air taxi w Polsce. Loty dwoma rodzajami taksówek powietrznych można łączyć, czyli wylecieć mniejszym samolotem z małego lądowiska i przesiąść się na większym lotnisku do odrzutowca i polecieć niemal w każde miejsce w Europie.

- Można polecieć do Wiednia na kawę i wrócić tego samego dnia - proponuje Bartłomiej Walas.

Na polskim rynku działają już firmy oferujące taksówki powietrzne. To m.in. Jet Story, Call & Fly, Sky Taxi, Airtaxi, General Aviation Services czy AMC Aviation. Jeszcze większa konkurencja jest w Europie, zwłaszcza w kategorii Jet.

Baza lotnictwa biznesowego

Podróże powietrznymi taksówkami nie są jeszcze popularne, bo Polacy ciągle przekonują się do prywatnego lotnictwa. Szacuje się, że w kraju znajduje się około 30 prywatnych odrzutowców, a rocznie ich liczba wzrasta o dwa lub trzy. To wyzwanie dla Bartoloni Air, bo po zaostrzeniu przepisów stawianych operatorom tzw. samolotów skomplikowanych potrzebne są firmy wspierające prywatnych właścicieli. Chodzi o wszystkie samoloty odrzutowe i większość turbośmigłowych. Dlatego Bartolini Air zamierza stworzyć bazę dla lotnictwa biznesowego z pełnym zapleczem hangarowym i serwisowym. Specjaliści z Bartolini Air zajmą się prywatnymi samolotami na miejscu, ale jest też możliwość, że firma będzie z Łodzi zarządzała samolotami znajdującymi się w Modlinie, Gdańsku, Moskwie lub Nicei. Zaplecze hangarowe i serwisowe jestbardzo istotne. Właściciel samolotu odrzutowego musi mieć hangar i specjalistów serwisowych, aby utrzymywać samolot w pełnej sprawności. Bartolini Air chce zarządzać tymi usługami. Właściciel samolotu z Krakowa nie ma szans, aby na krakowskim lotnisku postawił hangar dla swojego odrzutowca. Ale może oddać go w ręce Bartolini Air. Firma wstawi go do łódzkiego hangaru i na życzenie właściciela dostarczy go do Krakowa lub w każde inne wskazane miejsce. Jeśli pojawi się wielu takich klientów, na łódzkim lotnisku powstaną kolejne hangary.

- Marzy nam się duża baza samolotów odrzutowych na łódzkim lotnisku - mówi Jakub Benke, prezes zarządu i udziałowiec Bartolini Air. Prezes był wcześniej wieloletnim pracownikiem Jet Story. Kierował firmą i był pilotem. Do Bartolini Air ściągnął go założyciel firmy Bartłomiej Walas. Jakub Benke ma wnieść do łódzkiej firmy doświadczenie i kontakty na rynku lotnictwa biznesowego. - Nie ograniczamy się terytorialnie - kontynuuje Jakub Benke. - Liczymy na Rosję, która korzysta z usług zachodnich firm. Poza tym jest duża flota samolotów rosyjskich, zarządzanych przez firmy zarejestrowane w Szwajcarii, Austrii i Niemczech.

Kompleksowe zarządzanie samolotami to nie tylko hangarowanie i obsługa techniczna. Bartolini Air zapewnia pomoc w ściągnięciu i rejestracji samolotów, a także spełnieniu wszelkich wymogów Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Firma proponuje także rekrutację załogi. W końcu specjalizuje się w szkoleniu pilotów od kilkunastu lat. Bartolini Air zamierza także dać zarobić właścicielom samolotów, którzy oddadzą je w zarządzanie. Gdy właściciel nie będzie z nich korzystał, to firma udostępni je osobom, które potrzebują szybko dostać się w inne miejsce.

Łódź to atut

Uruchomienie powietrznych taksówek nie byłoby możliwe bez łódzkiego portu lotniczego. Warszawskie lotnisko jest już przepełnione. Nie ma możliwości powiększenia tam przestrzeni dla lotnictwa prywatnego. Łódź daje taką szansę. Bartolini Air już teraz na lotnisku w Łodzi dysponuje dwoma hangarami o łącznej powierzchni 1,1 tys. mkw. Firma jest gotowa zbudować kolejne hangary, bo na łódzkim lotnisku jest taka możliwość. Bartolini Air chce też przejąć dawny terminal nr 1 Portu Lotniczego w Łodzi. Osoby, które będą chciały skorzystać z powietrznej taksówki, podjadą pod terminal, w którym kontrola odbędzie się natychmiast. Odprawa ma trwać 7 minut, a następnie można będzie przejść bezpośrednio na płytę lotniska i od razu wystartować.

Łódzkie lotnisko, w przeciwieństwie do lotniska stołecznego, którego przepustowość w szybkim tempie się kończy, nie ma takich ograniczeń.

- Oferta Bartolini Air doskonale wpisuje się w naszą strategię, a także wykorzystuje naturalne atuty łódzkiego portu lotniczego - mówi Anna Midera, prezes łódzkiego lotniska.

Artur Fraj, prokurent i dyrektor handlowy łódzkiego portu lotniczego, zauważa, że w sezonie letnim na lotnisku w Łodzi odbywa się 5-7 tys. operacji miesięcznie w tzw. małym ruchu lotniczym. Bartolini Air ma szanse i ambicje stać się jednym z głównych podmiotów obsługujących ten segment ruchu. Powołuje się na badania prof. Remigiusza Kozłowskiego z Uniwersytetu Łódzkiego, który obliczył, że po zamknięciu ringu autostradowego wokół Łodzi obszar oddziaływania łódzkiego lotniska wyniesie 16 mln pasażerów. To potencjał, który daje ogromną szansę rozwoju Bartolini Air.

- Łódzkie lotnisko sprzyja prywatnym firmom, co wcale nie jest regułą w innych portach lotniczych, dlatego będzie nam tu łatwiej - mówi Jakub Benke.

Szkolenie pilotów nie ustaje

- Kiedy zaczynaliśmy w 2006 roku, po pasie startowym w Łodzi kołowały zaledwie trzy nasze samoloty - mówi Bartłomiej Walas. - Od tego czasu przeszliśmy bardzo długą drogę. Dziś jesteśmy największym w Europie centralnej ośrodkiem szkolącym ponad 200 pilotów rocznie, a w naszej szkole uczyli się obywatele 56 państw. Kolejnym, naturalnym dla nas krokiem było uzyskanie licencji przewoźnika lotniczego, stworzenie oferty prywatnych podróży powietrznych, ale także pełnego zaplecza dla lotów biznesowych w Łodzi.

Szkolenia pilotów niezmiennie cieszą się dużym powodzeniem. Na kursantów czeka profesjonalnie przygotowana sala wykładowa, wyposażona w narzędzia multimedialne, stanowiska komputerowe oraz symulator lotów. Zajęcia praktyczne odbywają się na terenie łódzkiego lotniska.

- Absolwenci naszej szkoły nie mają problemu ze znalezieniem pracy - mówi Paweł Zając, pracownik ośrodka szkolenia pilotów Bartolini Air.

- Niektórzy trafiają do linii lotniczych, inni do czarterów i prywatnych biznesów. Szkolenie zaczyna się na jednosilnikowym samolocie, następnie trzeba zdać egzamin na licencję turystyczną. Później przechodzi się na samoloty dwusilnikowe. Aby przejść cały proces szkolenia od zera do pilota liniowego, trzeba liczyć się z gigantycznymi wydatkami. To koszt od 200 do 250 tys. zł.

Marcin Bereszczyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.