Chociaż dzielą ich setki kilometrów, to łączą przepiękne wspomnienia

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Śmigielski
Katarzyna Renkiel

Chociaż dzielą ich setki kilometrów, to łączą przepiękne wspomnienia

Katarzyna Renkiel

Około stu maturzystów z rocznika 1982 I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego w Piotrkowie spotkało się na studniówce dopiero po 35 latach Podczas stanu wojennego taka impreza była zakazana, ale ówcześni absolwenci nie dali za wygraną

Na pewno w bardzo różnych kierunkach rozejdą się nasze drogi, jedni będą zajmować wyższe stanowiska, inni w inny sposób ułożą sobie drogę życiową, wszyscy jednak będziemy pamiętać, że wyszliśmy z tej szkoły, z Liceum im. Bolesława Chrobrego - to fragment przemówienia, którym z maturzystami w 1982 r. żegnała się ówczesna przewodnicząca szkoły Beata Wyrwas-Meckier. W sobotę (14 stycznia) usłyszeli je ponownie, po 35 latach od zdania matury, na studniówce, której wówczas zabroniono im zorganizować.

Uczniowie „Chrobrego” nie godzili się na zakaz. Chcieli go złamać

Był grudzień 1981 r. Maturzyści I LO w Piotrkowie przygotowywali się do studniówki, która miała się odbyć w następnym miesiącu. Wychowawcy już od pewnego czasu omawiali tę kwestię z rodzicami uczniów. Dziewczęta miały wybranych partnerów do zabawy, a chłopcy partnerki. Większość przygotowała także stroje, które w tamtych czasach nie kupowano, a szyto. Był już gotowy polonez i opracowany do niego układ. Klasy zastanawiały się, jak wystroić swoje sale bo w tamtych czasach studniówki odbywały się na terenie szkoły i każdy chciał zaskoczyć czymś oryginalnym.

- Przed nami była matura i długo oczekiwana studniówka. W końcu nadszedł 13 grudnia, kiedy to wprowadzono stan wojenny. Rozpoczął się okres zakazów zgromadzeń i zakaz wychodzenia po godz. 22 z domu - wspomina Małgorzata Pisarska, absolwentka „Chrobrego” z rocznika 1982.

Rekordowa liczba par w Piotrkowie zatańczyła poloneza właśnie w I LIceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego. Podczas studniówki po latach zameldowało
Dariusz Śmigielski Kadra pedagogiczna z lat 70. i 80. w „Chrobrym”. Pierwsza od prawej prof. Bożena Buczko, nauczycielka chemii

Ówcześni maturzyści na początku nie zdawali sobie sprawy, że wydarzenia w kraju mogą zrujnować ich plany związane z organizacją balu. Decyzję o jego odwołaniu podjęto, gdy przygotowania szły już pełną parą.

- Pamiętam zebranie w auli, podczas którego obecny był komisarz i dyrektor szkoły. Przedstawiono nam sytuację w kraju, do której musieliśmy się dostosować - mówi Beata Wyrwas-Meckier, główna pomysłodawczyni studniówki po latach. - Zaproponowano nam ewentualnie spotkanie od godz. 16 do 20, ale nie chcieliśmy się na to zgodzić. Reakcja młodzieży była bardzo spontaniczna i głośna, co spowodowało, że dyrektor szybko zakończył zebranie - dodaje Beata Wyrwas-Meckier.

Maturzyści z „Chrobrego” byli niepokorną młodzieżą i dyrektor o tym wiedział. Co prawda próbowano jakichś negocjacji, ale nic z nich nie wyszło.

- Czuliśmy się rozczarowani i skrzywdzeni, bo zabrano nam długo oczekiwany bal, nasz pierwszy bal. Teraz są bale gimnazjalne i półmetkowe, wtedy tego nie było - mówi Małgorzata Pisarska.

Rekordowa liczba par w Piotrkowie zatańczyła poloneza właśnie w I LIceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego. Podczas studniówki po latach zameldowało
Dariusz Śmigielski Profesorowie dostali zaproszenia w formie telegramów, uczniowie w formie wezwań do osobistego stawiennictwa

Jak dodaje jej rówieśniczka, Magdalena Majas, również absolwentka I LO im. Bolesława Chrobrego w Piotrkowie Trybunalskim, wówczas patrzono na tę decyzję przez pryzmat zabawy, której młodym zabroniono. - Teraz, po latach rozumiemy, w jakiej sytuacji został postawiony dyrektor naszej szkoły - przyznaje Magdalena Majas.

My też chcemy studniówkę! Niech będzie nawet po 35 latach

Uczniowie „Chrobrego” przez lata nie mogli pogodzić się z tym, co im zabrano. Uczucie żalu i rozgoryczenia być może powoli zmniejszało się, ale nigdy nie zniknęło z ich serc. Aż wreszcie pod koniec 2014 r. wydarzyło się coś, co przywołało wspomnienia i zapoczątkowało lawinę sentymentalnych spotkań i rozmów. Jak doszło do tego, że absolwenci I LO wreszcie dopięli swego?

