Artur Soboń: Do końca 2019 roku wybudujemy 100 tys. mieszkań

Czytaj dalej
Fot. Małgorzata Genca
Sławomir Skomra

Artur Soboń: Do końca 2019 roku wybudujemy 100 tys. mieszkań

Sławomir Skomra

Dopłaty do czynszu i specustawa przyspieszająca budowę nowych mieszkań. To pomysły rządu na zwiększenie dostępności własnego M. Mówi o tym wiceminister inwestycji i rozwoju Artur Soboń, polityk z naszego regionu.

Jakie uczucia panu towarzyszą, kiedy myśli pan o programie Mieszkania Plus? Bo trudno nazwać go sukcesem.
Dotychczasowe efekty programu nie są satysfakcjonujące. Czuję pełną mobilizację do działania. To jest program wieloletni, a pilotaż pozwolił nam sprawdzić co w nim działa prawidłowo, a co trzeba poprawić i to poprawiamy. Jestem przekonany, że na efekty nie trzeba będzie długo czekać.

Sukces? Przecież sukcesem jest już sam fakt, że stworzyliśmy warunki dla wielu osób, rodzin dla których droga do własnego dachu nad głową była dotychczas zamknięta. Generalnie na rynku są dwie grupy ludzi, którzy mogą mieć mieszkanie. Pierwsza, lepiej zarabiająca, którą stać na kupno mieszkania za gotówkę lub na zaciągnięcie kredytu hipotecznego na jego zakup.

Druga, to osoby bardzo mało zarabiające, które otrzymują mieszkania socjalne lub komunalne. Tyle, że aż 40 proc. Polaków nie mieści się w żadnej z tych grup. Nie stać ich na kredyt lub na najem na rynku komercyjnym, ale są zbyt zamożni, by starać się o mieszkanie komunalne. Mieszkanie Plus to rozwiązanie właśnie dla nich. To możliwość długoterminowego wynajmu mieszkania po niskiej stawce czynszowej z możliwością dojścia do własności lokalu.

Wszystko wygląda ładnie, ale w Sejmie znajduje się już rządowy projekt ustawy przyznający dopłaty do czynszu. Czyli jednak mieli rację krytycy programu, którzy mówili, że tanio w Polsce nie da się budować.
Da się. Przecież pierwsze bloki wybudowane w ramach Mieszkania Plus to udowodniły. Czynsz jest w nich niższy niż na rynku komercyjnym.

W całym programie chodzi o to, żeby stworzyć podaż. Z popytem mieszkaniowym nie ma problemu, a my chcemy stymulować podaż. Połowa rynku to budownictwo indywidualne, a na rynku mieszkań na sprzedaż dziś królem jest deweloper. To takie firmy budują co roku w Polsce około połowy z rocznej produkcji 100 – 150 tys. mieszkań. W tym roku ogółem może to być nawet 200 tysięcy. I to deweloper dyktuje cenę za metr kwadratowy. Dzięki Mieszkaniu Plus powstanie więcej mieszkań. Będą tańsze i im będzie ich więcej, to wpłynie to pozytywnie na rynek. Ceny mieszkań zaczną spadać. Chcemy doprowadzić do sytuacji, że to klient będzie królem rynku, a deweloper będzie musiał o niego zabiegać konkurując z ofertą Mieszkania Plus. Ten program wpłynie nie tylko na sytuację polskich rodzin, ale w ogóle na rynek mieszkaniowy.

Kiedy startował program była mowa o nowoczesnych technologiach budowalnych, technologiach modułowych przez co będzie budowało się taniej, a tymczasem nie ma w Polsce firm zajmujących się taką produkcją.
Są. Tyle, że swoje produkty sprzedają do Niemiec czy Skandynawii. W Polsce nie ma jeszcze rynku na budownictwo modułowe. Ale będzie. Będzie dzięki Mieszkaniu Plus, bo to program stymulujący gospodarkę także poprzez prace rozwojowe i badawcze w budownictwie.

Dopłaty nadal wyglądają na łatanie dziury w Mieszkaniu Plus.
Dwa lata temu – ba, pół roku temu – mało kto przewidywał taki wzrost kosztów pracy i materiałów budowalnych, jaki widzimy teraz. Trudno było wtedy przewidzieć, że koszty budowy bloków tak wzrosną. Żeby zachować taki jak dziś niski czynsz dopłaty są konieczne. Działamy zatem elastycznie, dostosowując ofertę programu do potrzeb i możliwości rodzin i osób, do których jest on adresowany.

Ale też powiedzmy wprost, że będą przyznawane tylko osobom w gorszej sytuacji finansowej. Przy tym poprzeczkę finansową zawiesiliśmy dosyć wysoko, bo np. dla rodziny dwa plus dwa to 1,6 tys. zł na osobę.

Czyli jednak łatanie dziury
Wcale nie. Takie rozwiązanie jest powszechnie stosowane w krajach UE. Różnie takie dopłaty występują pod różnymi nazwami: socjalne, mieszkaniowe ale zawsze chodzi o to samo – o wsparcie rodzin.

Przy czym te dopłaty nie dotyczą wyłącznie lokatorów Mieszkania Plus, ale wszystkich nowych powstających bloków, czyli też budowanych przez spółdzielnie mieszkaniowe, TBS-y czy deweloperów. To właśnie ten czynnik zmieniający rynek. Dzięki takim dopłatom spółdzielnie mogą zdecydować się na budowę nowych bloków.

