Dzięki naszym podobiznom na trybunach byliśmy na meczu

Czytaj dalej
Fot. archiwum Dziennika Łódzkiego
Anna Gronczewska

Dzięki naszym podobiznom na trybunach byliśmy na meczu

Anna Gronczewska

Rozmowa z Markiem Dziubą, byłym piłkarzem ŁKS i Widzewa, brązowym medalistą mistrzostw świata w Hiszpanii

Pana portret pojawił się na trybunach podczas ostatniego meczu ŁKS i Górnika Zabrze. Jakie to uczucie?

Wiadomo, że tak jak inni kibice nie mogłem obejrzeć tego meczu na żywo. Oglądałem go w telewizji. Na pewno zakręciła się łezka w oku, że kibice nie mogli być obecni na trybunach. Wiadomo jaka panuje sytuacja, trzeba się z tym pogodzić. Była to fajna inicjatywa ze strony Łódzkiego Klubu Sportowego. Akcja nazywa się Gramyw12. Nasze podobizny na trybunach sprawiły, że byliśmy na meczu, tylko nie ciałem.

Nie dziwnie wygląda mecz bez kibiców?

To na pewno dziwna sprawa. Zawsze publiczność, gdy drużyny grają u siebie, jest dwunastym zawodnikiem, wielkim sprzymierzeńcem. Czasem może coś nie iść, a doping pozwala wykrzesać coś więcej z siebie. Niejednokrotnie przekonałem się o tym grając w barwach ŁKS, Widzewa czy reprezentacji. Gdy grałem w kadrze, to dopingowało nas po 100 tysięcy ludzi. Drużyny, które grały na chorzowskim stadionie przeciw reprezentacji Polski czuły się jak w piekle. To było coś wspaniałego, dodało piłkarzom przysłowiowego „kopa”.

Nie nudził się pan podczas pandemii?

Nie, normalnie chodziliśmy do pracy. Choć bardzo się ucieszyłem, że ruszyła najpierw Bundesliga, a potem Ekstraklasa. Można było wreszcie obejrzeć mecze w telewizji. Czas się zapełniał.

Martwi się pan pewnie sytuacją ŁKS, który jest coraz bliżej pierwszej ligi?

Nie tylko ja, ale wszyscy kibice tego klubu. Powolutku trzeba przyjąć do wiadomości, a potem zacząć przygotowywać się do powrotu do ekstraklasy. Na pewno będzie to bardzo ciężkie. Wiele zespołów będzie chciało awansować.

Szykują się derby w I lidze.

Tak, ale najpierw ŁKS musi spaść, a Widzew awansować.

Co pan teraz robi?

Z Mirkiem Bulzackim pracujemy w Miejskim Ośrodku Sportu. Znów na „Orliku” otwarta jest Akademia Młodych Orła. Tylko, że gdy my zaczynaliśmy karierę, to trener mógł wybierać z 300-400 chłopaków. Teraz w Akademii Młodych Orłów w czterech grupach wiekowych trenuje około 90 chłopców.

Pozostało jeszcze 2% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Gronczewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.