- Byłyśmy z koleżanką na konferencji. Przed nami siedziała grupa młodzieży, która rozmawiała o przygotowaniach do studniówki. Spojrzałyśmy na siebie bez słów i już wiedziałyśmy, że my też musimy zorganizować swoją - mówi Beata Wyrwas-Meckier.

Pani Beata od razu zatelefonowała do swojej byłej profesor i nauczycielki wychowania fizycznego Teresy Kupisiak, która pomysł przyjęła z ogromnym entuzjazmem. Później były telefony do koleżanek i kolegów, którzy uznali, że to świetny pomysł. Nikt nie uznał, że to nie ma sensu, że za późno, że nikomu się nie chce. - Tyle, że od pomysłu do realizacji długa droga - mówi Beata Wyrwas-Meckier. I dodaje, że głównie chodziło o to, że wszyscy na co dzień pracują i mają rodziny, co stwarzało obawy, czy znajdą czas.

Okazuje się, że rocznik 1982, który liczył 148 uczniów był bardzo zgrany. Wielu szkolnych kolegów spotyka się do tej pory co pięć lat.

- Mieliśmy kontakt ze sobą przez te wszystkie lata, dlatego było nam łatwiej to zorganizować - mówi Magdalena Majas. - Zaczęliśmy spotykać się co miesiąc, żeby ćwiczyć poloneza. Na początku przychodziło 30 - 40 osób. Później kręgi rozszerzały się coraz bardziej. Jeszcze w ostatnim tygodniu znajdowaliśmy kontakt do pozostałych osób.

Oczywiście były przypadki, że niektórzy widzieli się na ubiegłotygodniowej studniówce pierwszy raz od 35 lat. Nie zawsze udało się też trafić na tę samą parę do poloneza co w 1982 r.

- Mnie się to akurat udało - mówi Paweł Banaszek, były dyrektor Powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Piotrkowie. - Pamiętam, że pozapraszaliśmy już osoby towarzyszące i trzeba było to odwołać. Choć ja akurat z moją wybranką poszedłem na studniówkę w „Chrobrym” rok później, gdy zakazu już nie było - dodaje. Warto dodać, że jego studniówkowa wybranka z tamtych lat obecnie jest żoną pana Pawła. Absolwent „Chrobrego” bardzo miło wspomina czas, który spędził na próbach poloneza. Mimo, że pot lał się z twarzy, byli uczniowie prof. Teresy Kupisiak wytrwale ćwiczyli pod jej kierunkiem w sali Restauracji Arresto. - W auli „Chrobrego” sala jest jednak węższa, więc tam tego nie ćwiczyliśmy - śmieje się Paweł Banaszek.

Rekordowa liczba par w Piotrkowie zatańczyła poloneza właśnie w I LIceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego. Podczas studniówki po latach zameldowało
Dariusz Śmigielski Z inicjatywy Zenona Bartczaka w 1992 roku w szkole powstało muzeum

Tego dnia technika podobnie jak 35 lat temu chwilami zawodziła. Mimo, że nagranie z polonezem kilka razy się zacinało, że przygotowane nagrania filmowe nie chciały się odtworzyć, wszyscy podeszli do całej sytuacji z humorem. Warto dodać, że polonez, przy którym tańczyli uczestnicy studniówki po latach, był tym oryginalnym z lat. 80 XX wieku. Jego odnalezienie w archiwach było trudne, ale jak się okazało, nie niemożliwe do zrobienia.

Z całego rocznika „odmeldowało” się około stu osób i 24 wykładowców. Każdy otrzymał specjalne zaproszenie, które wyglądem i treścią nawiązywało do okresu stanu wojennego. Byli maturzyści mogli przeczytać, że wzywa się ich do osobistego stawiennictwa w charakterze świadka/uczestnika z powodu nieodbytej studniówki szkolnej w 1982 r. Profesorowie dostali natomiast telegramy z zawiadomieniem.

Okazuje się, że nawet niektóre stroje studniówkowe sprzed 35 lat przetrwały schowane gdzieś głęboko w szafie. - Jedna koleżanka znalazła teraz w sklepie identyczną sukienkę, którą miała przygotowaną na bal w 1982 r. Oczywiście od razu ją kupiła - mówi Magdalena Majas.

Zresztą, nawiązując do tradycji „Chrobrego”, abiturienci założyli na ten dzień stroje galowe w kolorze bieli, czerni i granatu.

O tym, jak młodzi ubierali się na przełomie lat 70. i 80. XX wieku można było się przekonać podczas pokazu mody szkolnej. - To naprawdę były nasze stroje z tamtych lat - mówi Małgorzata Pisarska.

