Czy Ikea jest bez winy w sprawie konfliktu o stosunek do osób LGBT?

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
Stanisław Sowa

Czy Ikea jest bez winy w sprawie konfliktu o stosunek do osób LGBT?

Stanisław Sowa

Ikea zwolniła swojego pracownika, gdyż na apel o pozytywny stosunek do osób LGBT zareagował wpisem, że "akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia”, wspierając się przy tym cytatem z Biblii o karaniu homoseksualistów śmiercią. Ale czy Ikea jest bez winy?

LGBT to nie jest nowy model kanapy ani zestawu łazienkowego w Ikei. To ważne zastrzeżenie, bo do tej pory sieć znana ze swoich produktów dla domu teraz ma kłopot z czymś, co tym produktem nie jest. I wygląda na to, że sama sobie ten kłopot wygenerowała.
Awantura o zwolnienie przez sklep Ikea pracownika, który swoimi wpisami miał naruszyć dobra i godność osób LGBT+, a do tego podpierał się cytatami ze Starego Testamentu o karaniu śmiercią homoseksualizmu, nabrała charakteru ogólnonarodowej debaty. Za zwolnionym ujął się sam minister Ziobro, który zresztą lubi się w tego typu sprawach ujmować.

Ale przyjrzyjmy się, od czego się cała sprawa zaczęła. Otóż Ikea postanowiła się włączyć w obchody Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii i w swojej wewnętrznej sieci internetowej zamieściła rodzaj komunikatu czy też apelu pod tytułem „Włączenie LGBT + jest obowiązkiem każdego z nas”. Oprócz haseł o integracji i równości, znalazły się też sugestie, aby pytać o „preferowany zaimek osoby transpłciowej”, „angażować kolegów LGBT w rozmowy na temat ich partnerów i rodzin”, a oprócz określeń żona czy mąż stosować też termin „partner”.

Czy włączanie osób LGBT jest obowiązkiem pracowniczym? I czy w ogóle jest czyimkolwiek obowiązkiem w sensie prawnym lub regulaminowym?A jeśli ktoś z pracowników Ikei nie wykonuje tego „obowiązku”, to co? Ikea jako firma ma swoje wartości, ale czy nie posuwa się o krok za daleko, instruując pracowników, jak mają rozmawiać ze swoimi kolegami z pracy, kimkolwiek by nie byli? Czy w sklepie Ikei zdarzyło się między pracownikami hetero- i homoseksualnymi coś, co wymagało interwencji? Dlaczego relacji międzyludzkich w pracy nie zostawić samym pracownikom? Po co dekretować, jak ktoś ma się zachowywać?

Po tym komunikacie pracownik Ikei poszedł po całości. Napisał tak: „Akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia. Pismo Święte mówi: (...)„Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich”.

Trudno, żeby Ikea na to nie zareagowała, tym bardziej, że pracownik odmówił usunięcia wpisu, powołując się na swoje wartości katolickie. Ale czy to uzasadnia zwolnienie go z pracy? Z drugiej strony zasłanianie się teraz, że to „tylko” cytat ze Starego Testamentu, to obrażanie inteligencji odbiorców.

Skoro jesteśmy przy cytatach, to niebawem minie 40. rocznica śmierci Edwarda Stachury. Stachura śpiewał tak: „Dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba”. Powinni sobie to wziąć do serca nie tylko ci, co zarządzają i pracują pod wielkim dachem sklepów Ikea.

Stanisław Sowa

Komentarze

2
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Jacek Zarazek

Przypomniała mi się ballada o głupcach Bułata Okudżawy. Przytaczam dwie zwrotki po niewielkim retuszu:

Więc by się czerwienić nie musiał kto kiep
By mógł rozpoznawać swój swego
Każdemu LGBT stempelek na łeb
Przybiło się razu pewnego

Od lat te stempelki w użyciu są i
Ten system i później się przyda
Bo do LGBT dziś mówią - ech, wspaniali żesz wy
A normalnych, jak zwykle, nie widać

Pasuje jak ulał do sytuacji w Ikei i nie tylko

Jacek Zarazek

Akurat w tej chwili bardziej prześladowaną grupą z powodów światopoglądowych są katolicy, a w gruncie rzeczy LGBT nie tylko nie są prześladowani, ale dopieszczani na wszelkie możliwe sposoby. Czemu Ikea nie ujmie się za katolikami, nie zacznie nawoływać, aby angażować kolegów katolików w rozmowy na temat ich partnerów i rodzin? A w ogóle skąd Ikea wie, że w ogóle zatrudnia jakichś kolegów LGBT? Jeśli gromadzi takie dane, to zapewne wie też, jakie światopoglądy reprezentują inni pracownicy, a to chyba jest niezgodne z prawem. Co na to pan Bodnar? Lepiej nie pytać, bo wiadomo, że ten pan wcale nie dba o prawa obywatelskie, a tylko toczy wojnę z PiS wykorzystując do tego organ konstytucyjny, co też powinno być uznane za przestępstwo. Albo taka kwestia: Przypuśćmy, że jakiś kolega LGBT, mimo całej tej reklamy tego światopoglądu, nie będzie sobie życzył rozmawiać na ten temat, to co wtedy? Może potraktować próbę rozmowy jako naruszenie sfery swojej prywatności, poskarży się i Ikea wtedy zwolni z pracy Bogu ducha winnego człowieka, który postąpił według wytycznych firmy? A w ogóle skąd pracownicy mają wiedzieć, że ktoś jest LGBT? Czy może Ikea każe nosić im plakietki z wyznawanym światopoglądem? I czy takie rozmowy mają się odbywać w czasie pracy? Czy może będą traktowane jako dodatkowa przerwa i potrącane z pensji? Nie ma wątpliwości, że Ikeą kierują idioci albo ludzie, którzy świadomie dyskryminują ludzi ze względu na wyznawany światopogląd, a preferują "jedynie słuszny" LGBT. No a złamanie prawa jest poza wszelką wątpliwością.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.