Fratelli tutti. Czułość w polityce

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas / Polska Press
ks. Jacek Siepsiak SJ

Fratelli tutti. Czułość w polityce

ks. Jacek Siepsiak SJ

W encyklice Fratelli tutti papież Franciszek zaskoczył, mówiąc o czułości w polityce: «Również w polityce jest miejsce na czułą miłość. „Czym jest czułość? To miłość, która staje się bliska i konkretna. Jest to ruch, który pochodzi z serca i dociera do oczu, uszu, rak. [...] Czułość jest drogą, którą przemierzyli najodważniejsi i najsilniejsi mężczyźni i kobiety”. W działalności politycznej, „najmniejsi, najsłabsi, najubożsi muszą budzić w nas czułość: mają „prawo” poruszyć naszą duszę i nasze serce. Tak, oni są naszymi braćmi, i dlatego musimy ich kochać i traktować jak braci» (FT 194).

Papież porównuje życie społeczne do relacji w rodzinie: „…nasze społeczeństwo zyskuje na tym, kiedy każda osoba, każda grupa społeczna czuje się naprawdę jak u siebie w domu. W rodzinie rodzice, dziadkowie, dzieci są u siebie w domu; nikt nie jest wykluczony. Jeśli ktoś ma problem, nawet poważny, nawet «jeśli sam jest sobie winny», inni przychodzą mu z pomocą, wspierają go; jego cierpienie jest cierpieniem wszystkich. [...] Kłócą się ze sobą, ale jest coś, co pozostaje nienaruszalne: ta więź rodzinna. […] Gdybyśmy zdołali popatrzeć na przeciwnika politycznego lub sąsiada takimi samymi oczami, jakimi patrzymy na dzieci, żonę lub męża, ojca czy matkę!” (FT 230).

Nie jest łatwo przeżywać „braterstwo i przyjaźń społeczną” tak jak się burzliwie kocha rodzinę. Zwłaszcza gdy ktoś niszczy naszą „ludzką rodzinę”. Stąd papież zaznacza: „Nie chodzi tu o postulowanie przebaczenia, wyrzekając się swoich praw wobec skorumpowanej władzy, wobec przestępcy czy kogoś, kto poniża naszą godność. Jesteśmy wezwani, aby miłować każdego, bez wyjątku, ale miłować prześladowcę, nie oznacza przyzwolenia, aby nadal takim pozostawał czy żeby myślał, że to, co czyni, jest dopuszczalne. Przeciwnie, kochać go właściwie, to starać się na różne sposoby, by zaniechał ciemiężenia; to odebrać mu tę władzę, której nie potrafi używać, i która go oszpeca jako człowieka” (FT 241).

Dlatego nie możemy pozwolić m.in. na degradację języka. Przed ludobójstwem kroczy język pogardy. Bezwstydnie i bezkarnie (a nawet przy aplauzie publiki) coraz łatwiej „opluwa się” adwersarzy.

„Pozwoliło to ideologiom na porzucenie wszelkiego wstydu. To, czego jeszcze kilka lat temu nie można było powiedzieć o kimkolwiek bez ryzyka utraty szacunku całego świata, dziś może być wyrażone w surowy sposób także przez pewne władze polityczne i pozostać bezkarne” (FT 45).

Polityka posługująca się językiem wykluczającym niszczy braterstwo społeczne, zaprzecza swojemu powołaniu.

ks. Jacek Siepsiak SJ

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.