Pokaz był jednym z elementów ponad 1,5-godzinnej części artystycznej, która odbyła się tego dnia w auli I LO tuż po polonezie. Szczególnie udany był występ kabaretu, w którym dawni uczniowie zawarli najzabawniejsze scenki z życia klas.

- Program artystyczny został co prawda przygotowany teraz, ale bazował na wspomnieniach sprzed lat. Na lekcji matematyki, chemii, polskiego itd. często spisywałam z tyłu zeszytu powiedzenia naszych profesorów. Gdy je odnalazłam, postanowiłam je wykorzystać w kabarecie - mówi Beata Wyrwas-Meckier.

Nie zabrakło też nawiązania do Dożynek Centralnych, które odbyły się w Piotrkowie w 1979 r. Jak przed laty na scenie wystąpił też zespół Przygoda. W końcu wiele „przygodzianek” właśnie z rocznika ’82 należało wówczas do zespołu. Swój występ wokalno-instrumentalny, choć niestety krótki, dało także dwóch absolwentów „Chrobrego”.

Rekordowa liczba par w Piotrkowie zatańczyła poloneza właśnie w I LIceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego. Podczas studniówki po latach zameldowało
Dariusz Śmigielski Kadra pedagogiczna z lat 70. i 80. w „Chrobrym”. Pierwsza od prawej prof. Bożena Buczko, nauczycielka chemii

Po części artystycznej uczestnicy studniówki przenieśli się do Restauracji Arresto, w której impreza trwała do białego rana. Po tradycyjnym walcu z wychowawcami i dedykacjach dla nauczycieli dawni uczniowie chętnie wzięli udział w konkursie międzyklasowym „Obrona pracy klasowej”, w którym trzeba było odpowiedzieć na pytania z różnych przedmiotów. Pomysł zorganizowania studniówki po latach bardzo pozytywnie oceniają profesorowie. Łezka w oku podczas poloneza zakręciła się w oku Teresy Kupisiak.

- Gdy wszyscy wyszli na parkiet, myślałam, że się rozpłaczę. Wszystko wyszło naprawdę wspaniale. Nawet układ choreograficzny był taki, jaki miał być 35 lat temu, no może poza dwiema figurami, z których zrezygnowaliśmy - mówi dawna nauczycielka wychowania fizycznego w „Chrobrym”.

Podobnie myśli prof. Elżbieta Szczepańska, która uczyła matematyki. - Dobrze pamiętam rocznik 1982. Ciekawie to wszystko zostało urządzone - przyznaje pani profesor.

Także ówczesny dyrektor Zenon Bartczak i obecny - Henryk Michalski z wielką radością przyjęli zaproszenie na bal. - Cieszy mnie, że jest taki wielki sentyment do szkoły - mówił tuż po polonezie Henryk Michalski.

Absolwenci przyznają, że najpiękniejsze lata młodości to właśnie czasy liceum. I choć kiedyś ówczesna kadra pedagogiczna wzbudzała u niektórych postrach, to dziś wspominają ją z sentymentem.

- Tuż po studniówce trudno było nam się wszystkim rozstać - mówi Beata Wyrwas-Meckier.

Jak dodaje, słowa, którymi żegnała się z uczniami i szkołą 35 lat temu okazały się prorocze. - Zapewnialiśmy profesorów, że przyjdziemy po latach żeby im podziękować i słowa dotrzymaliśmy. Jesteśmy im wdzięczni za to, że wychowali nas w szacunku do nauczycieli i kolegów. Mamy nadzieję, że tę najważniejszą lekcję, lekcję życia odrobiliśmy dobrze - dodaje.

Podobne odczucia ma jej koleżanka Magdalena Majas: - Już po wszystkim pomyślałyśmy sobie, jak to możliwe, że to już po. Na co teraz będziemy co miesiąc czekać?

Cała trójka przyznaje, że nie spodziewała się, że zorganizowana przez nich studniówka zyska taki rozgłos. - Na taką skalę jesteśmy pierwsi w kraju. Ponoć na Lubelszczyźnie też coś podobnego organizują, ale tam zgłosiła się garstka - mówi Małgorzata Pisarska.

Wszyscy zgodnie mówią, że studniówka po latach była dla nich cudownym przeżyciem. Miło było spotkać dawnych nauczycieli, rówieśników ze szkolnych ław i powspominać o czym marzyli 35 lat temu. Wielu udało się te marzenia zrealizować. Paweł Banaszek dziś jest cenionym lekarzem, Małgorzata Pisarska fizjoterapeutką, Magdalena Majas nauczycielką, a Beata Wyrwas-Meckier lekarką. Pojawiły się także głosy, ze skoro była studniówka to musi być także bal maturalny po zdanej maturze.

- Nie mówimy nie - mówi Beata Wyrwas-Meckier. - Może uda się go zorganizować już za rok, ale tym razem będzie latem i rozpoczniemy go walcem - dodaje ze śmiechem.

Katarzyna Renkiel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.