Maciej Wiśniewski

Anestezjolodzy rzucili pracę. Co dalej?

Dyrektor Paweł Skoczylas sprawy komentować nie chce. W opinii szpitala nie ma na razie powodów do obaw. Władze placówki już rozpoczęły szukanie nowych Fot. Maciej Wiśniewski Dyrektor Paweł Skoczylas sprawy komentować nie chce. W opinii szpitala nie ma na razie powodów do obaw. Władze placówki już rozpoczęły szukanie nowych anestezjologów
Maciej Wiśniewski

Cały zespół anestezjologów wypowiedział umowy o pracę Czy szpitalowi w Bełchatowie grozi zamknięcie? Co z pacjentami?

W piątek przed świętami wszyscy lekarze anestezjolodzy ze Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Pawła II w Bełchatowie złożyli wypowiedzenia umów o pracę. Nie wyobrażają sobie dalszej współpracy z kierowniczką oddziału anestezjologii i intensywnej terapii. Wszyscy zatrudnieni są na kontraktach.

Sytuacja jest groźna, bo jeżeli anestezjolodzy nie dogadają się z dyrekcją, to 14 maja OIOM bełchatowskiego szpitala zostanie bez lekarzy. A to oznacza zamknięcie szpitala, bo nie może on funkcjonować bez intensywnej terapii. Ponad sto tysięcy mieszkańców regionu może znaleźć się bez opieki szpitalnej.

- Jako zarząd związku zawodowego żądamy bardzo pilnego spotkania z dyrektorem, ponieważ ta sytuacja bardzo niepokoi wszystkich pracowników szpitala - mówi Dariusz Tąpała, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w bełchatowskiej placówce. - Jeśli dziesięć osób decyduje się odejść z pracy, to nie jest to błaha sprawa - dodaje.

10 osób, czyli cały zespół anestezjologów kontraktowych złożył wypowiedzenia

Sami anestezjolodzy wypowiadają się tylko anonimowo, bo wciąż nie wiedzą, jak cała sprawa się zakończy. - Jesteśmy najbardziej niedocenianą grupą wśród lekarzy, ale bez nas szpital nie może funkcjonować - podkreśla jeden z nich.

Średnio każdego dnia w Bełchatowie anestezjolodzy znieczulają bądź usypiają do zabiegów 30-35 pacjentów. Pod ich opieką jest cała intensywna terapia. Na razie szpital funkcjonuje normalnie, ale poruszenie jest duże. - Wykonujemy wszystkie znieczulenia według planu - mówi jeden z anestezjologów.

Opieka anestezjologiczna jest i będzie zabezpieczona zarówno na zabiegi planowane, jak i nieplanowane - zapewnia Aleksandra Gradowska, od niedawna rzeczniczka bełchatowskiego szpitala. - Dyrekcja będzie zapraszać na rozmowy wszystkich zainteresowanych lekarzy, gdyż jest otwarta na wspólne ustalenia i nowe propozycje.

Dyrekcja szpitala informuje też, że rozpoczęła działania na wypadek, gdyby z lekarzami nie udało się dogadać. Nieoficjalnie sami anestezjolodzy mówią, że ich kolegów po fachu z innych szpitali już pytano o chęć przejścia do placówki w Bełchatowie.

Nie chcą kierowniczki

Kością niezgody jest pracująca od stycznia nowa kierowniczka anestezjologii i intensywnej terapii Tamara Trafidło. Wcześniej pracowała w Tomaszowskim Centrum Zdrowia.

- Nie godzimy się na tak przedmiotowe traktowanie - mówią anestezjolodzy i dodają, że wprowadzane przez szefową zarządzenia burzą system pracy i dyżurów. - To jest stresogenna praca, do tej pory mieliśmy wszystko ułożone. Wiedzieliśmy kogo, kiedy znieczulamy. Mogliśmy się przygotować - mówi jeden z lekarzy. - To zostało zburzone.

Kroplą, która przelała czarę goryczy, była chęć zwolnienia z pracy wieloletniej lekarki i byłej szefowej oddziału. W geście solidarności gotowi są odejść wszyscy.

Maciej Wiśniewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.