Zaznaczmy, że dopłaty będą przysługiwać lokatorom wynajmującym mieszkania, także z opcją dojścia do własności.

Polski rynek mieszkaniowy jest skostniały. Brakuje na nim lokali na wynajem. W dobie, kiedy ludzie są mobilni i pięć lat mogą mieszkać w Lublinie a potem w Warszawie nie chcą kupować mieszkań. Tyle, że nie mają wiele możliwości długookresowego wynajmu. Taka sytuacja to jeszcze mentalny spadek po PRL?
Faktycznie mamy jakiś gen mówiący o tym, że musimy być właścicielem mieszkania. Tymczasem świat się zmienia, a polski rynek dopiero zaczyna na to reagować. Na zachodzie rynek najmu jest bardzo rozbudowany. W Polsce tego brakuje. Dzięki Mieszkaniu Plus można to zmienić, wyjść naprzeciw oczekiwaniom osób, które nie chcą kupować mieszkania, ale przez wiele lat chcą je wynajmować. Nie chcą zaciągać kredytu na 40 lat, ze zmienną stopą oprocentowania i często w obcej walucie.

Budowę mieszkań ma też wesprzeć specustwa mieszkaniowa?
Oczywiście. Jej wejście w życie radyklanie skróci czas realizacji inwestycji. Teraz inwestor opierając się na planie zagospodarowania przestrzennego czeka z rozpoczęciem budowy od roku do trzech lat a w Warszawie nawet 10.

Poza tym specustwa uwalania grunty rolne, powojskowe, pokolejowe, skarbu państwa. Skraca czas ich przekształcenia pod cele mieszkaniowe.

Tyle, że samorządowcy mówią wprost, że zamiast specustawy lepsza byłaby kompletna ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
I będzie. Tyle, że musimy nad nią cierpliwie pracować, by przygotować prawo nowoczesne i adekwatne do obecnych uwarunkowań i wyzwań. Specustawa jest rozwiązaniem tymczasowym. Będzie obowiązywała tylko 10 lat. Nie możemy czekać na to, aż miasta uchwalą plany zagospodarowania, ani na pełną ustawę, bo mieszkania potrzebne są już i nie możemy zwlekać z inwestycjami. Dzięki specustawie tylko w ramach Mieszkania Plus do końca 2019 r. rozpoczniemy lub przygotujemy realizację 100 tys. mieszkań.

Jeszcze w lipcu pokażemy jak mają wyglądać wielkie osiedla na gruntach pokolejowych. To będą tysiące mieszkań.

Jaki jest dziś problem z wybudowaniem bloku? Przecież jeśli na danym terenie nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, to samorząd wydaje – lub nie – warunki zabudowy.
I jest to proces nietransparentny, w którym inwestor takie zezwolenie negocjuje z urzędnikami w zaciszu gabinetów. Nasza propozycja jest jasna: samorząd przyjmuje uchwałę lokalizacyjną, zatwierdza koncepcję urbanistyczną, a inwestor przedstawia projekt osiedla, jeśli wpisuje się w koncepcję to otrzymuje zgodę. Musi ją jednak podjąć rada gminy.

Czyli i tak uznaniowo. Jaka jest gwarancja, że rada nie odrzuci projektu jednak wpisującego się w koncepcję, albo nie zgodzi się na sprzeczny z koncepcją?

Może tak być, ale wszystkie karty będą leżały na stole. Każdy może przyjść na sesję rady i zapytać radnych dlaczego głosowali tak a nie inaczej. Wcześniej mieszkańcy będą konsultowani w sprawie tej decyzji. Rada musi zatem uwzględnić ich głosy.

Rząd chce zlikwidować użytkowanie wieczyste a grunty staną się własnością lokatorów. Dotyczy to 2,5 mln Polaków. Po co to działanie?
Już dawno trzeba było zlikwidować użytkowanie wieczyste w mieszkalnictwie. To relikt minionej epoki. Często było tak, że np. mieszkańcy bloków płacili co roku za wieczyste. Stawka nie była podnoszona przez 10 lat i nagle samorząd podnosił ją o np. 500 procent.

Teraz to zniknie. Mieszkańca będzie obowiązywał tylko podatek od nieruchomości. Ziemia będzie jego własnością, co może np. zwiększyć wartość mieszkania, a to pozwoli np. na to żeby było zastawem pod wyższy kredyt.

Od 1 stycznia 2019 r. użytkowanie wieczyste zacznie znikać. Ale nie oznacza to, że mieszkańcy nie będą musieli za to zapłacić.

Dlaczego?
Bo opłaty za wieczyste to jednak znaczące źródło przychodów samorządów. Jego darmowa likwidacja bez opłat byłaby zbyt dużym uszczupleniem budżetów gmin. Poza tym trzeba przeprowadzić wielką operację w księgach wieczystych, a to kosztuje.

Nie będzie to jednak wielki, jednorazowy wydatek. Każdy z mieszkańców będzie mógł za to zapłacić w 20 corocznych ratach. Jeśli to grunt skarbu państwa, a obywatel zapłaci jednorazowo w pierwszym roku, bonifikata będzie wynosiła 60 procent. Jeśli zrobi to w kolejnych latach, to bonifikata co roku będzie obniżana o 10 punktów procentowych.

Chciałbym, żeby samorządy też wprowadziły bonifikaty. Będę je do tego gorąco namawiał.

Sławomir Skomra

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.